Czym zdesperowanych panów kuszą drogerie Pamiętacie państwo ów słynny afrodyzjak, który miał rzucać oziębłe kobiety w ramiona panów, a panom cudownie dodawać męskości? Okazuje się, że w sieci wciąż pełno kryjących się pod tą nazwą ofert sprzedaży „miłosnych eliksirów”, obiecujących „niesamowitą chęć pożądania” i wielokrotne orgazmy. Mało kto jednak wie, że sprzedaż i stosowanie w produktach leczniczych oraz suplementach diety kantarydyny (wydzielana przez pewien gatunek chrząszczy, jest głównym składnikiem hiszpańskiej muchy), działającej drażniąco na zakończenia nerwowe i śluzówki układu moczowo-płciowego, są od dawna zabronione ze względu na jej toksyczność i prozapalność. Obecnie sprzedawane krople zawierają już więc wyłącznie popularny w suplementach aminokwas zwany argininą, w dodatku zwykle w nieznanej dawce, witaminę C oraz konserwanty. Nie dajmy się oszukać. Tabletka tabletce nierówna Bardziej obiecująco wygląda to, co znajdziemy w aptekach i drogeriach, których półki uginają się od nowszych zdobyczy medycyny dla panów. Czy jednak osoby cierpiące na realne zaburzenia wzwodu mogą mieć nadzieję, że bez recepty rozwiążą swoje problemy? Wszystko zależy od tego, jaki preparat wybierzemy i jaka jest przyczyna dysfunkcji. Najważniejsze, że wśród preparatów sprzedawanych bez recepty od kilku lat można znaleźć przebadane i skuteczne produkty lecznicze zawierające sildenafil, czyli tę samą substancję, którą zastosowano w viagrze. Leki różni jedynie dawka – produkty dostępne od ręki zawierają zwykle 25 lub 50 mg sildenafilu, viagra zaś może zawierać nawet 100 mg substancji czynnej. Najwyższa dawka jest oczywiście najskuteczniejsza, jednak u wielu pacjentów już 25 mg przyniesie pożądany efekt. Raczej pozytywną opinię o dostępności bez recepty produktów z sildenafilem i jego pochodnymi ma seksuolog, dr n. med. Stanisław Dulko*. – W wielu przypadkach jest to korzystne, ponieważ mężczyźni często podejmują sami decyzję o przyjmowaniu tego leku. Przyczyny mogą być różne. Po pierwsze, nie wszędzie znajdą dobrego specjalistę – tłumaczy dr Dulko. – Po drugie, wielu mężczyzn wciąż uważa, że taka wizyta jest uszczerbkiem dla ich męskości. Niestety, w naszym społeczeństwie wciąż funkcjonuje wiele uprzedzeń i legend na temat wizyt u seksuologa i niektórym nie pomaga fakt, że w ostatnich latach znacznie polepszył się dostęp do specjalistów, szczególnie dzięki wizytom online. Produkty lecznicze zawierające sildenafil dostępne bez recepty to szansa dla osób, które do lekarza i tak nie pójdą. Mimo tej możliwości lekarz nie ukrywa, że wizyta u seksuologa jest lepszym wyborem: – W wielu przypadkach problemy z erekcją wynikają z prostego ewolucyjnego mechanizmu. Wygląda to tak: z jakiegoś powodu komuś pewnego razu nie wyszło. Może za mało zjadł, może był zmęczony, może za dużo wypił. Ale za każdym kolejnym razem pamięta, że w tym ważnym, delikatnym obszarze poniósł porażkę. Jego mózg w sytuacjach intymnych odbiera więc informację o zagrożeniu. To uruchamia u niego mechanizm walki i ucieczki, ciało zaczyna zwiększać dostawy krwi przede wszystkim do mięśni nóg i rąk. Nasi przodkowie nie mieli przecież F-16 ani UZI, tylko mięśnie. W sytuacji zagrożenia krew jest więc zabierana z mózgu, z przewodu pokarmowego i oczywiście z członka. Ten w czasie spoczynku zawiera 35-50 ml krwi, ale do pełnej erekcji potrzebuje od 150 do 250 ml krwi, którą musi skądś wziąć. Dlatego zawsze powtarzam pacjentom, że trzeba w sobie budować taką postawę, że seks to radość, przyjemność i nagroda – musi zatem być poprzedzony drobnymi gestami, SMS-ami, upominkami, spojrzeniami, kwiatami, tworzeniem nastroju przez muzykę czy wzajemnymi masażami. Tak, aby nawet w stresie i przemęczeniu móc zrzucić z siebie ten niepokój, a nie czuć się zagrożonym jak u surowej pani profesor na egzaminie. Wizyta u seksuologa jest też wskazana z innego względu. – Z ulotki czy reklamy nie zawsze dowiemy się, jak te leki przyjmować, a obietnice szybkiego działania mogą być wyłącznie chwytem marketingowym – wyjaśnia specjalista. – Zwykle tego typu leki muszą być przyjęte co najmniej dwie godziny przed zdarzeniem intymnym, a pacjenci często tego nie przestrzegają, bo na opakowaniu przeczytali, że może to być pół godziny czy godzina. Poza tym nie każdy wie, że między posiłkiem a aktywnością seksualną powinna nastąpić co najmniej dwugodzinna przerwa. Jeśli zatem ktoś planuje stosunek na godz. 21, powinien zjeść niezbyt
Tagi:
choroby serca, erotyka, kardiologia, kobiety, mężczyźni, seks, seksualność, sidenafil, Stanisław Dulko, Viagra, zdrowie










