Jak pomóc ludziom z pegeerów?

Społeczny wymiar transformacjirolnictwa uspołecznionego w Polsce

W roku 1989 Polska wkroczyła na długą i trudną drogę transformacji systemowej, której podstawowym celem było odejście od gospodarki centralnie planowanej do gospodarki rynkowej, opartej na własności prywatnej. W związku z tym za podstawowy element dokonującej się transformacji uznano prywatyzację rozumianą jako „przekształcenie sektora publicznego w sektor prywatny” i polegającą na „przekazaniu przez państwo prawa własności części majątku publicznego określonemu podmiotowi fizycznemu albo prawnemu podmiotowi prywatnemu”.
Własność państwowa, traktowana z reguły jako „własność niczyja”, ma bezsprzecznie wiele wad. Nie oznacza to jednak, że prywatyzacja – wbrew panującemu powszechnie przekonaniu – jest „złotym środkiem”. Nie jest także tylko prostym, jednorazowym transferem prawa własności z sektora publicznego do prywatnego. Proces ten niesie ze sobą szereg problemów nie tylko natury prawnej, politycznej czy ekonomicznej, ale także, a może przede wszystkim, społecznej. Niedostrzeganie złożonej struktury dokonujących się przekształceń własnościowych przez polityków i decydentów powoduje, że

procesy prywatyzacyjne stają się
zarzewiem wielu konfliktów

i nieporozumień. Tak stało się właśnie w przypadku prywatyzacji państwowych gospodarstw rolnych, wobec których podjęto decyzję o całkowitej likwidacji, mimo że udział państwa w strukturze własnościowej ziemi w całym okresie powojennym nie przekroczył 20%.
Podejmując próbę analizy i oceny przekształceń państwowych gospodarstw rolnych, główny nacisk kładzie się na prawny, ekonomiczny czy polityczny wymiar tego procesu, całkowicie pomijając kwestie społeczne – związane z pracownikami pegeerów i ich rodzinami. Pomija się więc grupę osób, którą przekształcenia pegeerów dotknęły najbardziej, której życie w wyniku wprowadzanych zmian uległo diametralnej zmianie, niestety, najczęściej na gorsze.
Proces likwidacji i restrukturyzacji gospodarstw państwowych pociągnął za sobą blisko czterokrotną redukcję zatrudnienia – w 1990 roku zatrudnionych było tam blisko 470 tysięcy pracowników; w ciągu dwóch kolejnych lat zatrudnienie zmniejszyło się do 193 tysięcy, a na koniec 1995 roku w przekształconych gospodarstwach podległych Agencji pracowało już tylko około 123 tysięcy osób. Spośród 300 tysięcy osób zwolnionych z pegeerów część skorzystała z możliwości wcześniejszego przejścia na emeryturę, część uzyskała status rencisty, nieliczni podjęli działalność na własny rachunek. Znaczna grupa – głównie robotnicy zatrudnieni bezpośrednio przy produkcji rolnej – wybrała zasiłek dla bezrobotnych, rezygnując bardzo często z możliwości zatrudnienia u nowego właściciela. Bardzo szybko okazało się jednak, że podjęli złą decyzję – prawo do zasiłku wygasło, a szans na znalezienie nowej pracy praktycznie nie było i nie ma.
Pozycja na rynku pracy, a tym samym możliwość zdobycia pracy, w głównej mierze zależy od poziomu wykształcenia i posiadanych kwalifikacji. Tymczasem większość pracowników (blisko 60% ogółu zatrudnionych) posiada raczej niski poziom wykształcenia (wykres) i przygotowana jest do pracy głównie w rolnictwie. Pamiętać trzeba także o tym, że przez cały czas zatrudnieni byli oni w gospodarstwach wielkoobszarowych, gdzie wykonywali tylko pewne, ściśle określone czynności, stanowiące bardzo wąski wycinek działalności całego przedsiębiorstwa.
Zdecydowana większość osób poszukiwała nowej pracy właśnie w rolnictwie, głównie w gospodarstwach indywidualnych, niestety, bez powodzenia. Jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy jest niewątpliwie

mała liczba gospodarstw
poszukujących pracowników

oraz ich charakter. Po pierwsze, są to w głównej mierze gospodarstwa rodzinne, w których pracują przede wszystkim członkowie rodzin, a pracownicy najemni przyjmowani są jedynie sezonowo. Po drugie, praca w gospodarstwie indywidualnym wymaga wykonywania wielu różnych zadań, samodzielnego podejmowania decyzji. Pracownik pegeeru, który może doskonale wykonywać zlecone mu zadania, sam nie potrafi wziąć na siebie żadnej odpowiedzialności i nie umie podejmować decyzji, jakie codziennie podejmuje każdy gospodarz – co i kiedy zasiać, gdzie sprzedać, jak zorganizować pracę na polu itd.
Nie bez znaczenia jest także negatywny stereotyp „pegeerowca”. W początkowym okresie funkcjonowania pegeerów warunki pracy były bardzo złe, wynagrodzenie niskie, wypłacane w głównej mierze w „naturze”, a do pracy przyjmowani ludzie o raczej niskich kwalifikacjach. To wszystko przyczyniło się do upowszechnienia wśród mieszkańców wsi poglądu, że „ci z pegeeru” to po prostu „ci gorsi”. Z czasem warunki pracy i życia załóg znacznie się poprawiły – wprowadzono fundusz premiowy, nastąpił rozwój budownictwa mieszkaniowego. Pracownicy pegeerów zaczęli zajmować pozycję uprzywilejowaną w stosunku do pracowników innych przedsiębiorstw; wyróżniali się także znacznie lepszą sytuacją materialną niż większość rolników indywidualnych.
Sytuacja „uprzywilejowania” pracowników pegeerów odbierana była przez wielu rolników jako przejaw niesprawiedliwości – osiągane korzyści były bowiem niewspółmiernie wysokie w porównaniu z zaangażowaniem, sumiennością i odpowiedzialnością. Pogłębiająca się pauperyzacja pracowników zlikwidowanych gospodarstw państwowych i ich rodzin nie budzi zatem współczucia społeczności wiejskiej, wręcz przeciwnie – rolnicy uważają, że jest to środowisko zepsute, nie szanujące pracy i w pełni zasługujące na swój los.
Dawni pracownicy gospodarstw państwowych mają coraz większe poczucie utraty dotychczasowej, stabilnej, niemal „cieplarnianej” sytuacji materialnej – utracili stałe i pewne źródło dochodów, a koszty utrzymania, związane chociażby z mieszkaniem, dotychczas bezpłatnym, stale wzrastają.

Ich poziom życia
drastycznie się obniżył.

Sytuacja ta jest tym trudniejsza, że bardzo często pracę utracili także współmałżonkowie dawnych pracowników, dotychczas zatrudnieni w instytucjach działających na terenie wsi lub gminy. Jak wynika z prowadzonych statystyk, 62% rodzin posiadających niegdyś środki na utrzymanie z dwóch źródeł, utrzymuje się obecnie z jednej pensji; ponad 80% badanych na utrzymanie czteroosobowej rodziny dysponuje kwotą do 1000 zł, w tym dla zdecydowanej większości kwota ta nie przekracza 500 zł. Ponad 40% respondentów ocenia swoją sytuację życiową jako złą (dla porównania: przeciwnego zdania jest tylko 5%). Zdecydowana większość byłych pracowników żyje bardzo skromnie.
Mieszkańców osiedla zakładowego łączyło niegdyś miejsce pracy, podobne problemy i zbliżone modele życia. Teraz jest to środowisko wewnętrznie rozbite, pełne nawarstwiających się konfliktów – sąsiad nie jest już kolegą z pracy, ale konkurentem na i tak bardzo małym rynku pracy.
Najważniejszym problemem, związanym z bezrobociem wśród załóg zlikwidowanych gospodarstw, nie jest jednak liczba osób, które utraciły pracę (stanowią oni 2,5% wszystkich bezrobotnych w skali kraju i ok. 6% bezrobotnych na wsi), ale bierna postawa pracowników, ukształtowana przez wiele lat pracy i życia w tzw. społeczności pegeerowskiej, której przejawem jest chociażby wybór zasiłku, a nie zatrudnienia.
Kształtowaniu się biernej postawy zdecydowanie sprzyjał nadmiernie rozbudowany system socjalny. Ludzie pracujący w gospodarstwach państwowych przyzwyczaili się do opiekuńczej roli zakładu pracy, dostępnej w jednakowym stopniu dla wszystkich, bez względu na zajmowane stanowisko czy kwalifikacje. Pracownicy nie musieli zabiegać o miejsce pracy, nie musieli przejawiać żadnej inicjatywy w rozwiązywaniu swoich problemów – począwszy od zapewnienia mieszkania i opieki dzieciom w przyzakładowych przedszkolach, a skończywszy na zagwarantowaniu zaopatrzenia w artykuły żywnościowe. Tym wszystkim zajmowały się odpowiednie instytucje. Wiele osób uważało, że taka sytuacja jest czymś oczywistym, naturalnym i niezmiennym. Przekonanie to było tak głębokie, że nowe warunki pracy, jakie zaoferowali im nowi właściciele, odebrali jako krzywdzące; wybrali zasiłek dla bezrobotnych, nie przewidując, że po pewnym czasie zostaną bez środków do życia i szansy zatrudnienia.
Do wyboru zasiłku przyczynił się także niewątpliwie fakt, że w początkowym okresie transformacji gospodarki zasiłek dla bezrobotnych ustalony został na poziomie niewiele niższym niż wynagrodzenie za pracę w pegeerach. W związku z tym większość pracowników traktowała przejście na zasiłek jako swego rodzaju dobrodziejstwo. Punkt widzenia tych ludzi zaczął się zmieniać dopiero wtedy, gdy wygasło ich prawo do otrzymywania zasiłku, a nowi właściciele nie potrzebowali już nowych pracowników.
Mimo ogromnej konkurencji na rynku i trudności w znalezieniu pracy,

bierna postawa dawnych załóg pegeerów utrzymuje się nadal.

Przejawia się ona głównie w przeświadczeniu, że rozwiązaniem problemu bezrobocia powinien zająć się rząd i powołane do tego instytucje; sami nie przejawiają żadnej inicjatywy w poszukiwaniu pracy, nie chcą podejmować działalności na własny rachunek. Coraz częściej można odnieść wrażenie, że dawni pracownicy traktują zjawisko bezrobocia jako naturalną konsekwencję dokonujących się przemian, jako stan faktyczny mniej lub bardziej przejściowy. Należy pamiętać o tym, że ludzie ci nadal żyją w zakładowych osiedlach, gdzie wszyscy są w podobnej sytuacji. To w pewien sposób łagodzi poczucie zagrożenia i strachu o przyszłość swoją i swojej rodziny, a tym samym ogranicza – i tak bardzo małą – aktywność i przedsiębiorczość.
Kilka czy kilkanaście lat pracy w gospodarstwie państwowym zatarło w tych ludziach wszelkie „instynkty” pracownika i gospodarza. Nauczyło, że każdy dostaje to, co mu się należy i dokładnie tyle, ile potrzebuje. Jakakolwiek pomoc finansowa jeszcze bardziej utwierdza ich w przekonaniu, że „ktoś” zajmie się ich problemami tak jak dotychczas i „jakoś to będzie”. Rozwiązanie problemu bezrobocia społeczności pegeerowskiej wymaga przede wszystkim uaktywnienia ludzi, zmiany ich postaw i poglądów; ta społeczność nie jest w stanie sama sobie pomóc.
Mocą ustawy o gospodarowaniu nieruchomościami rolnymi Skarbu Państwa Agencja Własności Rolnej Skarbu Państwa została zobowiązana do utrzymania dotychczasowych i tworzenia nowych miejsc pracy dla możliwie jak największej liczby osób. Zadanie to realizuje Agencja poprzez różnorodne działania.
Działając w pojedynkę, Agencja nie jest w stanie skutecznie przeciwdziałać zjawisku bezrobocia. Konieczne jest współdziałanie wielu instytucji zajmujących się tą problematyką – np. gmin, urzędów pracy itd. Jako przykład tego typu współpracy można podać porozumienie zawarte 6 stycznia 1995 r. pomiędzy AWRSP, Ministerstwem Pracy i Polityki Socjalnej, Krajowym Urzędem Pracy oraz wojewódzkimi i rejonowymi urzędami pracy, dotyczącym współdziałania w zakresie przeciwdziałania bezrobociu wśród byłych pracowników gospodarstw państwowych. Na mocy tego porozumienia osoby podejmujące działalność w wytypowanych obiektach wchodzących w skład Zasobu Własności Rolnej Skarbu Państwa, niewykorzystywanych przez okres co najmniej jednego roku,

mogą ubiegać się
o pożyczki z Funduszu Pracy,

z ewentualnym poręczeniem 50% kwoty pożyczki przez Agencję.
Przedstawiciele Agencji uczestniczą także w pracach komisji ds. programu osłonowo-aktywizującego dla byłych pracowników gospodarstw państwowych, koordynowanego przez Ministerstwo Pracy i Polityki Socjalnej. Celem tego programu jest ekonomiczne usamodzielnienie rodzin byłych pracowników korzystających z pomocy społecznej, m.in. poprzez sfinansowanie niezbędnego sprzętu (lub inwentarza), umożliwiającego podjęcie działalności gospodarczej na własny rachunek. Realizację programu rozpoczęto w 1997 r.
Dzięki realizacji wyżej prezentowanego programu kilka osób i ich rodzin prowadzi samodzielnie działalność gospodarczą. Jest to sukces tym większy, że szansa rozpoczęcia działalności na własny rachunek jest wśród tych ludzi znacznie mniejsza niż w innych grupach, głównie ze względu na miejsce zamieszkania i specyfikę osiedla. Tymczasem prowadzenie działalności wspólnie, przez całą rodzinę, wytworzyło w tych ludziach poczucie odpowiedzialności za swoje życie, obudziło w nich chęć zdobywania wiedzy i podnoszenia kwalifikacji, przyczyniło się do umacniania więzi rodzinnych. Zauważalna stała się także zmiana postaw pozostałych członków osiedla – podjęcie działalności przez sąsiadów, a co najważniejsze – osiągnięcie wymiernych sukcesów wzbudza zainteresowanie i chęć podejmowania podobnych inicjatyw.
Niestety, w zdecydowanej większości przypadków wymienione tu instytucje działają same, w odosobnieniu i bez jakiejkolwiek koordynacji, wykorzystując posiadane (niewielkie) środki na doraźną pomoc. Tymczasem specyficzne cechy osiedli pegeerowskich uzasadniają konieczność przygotowania i wdrażania specjalnych programów zawodowej aktywizacji, zwłaszcza że w omawianej społeczności pojawia się nowy problem –

wzrost bezrobocia
wśród ludzi młodych

i ograniczenie dostępu młodzieży do szkół średnich i wyższych, wynikające nie tylko z trudności finansowych rodziców, ale także z faktu ograniczania, czy wręcz likwidacji, połączeń autobusowych i kolejowych. Efektem takiego stanu rzeczy jest „zamknięcie” młodych ludzi w ubogim środowisku, któremu brak perspektyw.
Jedna z propozycji uzdrowienia sytuacji zakłada zarezerwowanie przez AWRSP części gruntów bądź obiektów (położonych w pobliżu osiedli pegeerowskich) na potrzeby inwestorów, którzy chcą stworzyć nowe miejsca pracy. Rola urzędów pracy polegałaby wówczas na sfinansowaniu – w ramach środków przeznaczonych na walkę z bezrobociem – szkoleń lub prac interwencyjnych wykonywanych na rzecz takich podmiotów gospodarczych. Natomiast władze gmin mogłyby wesprzeć tego typu działania dodatkowymi środkami pieniężnymi oraz szeroko zakrojoną akcją promocyjną na rzecz informowania o wydzielonych nieruchomościach i możliwości otrzymania pomocy z ww. instytucji. Potencjalnie każda z gmin mogłaby dysponować własną listą ofert. Warunkiem powodzenia tego planu, podobnie jak wielu innych gorszych czy lepszych, jest jednak dobra wola i chęć współpracy wszystkich wymienionych instytucji.
Każdy program aktywizacji zawodowej – niezależnie od tego, czy jego autorem jest AWRSP, czy inna instytucja – musi uwzględniać także i to, że pracownicy gospodarstw państwowych i ich rodziny są „przywiązani” do swoich mieszkań tak jak rolnicy do swojej ziemi – to w znacznym stopniu ogranicza możliwości znalezienia pracy poza miejscem zamieszkania. Oczywiście, teoretycznie istnieje możliwość sprzedania niegdyś zakładowego mieszkania i przeniesienia się tam, gdzie znajdzie się pracę. W praktyce jednak nie ma chętnych na mieszkania o niskim standardzie, położonych w osiedlu o specyficznym składzie społecznym, z trudnym dojazdem do pracy i do szkół.
Należy także pamiętać o tym, że osiedla pegeerowskie położone są najczęściej w pobliżu małych i średnich miast, które bardzo często same borykają się z problemem bezrobocia. Dlatego też byli pracownicy pegeerów w poszukiwaniu pracy musieliby przenosić się do dużych miast, a z tym wiąże się już konieczność poniesienia znacznie większych wydatków.

Wydanie: 2001, 28/2001

Kategorie: Rolnictwo

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy