Problem poważniejszy niż „1000 zł na miesiąc”

Problem poważniejszy niż „1000 zł na miesiąc”

Fot. Tomasz Kawka/East News Katowice 12.03.2019 Protest nauczycieli i pracownikow oswiaty z Katowic, przed urzedem wojewodzkim w Katowicach. W protescie udzial wzieli rowniez przedstawiciele oswiatowych struktur Solidarnosci z Regionu Podbeskidzie oraz z Regionu Czestochowa.

Czy jesteśmy na tyle mądrzy, by wiedzieć, że musimy gruntowniej się uczyć? Piszę te słowa w czasie, gdy pół miliona nauczycieli w moim kraju żyje w napięciu. Niektórzy już podjęli, inni właśnie w desperacji podejmują decyzję na „tak” lub „nie” o udziale w ogólnokrajowym strajku. Oni wraz z rodzinami to pewnie 2 mln osób, teraz żyjących w stresie. Pozostali – 35 mln – przyglądają się nadchodzącym wydarzeniom z mieszanymi uczuciami. Bardzo, bardzo wielu solidaryzuje się z nimi. Nie wiem, czym się zakończy starcie nauczycieli z rządem. Nie mogę im pomóc, choć jestem z nauczycielami, moimi kolegami po fachu, sercem i myślami. Mogę jedynie zabrać głos w wielkiej dyskusji o roli i wadze systemu kształcenia. To, co się dzieje i wkrótce wydarzy w obszarze tego wielkiego sporu, jest skutkiem zbyt niskiej pozycji, jaką społeczeństwo wyznaczyło w naszym kraju systemowi kształcenia. Gdzie tkwi źródło sporu? Otóż nauczyciele zażądali podwyżki „1000 zł na miesiąc”. Mówią, że są rozżaleni niskim poziomem swoich płac i zdesperowani. Wynagrodzenia pracowników w naszym kraju rosły w ostatnich latach. Pensje nauczycieli też wzrosły, ale znacznie mniej. Podawane są różne oceny tego wzrostu. Czytam w prasie artykuł, w którym autor, powołując się na dane GUS, pisze: „W ostatnich latach, licząc od 2012 r., wzrost wynagrodzeń nauczycieli wyniósł 374 zł, czyli 12%. W tym samym czasie średnia krajowa wzrosła o 1063 zł”. Przyjmuję te liczby za prawdziwe i chcę się oddalić od dyskusji opartej na liczbach, gdyż problem jest znacznie poważniejszy. Wydarzenia ostatnich dekad powinny zwrócić uwagę naszego społeczeństwa na zasoby, jakie posiadamy. Bierzemy – chcemy czy nie – udział w wyścigu gospodarek i technologii w Europie i na świecie, w rankingu poziomów życia. Wiemy, że 2,5 mln Polaków opuściło w ostatnich dekadach nasz kraj w poszukiwaniu lepszych warunków życia. Tylko nieliczni wrócą. Powinniśmy stworzyć w Polsce takie warunki, by nasze dzieci i wnuki chciały tu żyć i na lepsze życie pracowały nad Wisłą. Jakie mamy atuty w tym trudnym wyścigu, co jest naszym silnikiem/paliwem, na czym oprzeć starania o lepszą przyszłość? Ostatnio wysoko postawiony polityk powiedział, że naszym skarbem jest węgiel, inny wspominał o miedzi. Ktoś miał nadzieję na gaz łupkowy, ale gazu nie ma. Wiemy już, że nie możemy oprzeć naszej gospodarki na węglu. Politycy twierdzący coś innego albo są źle poinformowani, albo kłamią. Najwyższy czas, byśmy wszyscy dostrzegli, że na naszych surowcach nie można oprzeć przyszłości. Nie będziemy nigdy w sytuacji Kataru i Arabii Saudyjskiej, by budować nasz dostatek na surowcach naturalnych. Najwyższy czas uświadomić sobie, że nasz dostatek i pomyślność można oprzeć jedynie na pracy, umiejętnościach i wiedzy. To, co napisałem, jest oczywistością, bardzo wielu z nas podziela ten punkt widzenia. Jesteśmy pracowici, podejmujemy pracę i możemy pracować nawet więcej niż inni. Czyżby naszym problemem był niski poziom wiedzy i umiejętności? Tak właśnie jest! Szef ZNP usiłuje nam to powiedzieć i aby do nas dotrzeć, użył klucza „1000 zł na miesiąc”. W rzeczywistości chodzi nie tylko o pensje, chodzi o rolę i znaczenie, a w dalszej perspektywie o jakość systemu kształcenia w naszym kraju. Dodam trochę argumentów. Społeczeństwa państw światowej czołówki, z PKB per capita powyżej 25 tys. dol. rocznie, rozbudowały wielkim nakładem środków i pracą wielu pokoleń kosztowne, dysponujące wielkim majątkiem i ogromnym budżetem, bardzo sprawne systemy edukacyjne, prowadzące młodych obywateli po szczeblach wiedzy i umiejętności od przedszkola po studia doktoranckie. Działanie tych systemów oparte jest na złożonych uregulowaniach prawnych, wypracowanych mechanizmach kształcenia i awansowania kadry na własne potrzeby. Obywatele tych państw uznali, że jakości systemów edukacyjnych należy – nie szczędząc nakładów – poświęcić najwięcej uwagi, aby zapewnić społeczeństwu pomyślną teraźniejszość i bezpieczną przyszłość. Stwierdzili, że system edukacji, którego zwieńczeniem są uniwersytety i szkolnictwo wyższe, jest najważniejszą strukturą państwa, jego stan i jakość są miarą międzynarodowej pozycji i przyszłości kraju. Tylko dwa inne systemy utworzone przez społeczeństwa mogą się równać z nim wagą, złożonością i kosztownością: system ochrony zdrowia i armia. Jednak najważniejszy jest system edukacyjny, gdyż bez niego nie sposób zorganizować na właściwym poziomie

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 14/2019, 2019

Kategorie: Opinie