Psy wojny Kremla

Psy wojny Kremla

Szacuje się, że w Rosji działa obecnie ok. 30 prywatnych kompanii wojskowych

W zeszłym tygodniu prezydent Władimir Putin przyznał, że utrzymanie najemników Grupy Wagner w ostatnim roku kosztowało rosyjski budżet 86 mld rubli, czyli miliard dolarów. Oznacza to, że słynna prywatna kompania wojskowa (po rosyjsku – Частная военная компания, w skrócie ЧВК) nie jest i nigdy nie była prywatna. Przy okazji Władimir Władimirowicz zasugerował, że ma nadzieję, iż nie wszystkie przekazane wagnerowcom środki zostały rozkradzione. Co oznacza, że teraz rosyjskie państwowe służby ostro wezmą się za interesy Jewgienija Prigożyna, niesłusznie nazywanego dowódcą Grupy Wagner.

W źródłach rosyjskich przedstawiany on jest jako kurator czy nadzorca, osoba kontrolująca w tym przypadku firmę wojskową. W rzeczywistości dowódcą jest były podpułkownik Specnazu GRU Dimitrij Utkin, ps. „Wagner”. To on, czterokrotny kawaler Orderu Męstwa, a nie Prigożyn, był założycielem i organizatorem kompanii wojskowej. I jej nazwa pochodzi od jego pseudonimu. Według rosyjskich mediów to ppłk Utkin dowodził kolumną wagnerowców, która 24 czerwca w ciągu kilkunastu godzin znalazła się 200 km od Moskwy, po drodze strącając kilka helikopterów i samolot walki elektronicznej.

Prigożyn w tym czasie wraz ze swoimi ludźmi przebywał w budynku dowództwa Południowego Okręgu Wojskowego w Rostowie nad Donem i biesiadował z wziętymi do niewoli generałami Junusem-biek Jewkurowem – wiceministrem Obrony Federacji Rosyjskiej oraz Władimirem Aleksiejewem – zastępcą dowódcy GRU.

Nic dziwnego, że po zakończeniu „buntu”, albo „marszu sprawiedliwości”, wielu rosyjskich wojskowych i komentatorów z żalem przyznało, że „gdyby armia rosyjska miała tak wyszkolone i zdyscyplinowane oddziały jak Grupa Wagner, już dawno bylibyśmy we Lwowie”.

Rodzi się pytanie – kim są rosyjskie prywatne kompanie wojskowe? I jaką dziś odgrywają rolę?

Strzelby do wynajęcia

Najemnicy są tak starzy, jak historia wojen. Starożytni Grecy służyli mieczem władcom Persji. Kartagińczycy i Rzymianie rekrutowali procarzy z Balearów, przez stulecia szwajcarscy górale zaciągali się na służbę u niemieckich i francuskich władców. W 1506 r. papież Juliusz II zatrudnił 150 szwajcarskich gwardzistów. Tak powstała istniejąca do dziś Gwardia Szwajcarska, która stoczyła tylko jedną bitwę. 6 maja 1527 r. do Rzymu wkroczyły niemieckie oddziały Karola V Habsburga, które zaatakowały Watykan. Papieża Klemensa VII broniło 189 gwardzistów, przeżyło 42. Legenda o nadzwyczajnej waleczności i wierności szwajcarskich górali przetrwała do dzisiaj.

W XX w. idea, że państwo może osiągnąć swoje cele bez uciekania się do użycia sił zbrojnych, a jedynie poprzez działania hybrydowe, w tym najemników, po raz pierwszy została sformułowana przez brytyjskiego historyka wojskowości Basila Liddela Harta w pracy „Strategia. Działania pośrednie”.

Twórcą pierwszej prywatnej kompanii wojskowej Watchguard International był płk David Stirling. W 1941 r. stworzył on legendarną jednostkę Armii Brytyjskiej – Special Air Service (SAS), na której później wzorowała się większość oddziałów sił specjalnych – od amerykańskich Delta Force i Navy Seals, przez izraelskie Sajjeret Matkal i Sajjeret 13, na polskim GROM-ie kończąc.

Człowiek tego formatu nie mógł po prostu przejść na emeryturę i zająć się pielęgnacją trawnika. W 1965 r., za cichą zgodą rządu Jej Królewskiej Mości, Stirling założył pierwszą PMC (Private Military Company) Watchguard International, zatrudniając w niej swoich kolegów z SAS, co było gwarancją usług najwyższej jakości. Watchguard znakomicie sprawdziła się w krajach arabskich i Afryce i dała początek innym tego rodzaju inicjatywom.

Kolejną prywatną armią, o której zrobiło się głośno, była południowoafrykańska Executive Outcomes. Założona w 1989 r. przez płk. Eebena Barlowa, składająca się z byłych żołnierzy i oficerów elitarnych jednostek armii południowoafrykańskiej – 32. batalionu oraz batalionu Koevoet (Łom). Executive Outcomes walczyła w Angoli po stronie oddziałów UNITA przeciw rządowi w Luandzie oraz w Sierra Leone przeciw oddziałom Zjednoczonego Frontu Rewolucyjnego.

Firma zawarła też lukratywne kontrakty z koncernami DeBeers (kopalnie diamentów) oraz Chevron i Texaco (wydobycie ropy naftowej) na ochronę ich miejsc wydobycia. Została rozwiązana w 1998 r.

Największą prywatną kompanią była amerykańska Blackwater,

założona w 1997 r. przez Erica Prince’a i Alana Clarka. Zyskała ona sławę, podpisując w czasie drugiej wojny w Zatoce Perskiej kontrakty z Pentagonem. W Iraku i Afganistanie pracowały dla niej dziesiątki tysięcy ludzi z całego świata. Także z Polski. Dziś pod zmienioną nazwą Academi działa w dziewięciu państwach.

Rosjanie bardzo późno dostrzegli korzyści wynikające z posiadania prywatnych armii. W 2010 r. na najważniejszym dla rosyjskiego biznesu Międzynarodowym Forum Ekonomicznym w Petersburgu wspomniany już płk Eeben Barlow pokazał możliwości, jakie otwierają się przez właścicielami PMC. Wywarło to spore wrażenie na słuchaczach. ZSRR, a później Rosja, wysyłały z bratnią pomocą do państw Azji Środkowej lub Afryki doradców wojskowych albo regularne oddziały. Barlow zapewniał, że bardziej opłaca się korzystać z usług prywatnych firm. Ich pracownicy są lepiej wyszkoleni, wszak często byli to żołnierze i oficerowie jednostek specjalnych, a poza tym rządy nie muszą się martwić o płace i świadczenia emerytalne. Spada też ryzyko polityczne.

Grupa Wagner, która powstała koło roku 2013, nie była pierwszą tego typu rosyjską kompanią. Wcześniej w Hongkongu Wadim Gusiew i Jewgienij Sidorow, menedżerowie prywatnej kompanii Moran Security Group, zarejestrowali w Hongkongu Korpus Słowiański, który rekrutował w Rosji najemników do walki po stronie syryjskiego dyktatora Baszara al-Asada. Doświadczenia nie były zachęcające. Po bitwie z oddziałami islamistów pod miastem Es-Suchne pracownicy Korpusu Słowiańskiego wrócili do Rosji, gdzie zostali aresztowani za działalność w charakterze najemników. Zamknięto także właścicieli firmy. Ich błąd polegał na tym, że albo nie uzyskali zgody i wsparcia ze strony rosyjskich służb specjalnych, albo nie podzielili się pieniędzmi z kim trzeba.

Wagner i inni „muzykanci”

Z wagnerowcami było inaczej. Założyciel firmy ppłk Dimitrij Utkin był legendą specnazu GRU i miał poparcie zastępcy dowódcy GRU, gen. Władimira Aleksiejewa. Sam pomysł zorganizowania kompanii wyszedł od wysokich oficerów Ministerstwa Obrony, którym spodobała się prezentacja płk. Barlowa. Jewgienij Prigożyn znalazł się w tym towarzystwie, gdyż był znany ze swojej dyskrecji, lojalności względem prezydenta Władimira Putina oraz talentów biznesowych. Miał dostarczać pieniądze i je rozliczać. Od strony prawnej Grupa Wagner jest spółką-córką firmy Concorde należącej do „kucharza Putina”, od strony wojskowej to domena Utkina.

Po raz pierwszy 300 wagnerowców dało o sobie znać w 2014 r., w czasie operacji zajęcia Krymu, a potem w Donbasie i na Ługańszczyźnie. Firma stała się przystanią dla byłych funkcjonariuszy wojskowych sił specjalnych, głównie wojsk powietrzno-desantowych oraz specnazu GRU. Płacono dobrze, jak na warunki rosyjskie, a wyróżniający się „pracownicy” mogli liczyć na premie. Mając silną kuratelę, Grupa Wagner otrzymała lukratywne kontrakty w Syrii, Libii i Republice Środkowoafrykańskiej.

Gdy w lutym 2022 r. wybuchła wojna w Ukrainie, wagnerowcy okazali się potrzebni w kraju i większość z nich ściągnięto z Afryki. Sukcesy Grupy już w roku 2014 zwróciły uwagę oficerów Federalnej Służby Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej (FSB), którzy wzięli pod opiekę prywatne kompanie E.N.O.T. (JENOT) oraz MAR. Pierwsza z nich została założona przez rosyjskiego nacjonalistę Igora Magnuszewa. Jej nazwa to skrót od Единые народные общинные товарищества (Zjednoczenie Stowarzyszeń Społeczności Narodowych).

Najemnicy z tej firmy dali o sobie znać w Ukrainie, Syrii, Azerbejdżanie i Turkmenistanie. Zdaniem pewnych rosyjskich źródeł niektórzy z nich zerwali się ze smyczy i zajęli zwykłą bandyterką. Władimir Morozow, skarbnik firmy, w 2021 r. został skazany na 10,5 roku więzienia za wymuszenia, a jeden z jej liderów, Roman Telenkiewicz, w ubiegłym roku został skazany na 13 lat więzienia za udział w zorganizowanej grupie przestępczej, wymuszenia i spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.

Nie znaczy to, że E.N.O.T nie jest obecny w Ukrainie. Przeciwnie. Na początku lutego na rosyjskim punkcie kontroli w Kadijiwce został śmiertelnie postrzelony w tył głowy założyciel firmy Igor Magnuszew. Rodzina jest przekonana, że była to egzekucja. Albo z kimś się nie podzielił, albo zerwał ze smyczy.

Najpoważniejszą konkurencją dla Grupy Wagner jest firma Patriot (ЧВК „Патриот”), kontrolowana przez GRU oraz Ministerstwo Obrony i nazywana prywatną armią ministra obrony Szojgu. Jej pracownicy po raz pierwszy pojawili się na froncie syryjskim w 2015 r. Następnie odnotowano ich obecność w Sudanie, Gabonie i Republice Środkowoafrykańskiej. Ich zarobki są wyższe niż wagnerowców i sięgają od 400 tys. do nawet miliona rubli miesięcznie. Dobór ludzi do tej formacji jest bardziej restrykcyjny. Nie wystarczą chęci, liczą się walory intelektualne, dotychczasowe doświadczenie bojowe i osiągnięcia indywidualne. Członkowie tej formacji zajmują się działaniami wywiadowczymi oraz cyberbezpieczeństwem.

Ministrowi Szojgu nie spodobały się samodzielność i nachalność Prigożyna. W 2018 r. w Syrii doszło do bitwy w rejonie miasta Deir es-Zor między siłami amerykańskimi a oddziałami syryjskimi wspieranymi przez najemników Grupy Wagner. Chodziło o pole naftowe eksploatowane przez koncern ConocoPhilips, a chronione przez Kurdów i Amerykanów. Podobno amerykańskie dowództwo skontaktowało się z dowództwem rosyjskim w Syrii i zapytało, czy wśród oddziałów nacierających na Deir es-Zor znajdują się Rosjanie. Rosyjscy wojskowi, mimo że wiedzieli o obecności wagnerowców, odpowiedzieli, że nie ma tam nikogo, kogo by znali. Amerykanie wysłali lotnictwo i załatwili sprawę. Zginęło 100 najemników. Prigożyn się wściekł, lecz nie mógł nic zrobić.

Szacuje się, że w Rosji działa obecnie ok. 30 prywatnych kompanii wojskowych. Większość z nich skutecznie dba o dyskrecję i niewiele o nich wiadomo. Prywatne oddziały mają m.in. Gazprom i Łukoil, podobno najemników zatrudniają również duże rosyjskie banki.

Rozmach, z jakim Prigożyn dbał o wizerunek i reklamę Grupy Wagner, był i jest czymś wyjątkowym. Oczywiście musiał mieć zgodę swoich kuratorów. Podobnie jak musiał mieć zgodę na rekrutację najemników wśród więźniów.

W 2021 r. na ekrany kin w Rosji wszedł film „Turysta” (reż. Andriej Batow), opowiadający o działaniach rosyjskich najemników w Republice Środkowoafrykańskiej. Dziennik „The Times” określił go „jako najbardziej przyciągający wzrok kawałek propagandy”, który gloryfikuje ludzi z Grupy Wagner wspieranej przez sponsora filmu Jewgienija Prigożyna.

A to był dopiero początek. W zeszłym roku powstał firm „Najlepsi w piekle”, opowiadający o działaniach wagnerowców w Ukrainie. W internecie bez trudu znajdziemy dziesiątki piosenek sławiących „muzykantów”, jak często nazywa się tych ludzi. Sławy Prigożynowi przysporzyły też wystąpienia w sieci, w których lżył najgorszymi słowami ministra obrony Szojgu i gen. Gierasimowa, szefa sztabu generalnego armii rosyjskiej.

Do zbudowania legendy najskuteczniejszej i najlepiej wyszkolonej rosyjskiej jednostki walczącej w Donbasie walnie przyczynili się rosyjscy korespondenci wojenni i państwowe media. Dlatego gdy pod koniec czerwca wyposażona w czołgi i broń ciężką, kolumna wagnerowców ruszyła z Woroneża na Moskwę, nikt nie stanął jej na drodze. Bo kto chciałby walczyć z takimi ludźmi?

Dziś, po „puczu Prigożyna” lub – jak nazywają to rosyjscy komentatorzy – „co to było”, losy prywatnych kompanii wojskowych w Rosji wydają się przesądzone. Duma chce, by władze rozciągnęły nad nimi kontrolę. By najemnicy musieli podpisywać kontrakty z armią i by prywatne kompanie zostały pozbawione prawa rekrutacji „pracowników” wśród skazanych.

Choć Putin zostawił wagnerowcom furtkę. Ci, którzy nie chcą podporządkować się armii i nie chcą iść do cywila, mogą wyjechać na Białoruś i dołączyć do swojego sponsora. Tak na terytorium naszego wschodniego sąsiada w ciągu kilku ostatnich tygodni pojawiła się nie tylko broń jądrowa, ale i perspektywa odtworzenia prywatnej, zaprawionej w bojach, po „bachmuckiej szkole walk ulicznych” armii „muzykantów”.

– To są dla nas negatywne sygnały – oświadczył prezydent Andrzej Duda. Wicepremier Kaczyński zapowiedział wzmocnienie granicy, a komentatorzy mówią i piszą o zagrożeniu wschodniej flanki. Zwłaszcza że, jak podają zachodnie media, Kreml przejmuje kontrolę nad imperium Prigożyna. A jak wiadomo – kto płaci, ten zamawia muzykę.

m.czarkowski@tygodnikprzeglad.pl

Fot. Telegram/concordgroup

Wydanie: 2023, 27/2023

Kategorie: Świat

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy