Socjalizm tak, Solidarność nie

Socjalizm tak, Solidarność nie

Ci, którzy regularnie chodzili na pochody pierwszomajowe, zaczęli ostentacyjnie chodzić na pielgrzymki Skrajna prawica nazywa komunistami wszystkich, którzy wyróżnili się podczas powojennej odbudowy i pracy na rzecz kraju przed 1989 r. Nieżyjącym odbiera dobre imię, „dekomunizuje” upamiętniające ich ulice, żyjących tropi. Przynależność do PZPR traktowana jest jak udział w organizacji przestępczej, stygmatyzujący na zawsze. Antykomunistyczne zamroczenie poznawcze trwa w najlepsze, jest jak choroba zakaźna, przekazywana młodym, niezaszczepionym przeciwko polityce historycznej. Niewielu ma odwagę mówić o tych sprawach rzeczowo i obiektywnie, jak choćby prof. Andrzej Mencwel, historyk kultury: „Do partii pod koniec lat 70. należało 3,5 mln Polaków i byli oni członkami szeregowymi. W większości byli to ludzie dobrej pracy, którzy zostawali członkami partii, żeby pracować dla Polski i dla siebie, bo takie były warunki ustrojowe. To oni też poparli Solidarność jako nadzieję na lepszą Polskę”. Stefan Kisielewski, który regularnej dekomunizacji nie dożył, ale już ją wyczuwał w atmosferze początku lat 90., pisał zirytowany: „Słyszę, że w Polsce rządzą postkomuniści, że mamy do czynienia z jakimś tajemniczym spiskiem byłych funkcjonariuszy partii komunistycznej. A to przecież bzdura. (…) Ale żeby powiedzieć, że wszyscy oni mają teraz zostać wyklęci, skazani na niebyt – to trzeba mieć

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2021, 42/2021

Kategorie: Książki