Spowiedź skruszonego agenta

Spowiedź skruszonego agenta

07.05.2018 Warszawa , ul. Senatorska 13/15 , Palac Prymasowski . Ryszard Kalisz podczas spotkania inauguracyjnego Spolecznego Komitetu Lewicy Obchodow 100-lecia Odzyskania Niepodleglosci przez Polske . Fot. Maciek Jazwiecki / Agencja Gazeta

Na podstawie zeznań agenta Tomka prokuratorzy powinni już wszcząć postępowanie przeciwko Kamińskiemu i Wąsikowi Ryszard Kalisz – adwokat, poseł na Sejm IV, V, VI i VII kadencji (2001-2015), w latach 1998-2000 szef Kancelarii Prezydenta RP, w latach 2004-2005 minister spraw wewnętrznych i administracji. Wielkie zaskoczenie – Tomasz Kaczmarek, czyli agent Tomek, mówi, że sprawa rzekomej willi Kwaśniewskich w Kazimierzu Dolnym była „dmuchana”, wycofuje się z oskarżeń i przeprasza prezydenta. – Sprawa willi w Kazimierzu Dolnym od początku miała podtekst polityczny. A jej powtórne wszczęcie w roku 2016? Tu przecież chodzi o to, żeby cały czas Jolanta i Aleksander Kwaśniewscy mieli świadomość, że coś wokół nich się toczy. Nigdy nie zostali oficjalnie powiadomieni o śledztwie, za to co jakiś czas prawicowe media pisały sążniste artykuły na ten temat. Po co? Pan był w roku 2014 w Sejmie, kiedy głosowano nad immunitetem Mariusza Kamińskiego? Wtedy prokuratura uważała, że przekroczył w sprawie willi uprawnienia, postawiła mu 39 zarzutów. – Tak! Byłem na sali sejmowej, byłem przecież posłem, pamiętam to wszystko. Aż mnie nosiło, jak słyszałem, co mówi Mariusz Kamiński. To było w tajnej części posiedzenia Sejmu, nie została ona nigdy odtajniona, więc nie mogę powiedzieć, jak było. Natomiast mogę się wypowiadać co do wrażeń – otóż miałem wówczas wrażenie, że Mariusz Kamiński odwoływał się do sfery emocjonalnej, że trzeba walczyć ze starym układem. A materiał dowodowy przedstawiał w taki sposób, żeby samemu dobrze się zaprezentować. I przekonał wielu posłów Platformy, a nawet kilku SLD – żeby się wstrzymali od głosowania czy nawet głosowali przeciwko uchyleniu immunitetu. Kamiński tak dobrze to przedstawił? – W sensie sposobu mówienia, interpretowania niektórych spraw. Mówił wtedy sugestywnie, ale nie w kategoriach dowodowych. Jeżeli więc przeanalizuje się na zimno to, co on przedstawiał… – …to nie ma nic. Żadnych dowodów. Jeżeli nawet potraktowalibyśmy to, co Józef Oleksy powiedział u Gudzowatego, jako poszlakę… Otóż poszlaka to taka malutka przesłanka. I należy stworzyć cały logiczny ciąg poszlak, który może, przy bardzo dużych warunkach brzegowych, stanowić dowód. Ale Józef Oleksy ze swoich słów się wycofał. A ta willa? – Ten dom należał do Marysi J., która była przez pewien czas partnerką jednego z naszych przyjaciół. I duża część wspólnych znajomych tam przyjeżdżała. Bywali też państwo Kwaśniewscy. Później Marysia miała kłopoty finansowe, dwie córki poważnie chore, i Marek Michałowski, inny nasz znajomy, postanowił kupić ten dom. To jest cała filozofia. Tak mówi teraz Tomasz Kaczmarek. I że cała operacja z lat 2007-2009, prowadzona pod kryptonimem „Krystyna”, toczyła się, mimo że on uprzedzał zwierzchników, że ich podejrzenia się nie potwierdzają. Ale oni na niego naciskali. – Tak naciskali, że doszło do prowokacji policyjnej, agent Tomek kupił tę willę, licząc, że pieniądze trafią do Jolanty Kwaśniewskiej. Ale nie trafiły. – Prowokacja policyjna może nastąpić tylko wtedy, kiedy są już dowody dotyczące popełnienia przestępstwa i trzeba zdobyć kolejne. Ale prowokacja policyjna nie może polegać na podżeganiu do przestępstwa! A tutaj mieliśmy sytuację najbardziej chorą z chorych. Agent Kaczmarek w programie „Superwizjer” powiedział, że ówcześni szefowie CBA kazali mu tworzyć notatki. W przeciwieństwie do nagrań, filmów, które oczywiście też można zmanipulować, notatki są wytworem tego, kto je pisze. One nie muszą oddawać rzeczywistości. W notatkach z tamtego czasu agent Tomek pisał, że jego rozmówcy mówią, że to jest willa Kwaśniewskich. – Teraz ich za to przeprasza. Mówi, że włożył im te słowa w usta, że miał zupełnie inne wrażenie, tylko szefowie kazali mu tak pisać. Poza tym dla osób, które wiedzą, na czym polegają czynności operacyjno-rozpoznawcze, tego rodzaju notatki nie są żadnym dowodem. To za mało. Tymczasem one wystarczyły, stanowiły podstawę do przeprowadzenia prowokacji policyjnej. Czyli operacji pod przykryciem agenta Tomka. Wynika z tego, że szefowie CBA mówili agentowi Tomkowi, jakie ma pisać notatki, a potem, na podstawie tych notatek, uznając je za dowód w sprawie, choć wiedzieli, jak powstawały, uruchamiali przeciw Kwaśniewskim całą machinę tajnych służb – podsłuchy, agenturę, a w końcu operację specjalną. – Żadni funkcjonariusze państwowi, a w szczególności szef czy wiceszef służby specjalnej, nie mogą zlecać tworzenia i fabrykowania dowodów.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 06/2020, 2020

Kategorie: Wywiady