Papież Franciszek sprawia polskiej prawicy wyjątkowe kłopoty Priorytety obecnego pontyfikatu są z oczywistych względów inne niż za czasów polskiego papieża. Tamten pontyfikat był przez polskich katolików odbierany przez pryzmat kolejnych pielgrzymek Jana Pawła II do kraju, poczynając od tej pierwszej i najważniejszej w czerwcu 1979 r., kilka miesięcy po jego wyborze na Stolicę Piotrową. Słowa i gesty „naszego papieża” umacniały w nas poczucie wyjątkowości i misji, jaką polski katolicyzm ma do wypełnienia nie tylko w naszej części Europy (wówczas jeszcze komunistycznej), ale i wobec świata. Jan Paweł II zrobił wiele, by polskich katolików w tym przeświadczeniu umocnić. Nie dziwi więc, że zarówno dla polskich hierarchów, jak i dla katolickich publicystów, również po śmierci Jana Pawła II Wzgórze Watykańskie jest ważnym, a może nawet najważniejszym punktem odniesienia. Co wcale nie oznacza, że znajdują tam inspirację do własnego rozumienia katolicyzmu. Przeciwnie, mam nieodparte wrażenie, że Watykan stał się źródłem rosnącej irytacji, z coraz większą trudnością skrywanej. Zapewne jednym z powodów takiego stosunku do nowego papieża jest wyraźne marginalizowanie Polski. Bo papież z Argentyny przyleci do naszego kraju, ale tylko dlatego, że właśnie u nas zostało zaplanowane światowe spotkanie z młodzieżą. Papież, ale nie nasz Mówiąc wprost, papież Franciszek od chwili objęcia urzędu w marcu 2013 r. sprawia polskiej prawicy wyjątkowe kłopoty. Niemal każde jego słowo, a zwłaszcza gest, zdaje się kwestionować misterny ideologiczny gmach zbudowany z wyrazistych i wzmacniających się wzajemnie elementów. Składają się nań swoiście rozumiana historia Polski, równie specyficznie pojmowane chrześcijaństwo, a nade wszystko ogarniający każdy wymiar życia społecznego polski katolicyzm. W przypadku tego ostatniego szczególnie użyteczne okazywało się papiestwo reprezentowane przez polskiego i świętego już papieża Jana Pawła II, a potem przez konserwatywnego i – zdaniem wielu polskich prawicowych publicystów – stojącego na straży katolickiej ortodoksji emerytowanego papieża Benedykta XVI. Warto przypomnieć, że swoiście rozumiana teologia, a nade wszystko historiografia, Karola Wojtyły znakomicie wpisała się w przednowoczesny świat, w którym ciągle tkwi polska prawica. Postrzega ona rzeczywistość jako teatr nieustannie zmagających się sił dobra i zła, światła i ciemności. Słowiański papież w swojej wizji przypisał Polsce i polskiemu katolicyzmowi szczególne zadanie – ponownej chrystianizacji zlaicyzowanej Europy, a nawet nawrócenia coraz mniej chrześcijańskiego świata. Jan Paweł II utożsamiał wiarę i religię z instytucją, której wyznaczył też zadanie określania tego, co dobre i złe. Nie muszę dodawać, że zwolennicy tak pojętego świata sytuują siebie po stronie mocy, dobra i światła. Problem polega na tym, że tak rozumiany świat już dawno się skończył, i to na długo przed pojawieniem się w Watykanie polskiego papieża. Świat stał się w sposób nieodwołalny pluralistyczny i polifoniczny, a chrześcijaństwo jest w nim jednym z wielu głosów, wcale nie najbardziej wiarygodnym. Na rozumienie tej nowej sytuacji zarówno katolicyzmu, jak i człowieka współczesnego trzeba było jednak poczekać. Właśnie w takiej sytuacji pojawił się papież Franciszek, którego sposób pojmowania i katolicyzmu, i swojego urzędu potężnie zachwiał tą ideologiczną konstrukcją. Jednak papież Bergoglio nie tyle zakwestionował zastane pojmowanie papieskiego urzędu, ile zaproponował nową jakość, która wzbudziła od początku niekłamane zainteresowanie na całym świecie. Wyjątkiem pozostała katolicka Polska, która tęsknie i uparcie wraca do gestów i słów „swojego papieża”. Co więcej, główny nurt nauczania Franciszka kwestionuje konfrontacyjny model katolicyzmu zaproponowany przez jego bezpośrednich poprzedników. Katolicyzm Franciszka opiera się bowiem na dialogu i poszukiwaniu porozumienia ze wszystkimi, a zwłaszcza z tymi, którzy pozostają poza obrębem tradycyjnie pojmowanego Kościoła. Jednak najważniejszą płaszczyzną niezgody jest stosunek argentyńskiego papieża do migrantów, traktowanych przez polską prawicę (w zdecydowanej większości przyznającą się do katolicyzmu) jako największe zagrożenie i wyzwanie, któremu należy dać odpór. Ten spór zaczął się jeszcze przed przejęciem przez rząd Prawa i Sprawiedliwości władzy w Polsce po wygranych wyborach parlamentarnych z października 2015 r. i trwa w najlepsze do dzisiaj. W odróżnieniu od polskich hierarchów, którzy w zdecydowanej większości przyjęli strategię minimalizowania, a nawet przemilczania słów i gestów argentyńskiego papieża (na początku czerwca KAI opublikowała list biskupów zapraszający na Światowe Dni Młodzieży, w którym trzy razy zacytowano św. Jana Pawła II i ani razu Franciszka), prawicowi politycy i publicyści










