Jeśli mamy plan, to znaczy, że nasze życie nie jest bezcelowe – mówią zwolennicy planowania życia. Przeciwnicy zaśmiewają się do rozpuku W jednej ze scen filmu „Forrest Gump” tytułowy bohater siedzi na ławce na przystanku autobusowym. Swoich przypadkowych rozmówców częstuje czekoladkami. A tym, którzy zechcą go wysłuchać, mówi: „Życie jest jak pudełko czekoladek, nigdy nie wiesz, co znajdziesz w środku”. Później snuje historię swojego życia, pełnego niesamowitych wydarzeń, sukcesów i porażek. Zdaniem psychologów, aby nasze życie nie przypominało historii Forresta Gumpa, powinniśmy mieć plan. A konkretnie tak je zaplanować, żebyśmy mieli choć minimalny wpływ na to, co się z nami stanie. Przeciwnicy układania życia w przewidywalną całość mówią, że to nierealne. Bo jak człowiek może kierować swoim losem, skoro nie potrafi patrzeć na świat z perspektywy skromnych, no załóżmy, stu lat. Albo jak ma planować swoją edukację czy karierę, skoro nawet nie wie, co się z nim stanie jutro między śniadaniem a drugim daniem. – Naukowcy badający wpływ czasu na nasze życie twierdzą często, że życie chwilą, orientacja na tu-teraz to tendencja całej współczesnej kultury – mówi prof. Elżbieta Tarkowska z PAN, autorka książki „Czas w życiu Polaków”. Jej zdaniem, terminy „zarządzanie czasem” i „strategiczne planowanie życia” to u nas wciąż nowość. I choć jest wiele prób uczenia się takiego podejścia, szkolenia zwykle dotyczą jedynie pewnego zakresu zawodów, pozycji społecznych – zatem ludzi, którzy i tak mają dużo zajęć i muszą się nauczyć planować. – Wpływają na nas też dziedzictwo kulturowe i religia. Katolicyzm nie podkreśla takich wartości jak planowanie, myślenie o przyszłości w taki sposób, jak ma to miejsce w religii protestanckiej – zwraca uwagę prof. Tarkowska. Życie z planem, życie z celem Zdaniem większości psychologów, planowanie życia ma sens, bo to stwierdzanie celów. Gdy człowiek nie ma celów, jest w stanie wegetacji. Pojawiają się problemy egzystencjalne: po co tak się męczę, na cholerę mi to wszystko? To cele przywracają życiu sens. – Mimo że sporo się zmienia wokół nas, i tak trzeba zaplanować swoją strategię na życie. W końcu nie jesteśmy motylkami, które żyją 24 godziny – dodaje Piotr Mosak, trener i psychoterapeuta z Centrum Doradztwa i Terapii. – A gdy ktoś rozkosznie krzyknie, że jego to nie obchodzi, bo on żyje chwilą, to tym samym oznajmia światu, jaki wybrał plan na życie. Planowanie jest rodzajem drogowskazu, który ma nam pomóc w ustaleniu strategii postępowania. To wcale nie oznacza, że każdy najdrobniejszy krok powinien być szczegółowo zaplanowany, spontaniczność też jest wartością, o ile nie niszczy nam życia. Z kolei racjonalizm nie powinien zabijać w nas uczuć. Gdzie więc wyznaczyć granicę? Zdaniem psycholog Hanny Hamer, planowanie jest dla udanego życia warunkiem koniecznym, choć niewystarczającym. – Mnóstwo rzeczy od nas zależy, chociaż na niektóre nie mamy wpływu. Jednak bez planowania nie spodziewajmy się realizacji marzeń – przekonuje. Według niej, brak planów sprawia, że przypominamy bezwolne marionetki. Nigdy nie wiadomo, kto pociągnie za sznurki. – Głupota ma trzy odsłony: bezmyślność, czyli nieprzewidywanie skutków tego, co się robi, tępotę, czyli kłopot z myśleniem abstrakcyjnym i przesadne uleganie sugestiom innych. Są ludzie, którzy za własne przyjmują wyłącznie opinie innych ludzi, a to już nieszczęście. Jeżeli czegoś nie zaplanujemy, szansa, że przypadek nam pomoże, jest minimalna. Przegrać życie na własne życzenie to głupota. – Cechy dobrego planu to uczciwość i przewidywalność. Nasze potrzeby nie są najlepszymi doradcami. Zbyt często się zmieniają – mówi Piotr Mosak. – Żeby plan dało się zrealizować, od czasu do czasu trzeba urządzać mały przegląd. Co się udało osiągnąć? Paradoksalnie taki problem mają również ludzie bogaci. Bo co jest miarą bogactwa? Trzeba ustalić jakiś pułap. Niech to nawet będzie liczba aut w garażu. Na razie polskie planowanie przyszłości i stawianie sobie celów w życiu jest raczej przyziemne. Jak wynika z badań CBOS, zaledwie 10% Polaków marzy o tym, by „zostawić coś po sobie” dla potomnych. Nie planujemy dokonania rzeczy bardziej doniosłych niż wybudowanie domu. Bo mało kogo interesuje, jaki ślad po sobie zostawisz, raczej to, czy umiesz zaplanować swoje życie









