Przeźlenie

Przeźlenie

Antek buntuje się przeciw odwiedzinom u babci w szpitalu, tłumaczę mu, że to może być ostatnia okazja do tego, by go jeszcze rozpoznała. Trudno mieć pretensje do dziecka – tego nie było na liście świątecznych atrakcji; szpital jest wypełniony starością bez makijażu, na łóżkach mnóstwo istot ludzkich w ostatniej fazie życia, zakłady pogrzebowe mają specjalistów od upiększania zwłok, tak żeby wyglądały pięknie w trumnie, ale umierającym pomaga się przetrwać kolejną dobę, a nie zadbać o make-up i koafiurę. Masowa kultura strachu posługuje się starością jako sprawdzonym rekwizytem – upiory w horrorach zwykle mają twarz bardzo starej i zaniedbanej kobiety. Antek się boi, ale kiedy babcia łapie go za dłoń, poznaje ją przez dotyk, rozchmurza się, dzielnie próbuje z nią żartować.

Od kiedy matka zaczęła odchodzić, całe życie moje sprowadza się do robienia dobrej miny do złej gry – nie tylko przed dzieckiem, ale i przed samym sobą – inaczej nie podołałbym przeciwnościom losu, które kłębią się nade mną. Zły demiurg trochę się zagalopował, przeźlił (bo przecież nie przedobrzył) – jeśli chciał mnie złamać, wyprowadził o jeden cios za dużo; zamiast rozpaczy jest we mnie zintegrowany gniew, a to najlepsza broń samozachowawcza. Doszło do złego przesilenia – w ciągu kilku dni straciłem pracę, dostęp do konta, a także kontakt z matką, która pływa już między splątaniem a otępieniem. Kiedy nieszczęścia chodzą parami, doskwierają w dwójnasób, ale kiedy zbiegają się hurmem, przekraczają granice abstrakcji – pozostaje śmiech. Najważniejsza w sytuacjach kryzysowych zdaje się wola odzyskania sprawczości – mówię o tym, czego doświadczam, aby służyć radą innym na wypadek natłoku koszmarów. Znam osoby, które skutecznie monetyzują swoje niedole w trybie sprawozdawczym: codzienne posty o cierpieniu, depresji, żałobie, zaburzeniach emocjonalnych i życiu w niedostatku przysparzają im aliantów, emotikonów przytulanek, a nawet realnego wsparcia finansowego. Odnoszę jednak wrażenie, że tę drogę ogranicza parametr płci, zwłaszcza w czasach nadaktywnego siostrzeństwa i mizoandrycznego dryfu feminizmu. Chłopaki nie płaczą nie dlatego, że im nie wypada, ale ze strachu przed linczem.

Cały tekst można przeczytać w „Przeglądzie” nr 15/2024, którego elektroniczna wersja jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty

Wydanie: 15/2024, 2024

Kategorie: Felietony, Wojciech Kuczok

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy