Śmierć dziewczynki pod banerem. I Kissingera

Śmierć dziewczynki pod banerem. I Kissingera

Niewiele wiemy. Ale najważniejsze tak. 14-letnia dziewczynka zamarzła na śmierć w centrum Andrychowa. W jasny dzień. Tuż obok centrum handlowego. Kilkaset metrów od posterunku policji. Wkoło strefa kupowania, świątynia przy świątyni, „Fantazja, Figlopark”, „Zawsze świeże produkty”, „Celebruj święta”, „Dla majsterkowicza”, „Myjnia”, „Dla całej rodziny”, „Oddział banku”, „Opakowania”, „Dzień dobry”, „RTV”, „Paczkomat”, „Promyczek”, „kościół świętego”, „Im. Marii Curie-Skłodowskiej”. Pewnie mogłyby być inne nazwy, odmienne hasła, kolejne instytucje. W ogóle mogło to być inne miasto czy miasteczko, mniejsze, większe, olbrzymie, nawet pobliskie Wadowice, skąd policjanci prowadzą śledztwo. Nigdy tam nie byłem, nikogo nie znam. Wiemy też, że w końcu, po najprawdopodobniej kilku godzinach, jakiś mężczyzna dojrzał w zwiniętym, nieruchomym kłębku człowieka. Podszedł, zorientował się, że jest źle, zadzwonił po pogotowie, wziął dziecko na ręce i zaniósł do pobliskiego, dużego sklepu sieciowego. Pogotowie, szpital, hipotermia, doba w śpiączce, w zimnym, ostatnim śnie. Śmierć. Żałoba. Ustalenia, kto mógł pomóc, a tego nie zrobił, kto był blisko, ale zbyt daleko, komu nie wystarczyło wyobraźni, kto musiał szybko gdzie indziej, kto pomyślał, że to chyba śmieci, znowu w środku miasta.

Cały tekst można przeczytać w „Przeglądzie” nr 49/2023, dostępnym również w wydaniu elektronicznym

 

 

Wydanie: 2023, 49/2023

Kategorie: Felietony, Roman Kurkiewicz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy