Śledztwo politycznego rażenia

Śledztwo politycznego rażenia

Czy gen. Adam Rapacki, były szef Centralnego Biura Śledczego, celowo opóźniał zakończenie dochodzenia w sprawie zabójstwa Marka Papały? Kilkanaście dni temu w wywiadzie udzielonym „Trybunie” komendant główny policji, gen. Leszek Szreder, stwierdził, że śledztwo w sprawie zabójstwa Marka Papały pozostaje priorytetowym zadaniem podległej mu służby. Generał zapewnił również, że dołoży wszelkich starań, by wyjaśnić okoliczności zabójstwa byłego komendanta głównego. Rutynowa deklaracja nowego szefa policji – podobna do tej, jaką usłyszeliśmy chociażby z ust gen. Antoniego Kowalczyka – czy też mające mocne, merytoryczne podstawy zapewnienie? Oczywiście, oficjalnej odpowiedzi na to pytanie nie udało się nam uzyskać. Mamy jednak powody przypuszczać, że przed nowym komendantem otworzyła się szansa współfirmowania własnym nazwiskiem zakończenia sprawy brutalnego mordu sprzed pięciu lat. Szansa ta wiąże się z wyrzuceniem gen. Adama Rapackiego z KGP i odsunięciem go od głównego nurtu informacyjno-decyzyjnego policji. Tak przynajmniej twierdzą nasi informatorzy – wysocy rangą funkcjonariusze KGP. Przemilczana śmierć Na czym opierają tę opinię? Formalnie przecież Rapacki nie miał zbyt wiele wspólnego z prowadzonym w sprawie Papały śledztwem. Zajmuje się nim bowiem warszawska prokuratura apelacyjna współpracująca ze specjalną grupą policyjną, podległą bezpośrednio komendantowi głównemu. Tak jest obecnie i tak też było, gdy urząd szefa policji piastował Kowalczyk, a Rapacki był jego zastępcą. Udzielając odpowiedzi na to pytanie, nasi rozmówcy zwracają uwagę na postać Ryszarda Niemczyka, ps. „Rzeźnik”, jednego z domniemanych zabójców Papały. – W październiku 2000 r. Niemczyk uciekł z więzienia w Wadowicach – przypomina jeden z naszych rozmówców. – Na nic się nie zdały bezpośredni pościg, blokady na granicach czy przetrząsanie bandyckich lokali w kraju. Człowiek jakby się zapadł pod ziemię. „Najbardziej zuchwały zbieg III RP” nie działał w pojedynkę – ucieczkę zorganizowali mu kompani z gangu pruszkowskiego. Nie chodziło im jednak o wyciągnięcie Niemczyka z tarapatów, lecz o jego zlikwidowanie. Motywem miała być zemsta za zastrzelenie Andrzeja Kolikowskiego, ps. „Pershing”, szefa „Pruszkowa”, oraz obawa, że siedzący w areszcie „Rzeźnik” ujawni znane mu tajemnice gangu. Ujęcie bandyty, w międzyczasie wytypowanego na jednego z zabójców Marka Papały, z definicji stało się zadaniem Centralnego Biura Śledczego, nadzorowanego przez Adama Rapackiego. – Funkcjonariusze CBŚ dość szybko się zorientowali, że Niemczyka nie ma już wśród żywych – twierdzi inny rozmówca. – Ale z samej góry CBŚ przyszło hasło: „cicho sza” wraz z poleceniem, że poszukiwania „Rzeźnika” mają być… kontynuowane. Po co? By stwarzając prokuraturze nadzieję na złapanie zabójcy, zmuszać ją do przedłużania śledztwa w sprawie zabójstwa Papały. – Rapacki nie działał sam – zastrzega nasz informator, zwracając uwagę na bliskie stosunki generała z AWS-owskim ministrem spraw wewnętrznych, Markiem Biernackim. – Do czasu rozpoczęcia procesu, dopóki materiał dowodowy zebrany przez prokuraturę pozostaje tajny, dopóty sprawa Papały stwarza znakomity pretekst do wszelkiego rodzaju insynuacji. Na przykład sugerowania, że za zabójstwem byłego komendanta stoi grupa zajmująca się handlem bronią i narkotykami, której przewodzi polonijny biznesmen, Edward Mazur – człowiek cieszący się koneksjami i ochroną ze strony liderów lewicy, zwłaszcza Leszka Millera. Sprawa zbyt prestiżowa Weryfikując informacje naszych rozmówców, zwróciliśmy się do rzecznika prokuratury apelacyjnej z pytaniem, czy wiarygodna wiadomość o śmierci Ryszarda Niemczyka dałaby podstawy do zakończenia śledztwa prowadzonego w sprawie zabójstwa Papały. Zbigniew Jaskólski oficjalnie zaprzeczył, by prokuratura w ogóle interesowała się „osobą Ryszarda N.”. Zaznaczył, iż „21 lutego 2003 r. materiał dowodowy śledztwa pozwolił na przedstawienie Ryszardowi B. (Boguckiemu – dop. MO) zarzutów nakłaniania innej osoby do zabójstwa generała Marka Papały i współudziału w tej zbrodni”. – Nic więcej na temat tego dochodzenia powiedzieć nie mogę – dodał w trakcie rozmowy telefonicznej Jaskólski. – Rozważając pytanie hipotetycznie, rzeczywiście w sytuacji śmierci jednego ze sprawców zabójstwa możliwe jest wcześniejsze zakończenie dochodzenia. Gwoli rzetelności zapytaliśmy również rzecznika, czy wobec niemożności ujęcia Niemczyka istniałaby możliwość objęcia go odrębnym postępowaniem i zakończenia wspomnianego śledztwa? I tym razem otrzymaliśmy hipotetyczną odpowiedź – że owszem, tego typu praktyki mają miejsce. Jednak sposób udzielenia

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2003, 50/2003

Kategorie: Kraj