Jak wyjść z impasu w stosunkach polsko-rosyjskich?

Jak wyjść z impasu w stosunkach polsko-rosyjskich?

Stanisław Ciosek, ambasador w Moskwie Wbrew dość powszechnym prze­konaniom lista rzeczonych spraw z kręgu polityki nie jest wcale dłu­ga. Konsultacji zresztą politycznych na różnych urzędowych szczeblach było, ostatnio dużo i przebiegały zgodnie z terminarzem. Brak nato­miast wizyt na najwyższych szcze­blach. Wszystkie polskie wizyty (prezydent, premier, minister spraw zagranicznych) w Rosji zostały zło­żone dawno temu i brak rewanżu. Oficjalna wizyta prezydenta RP w Rosji miała miejsce w maju 1996 r. W praktyce dyplomatycznej chęć rozwijania współpracy podkre­śla się właśnie oficjalnymi wizyta­mi polityków. Ma to też bardzo praktyczne znaczenie, swoiście mo­bilizacyjne. Administracje państw, z przyczyn oczywistych, przed taki­mi wizytami starają się załatwić i rozstrzygnąć to, co tylko można. Najtrudniejsze dziś sprawy mię­dzy Polską i Rosją leżą w gospodar­ce. W 1999 r. osiągniemy prawdo­podobnie 30% wartości eksportu z roku 1998. Import zaś, na który składają się głównie gaz i ropa, nie podlega takim wahaniom. Sytuacja jest gorsza niż zła. W tak krańco­wych warunkach muszą włączyć się rządy obu państw z instrumentami będącymi w ich dyspozycji. I choć­by dlatego potrzebne są rozmowy polityków. Myślę, że nie są doceniane, z obydwu stron zresztą obszary na­uki i kultury. Po naturalnym okresie załamania się tych kontaktów, spo­wodowanym zasadniczą zmianą źródeł finansowania przychodzi czas na wnioski organizacyjne. Otóż rynkowa gospodarka wcale, poza nielicznymi wyjątkami, nie chce na siebie wziąć ciężaru finan­sowania tych obszarów, jakże waż­nych z pozagospodarczych wzglę­dów. Trzeba poszukać bardziej sku­tecznego mecenatu. Wszystko wskazuje znów na państwo i samo­rządy. Ale trzeba nadać temu nowy kształt. Sprawa jest otwarta i jest o czym rozmawiać! Bardzo niepokoi naszych wscho­dnich sąsiadów problem sposobu przekraczania granicy, gdy Polska wejdzie do Unii Europejskiej i bę­dzie nas obowiązywać ogólnoeuro­pejski reżim graniczny. Rosjanie obawiają się swoistej izolacji na kontynencie. Nie my jesteśmy go­spodarzem tematu, ale problem jest nasz. Ogólna zasada, że granice po­winny być szczelnie zamknięte dla nielegalnego towaru i ludzi chcą­cych je przekroczyć w złych zamia­rach, ale otwarte dla kontaktów między narodami, jest słuszna, ale wymaga konkretnych rozwiązań organizacyjnych. Jak to ma wyglą­dać w praktyce, oto temat do prze­myśleń i rozmów. Uważam, że zaległe sprawy z przeszłości, których wiele w ostat­nich latach rozstrzygnięto, będą blednąć, jeśli będzie się o nich rze­czowo rozmawiać. To właśnie w to­ku takich rozmów można dochodzić do wspólnej interpretacji zdarzeń sprzed wielu lat i ustalenia sposo­bów zadośćuczynienia. Niekiedy, a nawet w większości przypadków, chodzi tu o symbole i słowa. Przy dobrej woli można je będzie zna­leźć! Prof. Jerzy Pomianowski pisarz, tłumacz, pedagog 27 stycznia minęło 60 lat od śmier­ci Izaaka Babla, znakomitego prozai­ka XX wieku. Został zastrzelony w więzieniu Butyrki po procesie, który trwał 20 minut, bez obrońcy, po 266 dniach straszliwego śledztwa. Otóż nigdzie ten człowiek nie był tak popularny jak w Polsce, tu też rozpo­czął swoją zagraniczną światową ka­rierę. Już w 1927 roku ukazały się pierwsze opowiadania w polskim tłu­maczeniu, podczas kiedy “Armia Konna” – najsławniejsze dzieło – uka­zała się zaledwie rok wcześniej w Rosji. Wydanie książki było wtedy dowodem nie tylko tradycyjnej cie­kawości Polaków dla kultury i litera­tury rosyjskiej, ale także dowodem dalekowzroczności i wielkoduszno­ści w stosunku do wczorajszego wro­ga. Pokazując najlepsze pióra rosyj­skie – szukano w imieniu polskich czytelników i obywateli porozumie­nia i zrozumienia dla tego wszystkie­go, co działo się w Rosji, daleko na Wschodzie. Polska była wtedy w o wiele trudniejszej sytuacji, była orzechem między dwoma kamienia­mi, który ledwie zaczynał samodziel­ne i wcale nie bezpieczne życie. W tej chwili sytuacja się odmieniła i pojawił się zupełnie nieznany zwierz, opinia publiczna. Niestety, jest ona chora, zdezorientowana po 70 latach musztry i morderczego re­żimu. Jednak ona istnieje i budzi się. Z pewnością rozpoznać w niej można różne głosy. Sądzę, że chcąc wyjść z impasu, trzeba czynić to samo, co w latach 20. – szukać rozmówców po tamtej stronie, nawet jeżeli ich głos zagłusza ryk armat i demagogów, po­głos politycznych haseł i przedwy­borczej wrzawy. Jestem zdania, że mamy w tej chwili o wiele lepsze możliwości porozumienia z Rosją niż kiedykolwiek. Nie bacząc na incy­denty dyplomatyczne. Wystarczy, je­śli

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 06/2000, 2000

Kategorie: Publicystyka