Represje wyceniane na milion

Represje wyceniane na milion

fot. youtube.com

Proces w Nowym Sączu miał uwiarygodnić opinię IPN o „Ogniu” jako o bohaterze. Ale tak się nie stało Przez ponad rok Sąd Okręgowy w Nowym Sączu rozpatrywał pozew Zbigniewa Kurasia, syna dowódcy oddziału partyzanckiego w latach 1945-1947, Józefa Kurasia „Ognia”. Kuraś junior domagał się 1 mln zł odszkodowania za represje, które dotknęły jego ojca w związku z działalnością na rzecz niepodległego bytu państwa polskiego, oraz 50 tys. zł na zbudowanie mu pomnika. Tłum dziennikarzy przybyłych z całej Polski kłębił się w poniedziałek, 11 lutego, w nowosądeckim sądzie, na parterze ustawiono kamery stacji telewizyjnych. Wszyscy wiedzieli, że ten proces jest bardzo ważny i chodzi tu nie tylko o 1 mln zł, ale również o interpretację powojennej polskiej historii. Czy „żołnierz wyklęty”, mający na koncie wiele morderstw, kradzieży i gwałtów może być uznany za kogoś, kto działał na rzecz niepodległego bytu państwa polskiego, i zostać zaliczony do osób represjonowanych, co otwiera jego rodzinie drogę do starania się o zadośćuczynienie i odszkodowanie? Siedząc przed salą sądową, dyskutowaliśmy z kolegami dziennikarzami i nikt nie był w stanie przewidzieć, co zadecyduje sędzia Anna Pater. Wszyscy zgadzali się, że jako sędzia jest w dramatycznej sytuacji, chyba nie śpi po nocach, bo ten wyrok może być najtrudniejszym w jej życiu. Z jednej strony, jest pod niesłychanym naciskiem Instytutu Pamięci Narodowej i prawicowych mediów, a z drugiej, mieszkańcy Podhala dobrze wiedzą, ile wycierpieli przez „Ognia”. Jeżeli przyzna odszkodowanie, to IPN ją wyświęci, ale górale z Waksmundu, Gronkowa czy Klempachów jej tego nie wybaczą. Jeżeli nie da odszkodowania, mieszkańcy Podhala pochwalą jej orzeczenie, ale IPN i Zbigniew Ziobro, pochodzący z niedalekiej Krynicy-Zdroju, rozliczą ją z tego. Wszyscy jej współczuliśmy. Trudno zrozumieć, dlaczego w niesłychanie trudnej sprawie, którą interesuje się cała Polska, przewodniczący wydziału karnego nie zarządził orzekania w składzie trzech sędziów, na co pozwalają przepisy. Dlaczego jedną kobietę postawiono w tak dramatycznej sytuacji? Sama miała zadecydować o wyroku, który bez względu na to, jaki będzie, zostanie natychmiast skrytykowany przez stronę przeciwną. Proces toczył się z wyłączeniem jawności na wniosek syna „Ognia”, który najprawdopodobniej bał się, że na sali sądowej pojawią się rodziny osób pomordowanych przez jego ojca. Podczas zorganizowanej przez IPN w marcu 2017 r. w Nowym Targu konferencji kilkaset osób buczało: „Bandyta!”, gdy tylko prelegenci wymawiali słowa „Józef Kuraś” lub „Ogień”. W czasie niektórych mszy patriotycznych też buczano, gdy padało z ambony to nazwisko. Teraz mogło być podobnie. W tym procesie podjęta została próba zaliczenia Józefa Kurasia do osób represjonowanych za działalność na rzecz niepodległości państwa polskiego, bo to dawało podstawy do odszkodowania. Dla górali jednak uznanie „Ognia” za osobę represjonowaną to już było za wiele. Dlatego pół Podhala czekało z zapartym tchem na ten wyrok. Gdy wszyscy zostali wpuszczeni na salę sądową, bo zgodnie z procedurą ogłoszenie wyroku musiało nastąpić w sposób jawny, sędzia Anna Pater oznajmiła, że Sąd Okręgowy w Nowym Sączu oddala wniosek Zbigniewa Kurasia o odszkodowanie, uznając, że nie znajduje on uzasadnienia w przepisach dotyczących osób represjonowanych. Patriota? W pozwie Zbigniewa Kurasia o przyznanie 1 mln zł odszkodowania pełnomocniczka mecenas Anna Bufnal z Gdyni napisała: „Józef Kuraś był osobą charakteryzującą się niezwykłym patriotyzmem. Główną ideą, która mu przyświecała, a także całej jego grupie, była walka o prawdziwie niepodległą, niezależną od komunistów Polskę. O ich intencjach świadczyły ulotki rozwieszane wiosną 1945 r. na Podhalu, w których partyzanci deklarowali – »Walczymy o Orła, o Koronę dla Niego, naszym hasłem Bóg, Ojczyzna, Honor«. Podkreślić należy, że Józef Kuraś nie walczył o własny interes, lecz interes wszystkich Polaków”. Do tego „Ogień”, ten wielki patriota, miał być uwielbiany przez ludność: „Partyzanci byli gospodarzami na terenach, które znajdowały się pod ich kontrolą. Nie ciążyli na miejscowej ludności, środki niezbędne na utrzymanie głównie pozyskiwali z konfiskat w sklepach państwowych, kasach kolei, spółdzielniach, ośrodkach wypoczynkowych, posterunkach MO i UB. Część zdobytych towarów przekazywano także wprost dla miejscowych. Ludność Podhala miała w grupie »Ognia« oparcie i ochronę przed samowolą UB i zarządzeniami władz. (…) Józef Kuraś swoją działalność wykonywał z uszanowaniem dla miejscowej ludności”. W pozwie nie ma nic o Polakach, Słowakach i Żydach

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc 30,00 zł lub Dostęp na 12 miesięcy 250,00 zł
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 08/2019, 2019

Kategorie: Kraj