W SLD nie ma drogi na skróty

W SLD nie ma drogi na skróty

Trzeba mieć ponadstandardową motywację, by ubiegać się o fotel przewodniczącego SLD. I to teraz, gdy nie ma prawie dnia bez oskarżeń ludzi z legitymacjami tej partii. Przecieki, podsłuchy, sensacyjne raporty to obraz SLD w mediach. Naturalny więc i zrozumiały byłby odruch albo rezygnacji i ucieczki od polityki, albo porzucenia tonącego okrętu i rozpoczęcia wszystkiego od nowa. Przywołuje się tu przykłady PO i PiS, gdzie wystarczyła zmiana szyldu, by starzy wyjadacze zaczęli uchodzić za nowe byty polityczne. Ludzie to kupili. Pytanie tylko, na jak długo ten makijaż wystarczy. Aż do zmarginalizowania lewicy. A co dalej? Wszystkie partie czeka proces sanacji. Wszystkie mają problemy z demoralizacją, niekompetencją, instrumentalnym traktowaniem państwa i klientelizmem. Powszechnie prezentowany obraz lewicowego diabła i prawicowego anioła jest karykaturą realnej sytuacji w Polsce. Członkowie SLD domagają się, i słusznie, rozliczeń. Roztrwonione poparcie społeczne i zawiedzione ludzkie nadzieje w oczywisty sposób powodują rozglądanie się za winnymi. Do nastrojów rozliczeniowych zręcznie próbują się podłączyć także ci, którzy sami powinni nosić tabliczki z napisem: „Winien degrengolady SLD”, np. liderzy niektórych, prawie nieistniejących organizacji lokalnych. U siebie niczego od dawna nie wygrali, za to ambicje (czytaj apetyty) mają ogromne. Gorączka przedwyborcza potrafi nawet z liberała zrobić populistę i antyklerykała. Czy ktoś się na to nabierze? Zobaczymy 18 grudnia. Krzysztof Janik, który ogłosił zamiar kandydowania na funkcję przewodniczącego, nie ma łatwej sytuacji. Zna SLD jak chyba nikt w tej partii. Atakowany z wielu stron próbuje działać racjonalnie. I nawet konkurenci przyznają, że biorąc pod uwagę skalę ograniczeń, w których przyszło mu działać, nie zmarnował ostatnich miesięcy. Jest samokrytyczny. Wie, co i dlaczego zostało spartolone. I gdy zapowiada głębokie zmiany, przełom mentalny i nowy typ przywództwa, jest wiarygodny. Nie sądzę, by alternatywą byli głosiciele prostych, rzekomo skutecznych recept. Kryzys jest tak głęboki, że żadna czarodziejska różdżka niczego nie załatwi. Nie ma drogi na skróty. Trzeba wielkiej pracy i dłuższego czasu, zanim wyborcy dadzą lewicy rozgrzeszenie. Mądrość partii i jej członków najbardziej sprawdza się w sytuacjach głębokich kryzysów. Można sobie wyobrazić idealnych liderów. Ale polityka to nie gra komputerowa. W realnym życiu przywódców wybiera się ze składu delegatów i nie na całe życie. Kongres SLD wybierze ludzi, którzy poprowadzą tę partię do przyszłorocznych, podwójnych wyborów. Sądzę, że Janik może zwiększyć szanse SLD na lepszy wynik. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2004, 51/2004

Kategorie: Felietony, Jerzy Domański