Rady prezydenckiego doradcy

Rady prezydenckiego doradcy

Krew, krwi, krwią… Ta makabryczno-idiotyczna wizja odrodzenia narodu na szczęście w Polsce się nie ziściła

 

100-lecie urodzin gen. Wojciecha Jaruzelskiego „Gazeta Wyborcza” zaznaczyła okolicznościowym artykułem pióra Tomasza Nałęcza. Tekst zatytułowany „Jaruzelskiego pakt z diabłem” opisuje dzieje rodziny Jaruzelskich, ich zesłanie na Syberię, religijno-patriotyczne wychowanie Wojciecha i późniejszą jego naukę w szkole oficerskiej w Riazaniu.

Nałęcz oznajmia: „(…) po powrocie do kraju zawarł pakt z komunistycznym diabłem. W 1947 r. był już członkiem Polskiej Partii Robotniczej”.

Czy był to najważniejszy pakt Wojciecha Jaruzelskiego? Nie! Zdecydowanie ważniejszy, ba, przełomowy, to porozumienie z Solidarnością, Okrągły Stół, a w konsekwencji zmiana ustroju Polski. Ten długi, żmudny, rewolucyjny w swojej istocie proces był sukcesem obu stron! Nikt nie obalił „komuny”! Obie strony zawarły pakt, a Generał dotrzymał zobowiązań!

Nałęcz pisze: „13 grudnia 1981 r., aby zdusić wolnościowe dążenia 10-milionowej Solidarności, wprowadził stan wojenny, wypowiadając wojnę własnemu narodowi”.

Czy rzeczywiście Generał wypowiedział wojnę Polakom? Temat był wałkowany setki, tysiące razy. Przypomnę tylko, że pytanie nie brzmiało: wejdą czy nie wejdą? Oni tu byli! W 1981 r. Armia Radziecka demonstrowała Polsce i Zachodowi swoją militarną siłę, do Zatoki Gdańskiej wpłynęła radziecka flota wojenna, a na terenie całego kraju odbywały się ćwiczenia wojskowe Układu Warszawskiego, także te na ogromną skalę – Zapad-81.

Karol Modzelewski, działacz KOR i Solidarności, o stanie wojennym powiedział 20 lat później: „Nie sądzę, żebyśmy byli w stanie uniknąć dramatycznego finału. Ale odpowiadamy za ten finał, bośmy do tego wszystkiego przykładali rękę, po obu stronach. I nie w jedne piersi trzeba się uderzyć”.

Nałęcz brnie i się napina: „W obliczu rosyjskiego zagrożenia nie zachował się jak bohater narodowy gen. Tadeusz Kościuszko, który w 1794 r., mając za sobą o wiele słabsze niż Jaruzelski wojsko i o wiele mniej skonsolidowany naród, z bronią w ręku bronił wolności i suwerenności Polski. On zaś zniewolenie Polaków przez Sowietów zastąpił własnoręcznym założeniem narodowi kajdan”.

Przypomnijmy więc z historii: 24 marca 1794 r. na Rynku Głównym w Krakowie naczelnik Tadeusz Kościuszko złożył uroczystą przysięgę, ogłaszając tym samym akt powstania narodowego. Cel powstania: „Uwolnienie Polski od obcego żołnierza, przywrócenie i zabezpieczenie całości jej granic, wytępienie wszelkiej przemocy i uzurpacji tak obcej, jak i domowej, ugruntowanie wolności narodowej i niepodległości Rzeczypospolitej, ten jest cel święty powstania naszego”.

Powstanie trwało od 24 marca do 16 listopada 1794 r. Wygrana bitwa pod Racławicami, przegrana pod Maciejowicami. Na początku listopada rzeź Pragi, poddanie Warszawy i upadek powstania. Skutek: likwidacja państwa polskiego. 1795 r. – III rozbiór Polski.

Mitowi założycielskiemu III RP wyraźnie brakuje ofiary krwi. Tak sądził m.in. Jarosław M. Rymkiewicz, autor „Wieszania” i „Kinderszenen”. Jego zdaniem, gdyby Polacy w trakcie powstania kościuszkowskiego zamordowali Stanisława Augusta, „naród ufundowany na tym morderstwie – stałby się przez ten czyn groźnym i dzikim narodem królobójców – i ten czyn dziki i straszny uczyniłby Polaków (…) narodem nowoczesnym”.

„Oczyszczająca siła przelanej krwi”, hekatomba powstania warszawskiego – mit założycielski polskiej niezłomności. „Krwawa łaźnia Powstania Warszawskiego była nieodzowna” – to kolejna teza Rymkiewicza.

Oriana Fallaci tak opisuje Mehdiego Bazargana, premiera w Iranie rządzonym przez Chomeiniego: „Na swój sposób także on należał do wysławianego, gloryfikowanego rodu Robespierre’ów, Saint-Justów, Dantonów, Leninów, Trockich, Mao Tse-tungów, Castrów i supermanów, dla których ofiara złożona z baranków jest uzasadniona, co więcej, konieczna. Jeżeli ołtarz nie spływa krwią, jeśli chaos nie niszczy także tego, co można by uratować, to ideały są do niczego, a przywódcy nie mają jaj”.

Krew, krwi, krwią… Ta makabryczno-idiotyczna wizja odrodzenia narodu, przedstawiana – zauważmy – przez starszych panów w wygodnych fotelach, na szczęście w Polsce się nie ziściła. Gen. Jaruzelski poszedł za radą Tadeusza Kościuszki, który pisał do członków tajnego sprzysiężenia: „Chwalebny cel wydźwignięcia Narodu z jarzma niewoli (…) powinien być dobrze zważony, nie w prędkości uczucia obywatelskiego, ale w zimnym rozsądku (…), aby nie pogrążyć kraj w większą niewolę jeszcze zatraceniem nawet kiedyś nadziei odzyskania onej”.

I na zakończenie krótka notka biograficzna byłego doradcy byłego prezydenta: pakt z komunistycznym diabłem zawarł Tomasz Nałęcz w 1970 r. i wytrwał w nim 20 lat: przez stan wojenny, Okrągły Stół, aż do końca PZPR. Po drodze był I sekretarzem POP na Wydziale Historycznym UW i sekretarzem komitetu uczelnianego.

 

Jan Dutko był współtwórcą „poziomek” (struktur poziomych, reformatorskiego skrzydła w PZPR, zmierzającego do demokratyzacji partii) w Poznaniu w latach 80.)

 

 

 

 

 

 

Wydanie: 2023, 30/2023

Kategorie: Opinie

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy