Polska w ruinie i na kolanach

Polska w ruinie i na kolanach

Podróż samochodem z Warszawy na Wybrzeże prawie bezbolesna, jedzie się już autostradami. Za szybą Polska na kolanach i w ruinie, ale wkrótce Duda i PiS ją podniosą. Określenie „Polska w ruinie” powinno przejść do dziejów głupoty polskiej. Każdy, kogo pytam o wrażenia z podróży po naszym kraju, mówi ironicznie: „Polska w ruinie, czyli: jak wiele się zmieniło na lepsze”. Widać już pierwsze bociany w gniazdach, na tej wsi jeszcze niezdemolowanej przez turystykę. Gospodarz, stary Kaszub, a trochę młodszy ode mnie, biegnie się witać. Wycałował mnie, wołając: „Panie Tomku, ale się porobiło! O kuźwa!”. Jak większość Kaszubów jest wrogiem PiS. To reguła, że ci, którzy mają w sobie jakąś odmienność, choćby różne dopływy kulturowe, reagują alergicznie na narodowo-prawicową partię, która ma plemienną wizję Polski. Ma to być Polska mocarstwowa prezesa, ojca dyrektora i episkopatu. Nasz gospodarz ma niezwykły dar opowiadania – o czymkolwiek mówi, od razu zamienia to w anegdotę, z wielką swobodą korzysta z języka literackiego, w którym mu jednak za ciasno, więc wtrąca regionalizmy, czasami kaszubskie słowa. Brak przednich zębów, z powodu panicznego lęku przed dentystą, dodaje mu wdzięku. Ma niezwykłe poczucie humoru i anegdoty. Jest chłopem z dziada pradziada, ale nie ma w sobie polskiego malkontenctwa ani utyskiwania na los, co u nas powszechne. Utyskuje tylko na chłopów

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2015, 33/2015

Kategorie: Felietony, Tomasz Jastrun