Wopistów uznano za funkcjonariuszy totalitarnego państwa. Boli zmniejszenie emerytur, ale zraniona duma żołnierza – jeszcze bardziej Z mównicy sejmowej, a potem w wypowiedziach ministrów pod ich adresem padły zarzuty, których się nie spodziewali. Usłyszeli, że są bolszewikami, ubekami, ciemiężycielami narodu polskiego, zbrodniarzami… Oficerowie Wojsk Ochrony Pogranicza, a od 1991 r., po weryfikacji, funkcjonariusze Straży Granicznej, która wtedy powstała. Chwaleni i odznaczani m.in. przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego. W grudniu 2016 r. także oni zostali upokorzeni ustawą o obniżeniu emerytury służbom mundurowym, niektórzy dostali świadczenie aż o 60% niższe. Uzasadnienie? Służba państwu totalitarnemu. Kto chronił polskie granice w WOP w okresie od 22 lipca 1944 r. do 31 lipca 1990 r., nie może mieć emerytury wyższej niż średnie świadczenie z ZUS, 2,1 tys. zł (brutto) emerytury, 1,6 tys. zł renty albo 1,8 tys. zł renty rodzinnej. Ustawa zaczęła obowiązywać w październiku 2017 r. Dolegliwości finansowe są bolesne, ale jeszcze bardziej bolą zranione duma i honor żołnierza WOP. Gdy w latach 70. wybierali studia na uczelniach wojskowych, cieszyli się z szansy, jaką dawała im w przyszłości służba w ochronie granic. Mundur wojskowy szanowany był powszechnie, a dyplom wojskowej uczelni otwierał drogę do awansu zawodowego i społecznego. Ustawa z grudnia 2016 r. przekreśla całą karierę zawodową funkcjonariuszy WOP, jak również ich dorobek w Straży Granicznej. Romantyzm na granicy Być w mundurze wojskowym, w dodatku być studentem Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Zmechanizowanych im. Tadeusza Kościuszki we Wrocławiu – to marzenie wielu uczniów szkół średnich w latach 70. Jan Tomasik trafił do tej uczelni w roku 1977. Był szczęśliwy. Opuścił Lemierzyce, wieś pod Sulęcinem, zostawił ciężką pracę w gospodarstwie rodziców, w Sulęcinie zdał maturę, a teraz otwierał się przed nim nowy świat. Nie ukrywa, że zawsze podobał mu się mundur, w dodatku słyszał, że służba na granicy jest bardzo romantyczna. A gdy do tego doda się opowieści o twórcach WOP, którzy przed 1939 r. byli funkcjonariuszami Korpusu Ochrony Pogranicza i cudem przeżyli wojnę, to chęć zostania obrońcą polskich granic jest całkowicie zrozumiała. Po studiach trafił do Zgorzelca, potem do Krosna Odrzańskiego, wreszcie do Kostrzyna nad Odrą, gdzie mieszka od 1993 r. 29 lat służył Polsce, zajmował się m.in. operacyjnym zabezpieczeniem granicy kraju. W latach 2001-2006 był komendantem przejścia granicznego w Kostrzynie. Z mazurskiej wsi do szkoły oficerskiej w Kętrzynie, a potem w Legionowie trafił Włodzimierz Tiszuk. Jemu również podobał się mundur wojskowy, a szczególnie zielone otoki na czapkach funkcjonariuszy WOP. – Gdy skończyłem szkoły, rzucili mnie do granicznej placówki kontrolnej w Świecku. Tam służyłem do emerytury – wspomina. W pobliskich Słubicach mieszka od 1973 r. Paweł Biekisz pochodzi z Wrocławia. W rodzinie nie było tradycji wojskowych, ale on wybrał Wyższą Szkołę Oficerską Wojsk Zmechanizowanych im. Tadeusza Kościuszki, bo po prostu chciał być oficerem. – Szkołę skończyłem w 1978 r., ojczyzna rzuciła mnie do Krosna Odrzańskiego i tu zostałem. Najpiękniejsze lata spędziłem, służąc Polsce. Na emeryturę odszedłem w 2004 r. Chciałem odejść, bo nie mogłem patrzeć na to, co się dzieje – opowiada. We trzech przyjechali do Zielonej Góry, by mi wyjaśnić, dlaczego 21 września br. na przejściu granicznym w Kostrzynie nad Odrą zorganizowali pierwszy ogólnopolski protest emerytowanych funkcjonariuszy WOP i Straży Granicznej. Protestowali przeciwko represyjnej ustawie, na podstawie której zostali ograbieni z części należnych im emerytur, a także z dumy i honoru żołnierzy WOP. – Czy ja jestem zbrodniarzem? Co zrobiłem złego? Moją winą jest to, że urodziłem się, a potem służyłem na granicy Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej? Przecież innej ojczyzny nie miałem! – mówi, z trudem ukrywając emocje, Jan Tomasik. Jest emerytem, na granicy, najpierw w Wojskach Ochrony Pogranicza, a potem, po weryfikacji, w Straży Granicznej, służył w sumie 29 lat. Od października 2017 r. dostaje emeryturę o 60% niższą od tej, którą dostawał poprzednio. I zadaje sobie pytanie, co myślą o nim mieszkańcy Kostrzyna, którzy znają go 23 lata. Zastanawiają się, czy był ich ciemiężycielem? Alarm graniczny W 1996 r. emerytowani pogranicznicy założyli Związek Emerytów i Rencistów Straży Granicznej. W Lubuskiem jest Region Nadodrzański związku, jego wiceprezesem został Włodzimierz Tiszuk. Poszkodowani przez ustawę byli funkcjonariusze WOP i Straży Granicznej skupieni w związku postanowili walczyć o przywrócenie nabytych










