Sprawa polska i rosyjska

Sprawa polska i rosyjska

Bez uprzedzeń Wspólnym tematem trzech znakomitych studiów składających się na książkę Andrzeja Walickiego „Rosja, katolicyzm i sprawa polska” są reakcje myślicieli rosyjskich XIX w. na „wyzwanie katolickie”. Autor wychodzi od stwierdzenia, że „reakcje te, zarówno pozytywne, jak negatywne, były niezmiernie ważnym składnikiem wielkiej debaty na temat rosyjskiej tożsamości narodowej i sensu dziejów Rosji”. Historia polityczna jest tłem, niekiedy znikającym, dla problemów filozoficznych i religijnych, przedstawionych z właściwą Walickiemu przenikliwością, precyzją i historyczną wiernością. Nie jest wcale oczywiste, jakiej natury wpływ katolicyzm wywarł na myślicieli rosyjskich, trzeba uczoności Walickiego, aby ukazać, na czym polegał i jaki był jego zasięg. Rosja nie jest dla zachodniego Europejczyka, a z odmiennych powodów także dla Polaka, krajem „takim jak inne”. Jedni się jej boją, inni współczują, jeszcze inni wiążą z nią jakieś wielkie nadzieje albo po prostu są zaciekawieni niesamowitymi historiami. Samo słowo „Rosja” mieści w sobie nieokreśloną głębię i mroczne treści. Jest silnie ewokujące i swymi skojarzeniami wywołuje w umysłach więcej, niż mieści się w jego literalnym znaczeniu. Składa się na to m.in. pogłos historii pełnej okropności niemieszczących się w głowie, jak panowanie Iwana Groźnego, jak samopożeranie się Bolszewików u władzy, jak wielkie przestrzenie i nie tak bardzo epizodyczne opanowanie tego wielkiego kraju przez marksistowską sektę. Gdy gdzieś w Europie lub na świecie zdarzy się katastrofa lotnicza lub okrętowa, zaliczana jest do pospolitych nieszczęśliwych wypadków świadczących o zawodności techniki lub błędzie pilota. Zatonięcie okrętu rosyjskiego ma zawsze sens podwójny i potrójny, przemawia przeciw całej Rosji, jej historii i przyszłości. Proponowano dwie krańcowo odmienne metody objaśniania Rosji. Henryk Kamieński zalecał, aby zachodzące tam zjawiska tłumaczyć w sposób możliwie najprostszy, odsłaniający ich zwyczajność. Zygmunt Krasiński odwrotnie: pisał (w liście do Małachowskiego), że tylko teologia może wyjaśnić sens historii tego państwa. I jakkolwiek dowolne wydaje się takie twierdzenie (nie jest mimo wszystko Rosja zjawiskiem nadprzyrodzonym), do dziś w Polsce znajduje wyznawców. Skoro szukają w Rosji Zła przez dużą literę, nie mają innego wyjścia, jak pomagać sobie teologią. Teologią posługiwali się również apologeci Rosji. Rosyjska myśl filozoficzna i religijna nabiera wagi dzięki przynależności do historycznego dramatu. Ona tego dramatu nie wyjaśnia, ale ma w nim swoją rolę. Dlatego nawet w swych urojeniach i bałamuctwach wydaje się związana z rzeczywistością i w tym sensie „prawdziwa”. Lew Gumilow pisał, że w XIV wieku „jedyną nicią wiążącą wszystkich mieszkańców Rusi pozostawała wiara prawosławna. Tylko Cerkiew przeciwstawiała się wówczas rozpadowi Rusi”. Czy dzisiejsza Rosja także musi liczyć na prawosławie jako czynnik integracji narodowej? Ze zdziwieniem dowiadujemy się z gazet, że nie brak wykształconych Rosjan, którzy tak sądzą. Także ludzie władzy, wychowani w ateizmie i kulcie nauki, spodziewają się, że prawosławie przyczyni się do ponownego „uznania się narodu w swoim jestestwie” i uczyni cud reintegracji zagrożonego rozpadem państwa. Mimo że ta nadzieja jest bardzo słaba – z pewnością w czym innym ratunek – Cerkiew uzyskuje na kredyt coraz nowe przywileje. I chociaż daleko jej do tej potęgi, jaką w Polsce posiada Kościół katolicki, jej rosnące znaczenie polityczne gorszy zagranicę. Potrafiła ograniczyć swobodę prezydenta Putina w jego gestach otwarcia wobec Watykanu. Inspiruje ustawodawstwo i decyzje administracyjne otwarcie dyskryminujące niektóre inne wyznania, zwłaszcza katolicyzm. Stosunek Rosji do katolicyzmu w przeszłości odzwierciedlał stosunek do Zachodu, a także do Polski, może więc nie trzeba się dziwić, że każde posunięcie administracji rosyjskiej przeciw katolickiemu biskupowi lub katechecie wywołuje w polskich mediach bicie na trwogę, które trwoży polski rząd. Czy nie należałoby jednak zdobyć się na zrozumienie tego, co zachodzi w Rosji w stosunkach naród-religia, państwo-Cerkiew, nie tylko w szczegółach lokalnych, lecz w istocie? To, co istotne, jest nam znane nie z historii, nie z drugiej, dziennikarskiej ręki, lecz z naszej teraźniejszości. My także mamy religię narodową, różniącą się znacznie od zachodnich kościołów chrześcijańskich, i tych nieuznających władzy papieża, i tych uznających. Katolicyzm polski jest silny rolą odegraną dawno i niedawno w integrowaniu narodu, dawaniu mu poczucia zbiorowej podmiotowości. Do podobnej

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2003, 43/2003

Kategorie: Bronisław Łagowski, Felietony