Kiedyś opowiadano taki dowcip: w Związku Radzieckim ogłoszono konkurs na projekt pomnika Czajkowskiego. Zwyciężył projekt przedstawiający Lenina słuchającego muzyki Czajkowskiego. Ten stary dowcip przypomniał mi się, gdy przeczytałem, że w Rabie Wyżnej, rodzinnej miejscowości kard. Dziwisza, ma być odsłonięty pomnik Jana Pawła II. Pomników Jana Pawła II jest w Polsce wiele. Ten będzie jednak wyjątkowy. Przedstawia bowiem papieża… udzielającego sakry biskupiej kard. Dziwiszowi. Będzie miał zatem kardynał pomnik za życia. Mało tego, sam go poświęci. Nawet prości ludzie w Rabie Wyżnej robią sobie z tego drwiny. Z tej, delikatnie mówiąc, niezręczności zdano sobie wreszcie sprawę w krakowskiej kurii, wobec czego jej rzecznik zabrał głos. Oznajmił on dziennikarzowi „Tygodnika Podhalańskiego”, że „Ksiądz kardynał nie jest zwolennikiem swoich pomników”, ale rzekomo o niczym nie wiedział i został postawiony (kardynał, nie pomnik) przed faktem dokonanym. Poza tym, melancholijnie dodał rzecznik, „nie na wszystko ma się wpływ”. Nie bardzo więc wiadomo: nie wiedział, czy wiedział, tylko wpływu nie miał. Wszystko jedno. Nie przesadzajmy z logicznym rozbiorem tej wypowiedzi, bo dalej będzie jeszcze gorzej. Na całe szczęście, jak zapewnił rzecznik, ksiądz kardynał na swą rodzinną wieś się za to nie obraził. Nie miał zresztą, jak się okazuje, o co się obrazić. Rzecznik przecież od razu wyjaśnił, że nie jest to pierwszy przypadek, by „żywym dostojnikom kościelnym stawiano pomniki”. Poza tym, zdaniem rzecznika, nie jest to w gruncie rzeczy pomnik kardynała, bo „główną postacią na pomniku jest Jan Paweł II, który udziela święceń ks. Dziwiszowi”. No to o co miałby się kardynał obrazić? Swoją drogą, że nikt kardynała wcześniej o tym nie uprzedził, nie prosił o zgodę? Wszyscy w Rabie o tym wiedzieli, nikt nie doniósł? Proboszcz starannie przed swoim biskupem ukrywał swą „błogosławioną winę”, nie wspomniał też o niczym wujowi wójt Raby Wyżnej Andrzej Dziwisz? Tak do ostatniej chwili wszystko w tajemnicy utrzymali? Wody (z Raby) w usta nabrali? Odsłonięciu pomnika towarzyszyć będą rozmaite uroczystości. Częściowo nawet religijne. W części artystycznej wykonane będą m.in. „Nieszpory ludźmierskie” Jana Kantego Pawluśkiewicza. Sama oprawa artystyczna uroczystości ma kosztować, bagatela, 160 tys. zł. Z czego połowę obiecał pokryć Zarząd Województwa Małopolskiego. Szykowany jest ponoć obiad dla kilkuset gości, być może połowę kosztów obiadu obiecał pokryć jakiś inny urząd państwowy. W końcu w ten wyjątkowy dzień, kiedy Raba Wyżna stanie się małym Bizancjum, zjedzie się do niej niemało dostojników państwowych. Spodziewana jest spora delegacja rządowa i parlamentarna. I temu też się dziwić niepodobna. Polska to bowiem taki kraj, w którym politycy przed wyborami biorą śluby kościelne, legalizując swe dwudziestokilkuletnie pożycie w niesakramentalnym związku, albo nawracają się z czegewaryzmu wprost na narodowy katolicyzm. Zjadą się więc zapewne tłumnie do Raby Wyżnej. A nuż jak kardynał machnie kropidłem w stronę swego pomnika, to parę kropel wody święconej może spadnie i na polityka… A może przy okazji uchwyci go jakaś kamera jakiejś telewizji? Takiej okazji nie można przecież przegapić. A poklęczeć nabożnie, gdy telewizja kręci, to nawet Józef Oleksy potrafił. Spodziewać się można, że będziemy mieli w Rabie Wyżnej prawdziwy festiwal pobożności. Będą klękać, bić się w piersi, a okiem łypać do kamery politycy PiS i Platformy. Może nawet przekażą sobie znak pokoju? I winy sobie wzajemnie na chwilę wybaczą. Aby tylko kardynał i telewidzowie widzieli, jacy oni pobożni. Tak dojdzie na chwilę do zbliżenia wiernych Kościoła toruńskiego PiS z wiernymi Kościoła łagiewnickiego Platformy. Udało się bowiem ostatnio politykom prawicy Kościół w Polsce upartyjnić. Tak będzie w niedzielę. Od poniedziałku wszystko wróci do normy. Spektakle nienawiści zastąpią spektakl pobożności. Do następnej niedzieli, do następnej mszy z transmisją telewizyjną. Okazji nie powinno zabraknąć. Osobiście nic nie mam przeciw temu, aby stawiać pomniki nawet żywym hierarchom Kościoła, zwłaszcza gdy nie czyni się tego wbrew ich woli, a tym bardziej gdy czyni się to z ich ojcowskim przyzwoleniem. Każdy może się ośmieszać na własny rachunek. Może tylko pojawić się wątpliwość, czy wydanych na ten cel pieniędzy nie można było wydać na coś pożyteczniejszego i może lepiej służącego
Tagi:
Jan Widacki









