Sędzia nie może się bać – rozmowa z sędzią Barbarą Piwnik

Sędzia nie może się bać – rozmowa z sędzią Barbarą Piwnik

Politycy chcą się włączyć w dyrygowanie wymiarem sprawiedliwości i uważają, że mogą mówić na temat sędziego i jego pracy wszystko, co im przyjdzie do głowy Barbara Piwnik – sędzia Sądu Okręgowego Warszawa-Praga, minister sprawiedliwości i prokurator generalny w latach 2001-2002 Jak wiadomo, wolno komentować wyroki sądowe. Proszę więc o komentarz do wyroku w sprawie doktora G. Czy rok z zawieszeniem za 17,7 tys. zł łapówek to dużo czy mało? – Wolno komentować, ale trzeba wiedzieć, o czym się mówi – a ja nie znam akt tej sprawy. Dyskutować o wyroku powinni ci, którzy wystarczająco poznali przebieg procesu. Przecież wszyscy, którzy komentują wyrok na doktora G., nie znają ani akt sprawy, ani przebiegu procesu. – I między innymi właśnie dlatego poziom znajomości prawa w społeczeństwie jest tak niski. Każdy komentuje, nie wiedząc, o czym mówi, lekceważąc to, co powiedział sędzia, albo pomijając to, co mu nie pasuje do koncepcji. A sędzia musi brać pod uwagę wszystkie okoliczności i normalne jest, że w jednej sprawie o łapówkę ktoś dostanie dwa lata bezwzględnego pozbawienia wolności, w drugiej zaś, dotyczącej nawet identycznej kwoty, zapadnie minimalny możliwy wyrok z zawieszeniem. Społeczeństwo, wprowadzane w błąd nierozważnymi komentarzami, często reaguje emocjonalnie, nie rozumiejąc, dlaczego sąd wydał taki wyrok, a nie inny – ale nie jest to jego winą, lecz tych, którzy komentują i oceniają. CZYM JEST ŁAPÓWKA? Zapytam więc inaczej: czy biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności, pieniężny dowód wdzięczności jest łapówką czy nie? – W moim najgłębszym przekonaniu nie można mówić o jakimkolwiek dowodzie wdzięczności, kiedy np. leczenie wciąż trwa. Ale co ma zrobić lekarz, gdy – dajmy na to – w małej wiejskiej przychodni przyjdzie do niego starszy człowiek z tym koszykiem pełnym jajek i powie: „Panie doktorze, chcę panu bardzo podziękować za dotychczasowe leczenie”? Wystawienie za drzwi koszyka i pacjenta często będzie dla tego człowieka poniżeniem, oznaką, że lekarz gardzi jego biedą i skromnym darem, że nie jest wart, aby zostało przyjęte to, co on daje ze szczerego serca. Tym darem i dowodem wdzięczności może być bukiet, niezależnie od tego, czy kosztował 50 zł czy 500 – jednak już nie koperta z pieniędzmi. Dziękujemy za coś, a nie płacimy. Jeżeli zaś mimo wszystko po zakończeniu leczenia koperta została wręczona i przyjęta, to jest to niewłaściwe, ale nie zawsze musi stanowić przestępstwo. A zgadza się pani z tym, co powiedział sędzia Igor Tuleya na temat metod działania Centralnego Biura Antykorupcyjnego? – Politycy rozpętali burzę wokół tego sformułowania, przypisując sędziemu intencje, których w mojej ocenie nie wyraził. Nie postawił znaku równości między tym, co się działo kiedyś, i kilka lat temu. Powiedział, że metody stosowane przez CBA mogą budzić skojarzenia z okresem stalinowskim – a nie że są takie same. Zdanie to zostało użyte przez sędziego w logicznym ciągu wypowiedzi. Odwołał się do swojej wiedzy, używając porównania ilustrującego wywód prawniczy. Skąd u niego taka wiedza? – Sędzia musi mieć wiedzę oraz niezbędne doświadczenie życiowe – a sędzia Tuleya jest np. autorem książki adresowanej także do interesujących się historią, będącej komentarzem do ustawy z 1991 r. o uznawaniu za nieważne orzeczeń wydanych wobec osób represjonowanych za działalność na rzecz niepodległego bytu Państwa Polskiego. Zapewne więc wiele z tych orzeczeń sędzia Tuleya gruntownie przeanalizował i jest w tej dziedzinie niewątpliwie kompetentny. Zdumiewa mnie zatem, że to jedno zdanie wywołało taką burzę. Uderzył w stół i nożyce się odezwały? – No właśnie. Pierwszym z najbardziej poruszonych polityków był pan Ziobro. Ciekawe, dlaczego były minister sprawiedliwości tak osobiście odebrał krytykę pod adresem pracy jednej ze służb specjalnych. Przecież szef tego resortu nie stał ani nie stoi na czele CBA. Rozumiem, że funkcjonariusz takiej służby mógłby – choć nie powinien – poczuć się dotknięty, ale czemu były wiceminister i minister sprawiedliwości? CZASY I METODY Zbigniew Ziobro obruszył się, bo jak mówił, jego dziadkowie byli represjonowani w czasach stalinowskich. – To ja opowiem swoją historię rodzinną. Emilia Malessa, „Marcysia”, z piękną wojenną kartą, żona mojego stryja, mjr. Jana Piwnika „Ponurego”, w 1949 r. popełniła samobójstwo na skutek stosowania stalinowskich metod przesłuchań. Uwierzyła „oficerskiemu słowu honoru” danemu jej przez Józefa Różańskiego, że żadna

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 03/2013, 2013

Kategorie: Wywiady