Rumuńska tragikomedia  Mościckiego

Rumuńska tragikomedia  Mościckiego

Pół roku wcześniej przedstawiał się jako potężny przywódca mocarstwa. Uciekł do neutralnego kraju, przybierając maskę bezradnego naukowca

Gdy prezydent Wołodymyr Zełenski ogłosił, że mimo bombardowań i niebezpieczeństwa zostaje w Kijowie, Ukraińcy uwierzyli w swoją siłę. W tak dramatycznych sytuacjach symbole są ważne. Zgoła innym symbolem stała się postawa Ignacego Mościckiego w 1939 r.

Ucieczka z Warszawy

Po napaści Niemiec na Polskę przygotowania do ewakuacji władz RP rozpoczęto już 3 września 1939 r. Oznaczało to, że rządzący nie wierzyli w słowa o niezwyciężonej polskiej armii, które sami głosili publicznie dosłownie kilkadziesiąt godzin wcześniej. Mało tego. Jeszcze tego samego dnia, w którym podjęto decyzję o opuszczeniu stolicy i rozkazano palić dokumenty, na nadzwyczajnym posiedzeniu Sejmu premier Felicjan Sławoj Składkowski przekonywał: „Jesteśmy spokojni – spokojni o losy narodu i państwa. Narzuconą nam wojnę wygramy, bo nauczył nas Józef Piłsudski, jak się zdobywa niepodległość i jak się jej broni. (…) Wojnę tę wygramy, bo mamy wodza marszałka Edwarda Śmigłego-Rydza i wypełnimy z twardym żołnierskim posłuszeństwem wszystkie jego rozkazy wiodące Polskę w Imię Boże do zwycięstwa”.

W podobnym duchu wypowiadali się pozostali przedstawiciele rządu, prezydenta i wojska. Trzy dni po rozpoczęciu przygotowań do wyjazdu ze stolicy, 6 września, minister propagandy Michał Grażyński publicznie apelował do mieszkańców Warszawy, aby wstrzymali się od „niepotrzebnej, a nawet szkodliwej ewakuacji z miejsc zamieszkania”. Jakie byłoby zatem zdziwienie warszawian, gdyby wiedzieli, że kilka godzin później stolicę opuścił marsz. Edward Rydz-Śmigły, wódz naczelny. Udał się do Brześcia, by tam oczekiwać na rozwój wydarzeń i spodziewany przyjazd rządu. Jeszcze w Warszawie zaproponował wyjazd prezydentowi stolicy Stefanowi Starzyńskiemu. Ten odmówił, przekonując, że jego miejsce jest przy mieszkańcach Warszawy. Jak się okazało, taka postawa wśród sanacyjnej elity była wyjątkiem.

Ewakuacja naczelnego wodza i jego sztabu nie tylko osłabiła morale tych, którzy pozostali. Jego decyzja podkopała cały system dowodzenia, który sam stworzył. Wkrótce konsekwencje wcześniejszych decyzji i postawy wodza naczelnego w pierwszych dniach wojny odczuły oddziały w całym kraju. „Wyjeżdżając do Brześcia – pisał Bohdan Piętka w PRZEGLĄDZIE – marsz. Rydz-Śmigły utracił łączność polową z walczącymi wojskami, ponieważ w pośpiechu i bałaganie jego sztabowcy nie zabrali koniecznych do komunikacji wojskowej kodów i szyfrów”.

Postawa Rydza-Śmigłego była symptomatyczna dla całej rządzącej elity. Do samego wybuchu wojny, a także później, społeczeństwo było zapewniane o gotowości państwa do obrony. Jak pisał Piotr Majewski w książce „Kiedy wybuchnie wojna? 1938. Studium kryzysu”, w kluczowych momentach zabrakło jakiejkolwiek refleksji wśród najważniejszych osób w kraju. „Polskie elity i opinia publiczna były ogłupione propagandą sukcesu i mocarstwowością”, podsumowywał. Tym bardziej razi zachowanie rządzących w krytycznych dniach września 1939 r. Można bowiem odnieść wrażenie, że dla wielu z nich nadrzędną wartością była ochrona własnego życia i pozycji, nie zaś troska o losy Polski.

„Miałem trzy rzeczy do wyboru: walczyć, odebrać sobie życie, pójść do niewoli. Walczyć – nie miałem więcej jak pół kompanii – to znaczy skierować z pistoletami na czołgi oficerów sztabowych, dorobek dwudziestolecia teraz tak potrzebny. Odebrać sobie życie – to znaczy stwierdzić przegraną”, powiedział patetycznie Rydz-Śmigły w grudniu 1939 r. Wielkie słowa to było wszystko, na co się zdobył. Z „Pierwszego Obrońcy Ojczyzny”, który kilka miesięcy wcześniej spoglądał dumnie z propagandowych plakatów, pozostał schorowany człowiek na wygnaniu w Rumunii.

Cały tekst można przeczytać w „Przeglądzie” nr 41/2023, dostępnym również w wydaniu elektronicznym.

Fot. NAC, domena publiczna

 

Wydanie: 2023, 41/2023

Kategorie: Historia

Komentarze

  1. Anonim
    Anonim 15 października, 2023, 03:20

    tragikomedia? element komedii w tym, że rząd, tak jak inne, się ewakuował, ale udało się uratować sporo wojska? ddalej kacapski mit ucieczki, że wobec tego dzielna armia czerwona musiała wkroczyć

    Odpowiedz na ten komentarz
    • Anonim
      Anonim 18 października, 2023, 23:58

      Anonimie,słuszne są Twoje uwagi.Popieram je.

      Odpowiedz na ten komentarz
    • Anonim
      Anonim 20 października, 2023, 11:44

      „Wyjeżdżając do Brześcia – pisał Bohdan Piętka w PRZEGLĄDZIE – marsz. Rydz-Śmigły utracił łączność polową z walczącymi wojskami, ponieważ w pośpiechu i bałaganie jego sztabowcy nie zabrali koniecznych do komunikacji wojskowej kodów i szyfrów”

      Odpowiedz na ten komentarz
      • Anonim
        Anonim 20 października, 2023, 11:55

        „Wyjeżdżając do Brześcia – pisał Bohdan Piętka w PRZEGLĄDZIE – marsz. Rydz-Śmigły utracił łączność polową z walczącymi wojskami, ponieważ w pośpiechu i bałaganie jego sztabowcy nie zabrali koniecznych do komunikacji wojskowej kodów i szyfrów”
        Czyli polska armia de facto przestała być armią, stała sie zbieraniną oddziałów pozbawionych dowodzenia.
        Bodaj 12 września przedstawiciele Francji i Anglii spotkali sie w Abbeville gdzie uznali, że pomoc Polsce jest bezcelowa ponieważ w zasadzie już przegrała. Na 5 dni przed wkroczeniem Rosjan. To też „kacapski mit” ?
        Polska wschodnia nie miała żadnego zaplecza przemysłowego do prowadzenia wojny. Twierdzenie jakoby wkroczenie Rosjan spowodowało upadek II RP jest niczym innym, jak żałosnym, megalomańskim mitem.

        Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy