Porządki sieci

Porządki sieci

Na dużych miejskich osiedlach, w parkach i nad rzeką, ale też wokół domów na wsiach, przy ławkach, pod sklepami, przy boisku i pod drzewami – można wiosną badać pewne niezidentyfikowane porządki. Większość z nich łatwo zlekceważyć, niektóre wręcz zniszczyć, rozdeptując je w drodze do pracy. Bo nawet jeśli je zobaczymy – raczej nie skupimy na nich uwagi. Nie są bowiem cenne, oczywiście w tym potocznym sensie – nie można ich zmonetyzować ani nawet na nic wymienić. I mimo że są ułożone według jakiegoś planu, np. w określonej kolejności, a także mają kompozycję i styl, nikt nie traktuje ich w kategoriach dzieła sztuki. Gdybyśmy chcieli jeszcze te porządki uporządkować, zbudować typologię według ich architektury, funkcji mimetycznych, częstotliwości objawień lub przeznaczenia – moglibyśmy je podzielić na porządki fraktale, porządki sieci, porządki układanki, porządki strzałki, porządki okręgi, porządki karmniki, porządki skrytki, porządki krypty, porządki domki, porządki gry. Jednak próbując zamknąć te przypadki w stosownych klasyfikacjach, a nawet poświęcając życie na produkowanie kolejnych zbiorów i podzbiorów, szybko zdalibyśmy sobie sprawę, że zawsze prędzej czy później znajdziemy porządek nowy, wyłamujący się z reguł: anomalię i eksces. Na przykład te kolorowe piramidy, które znalazłam na początku kwietnia, narysowane pastelową kredą pod spożywczym. Ich natura stoi w sprzeczności z „układankami” i „karmnikami”. Nie są „strzałkami” ani „kryptami”. Być może zakładają właśnie jakiś własny podzbiór albo zostaną ewenementem na skalę porządków – ani porządkiem rosnącym, ani malejącym. Ot, czymś jednorazowym, co zawsze pozostanie na zewnątrz systemu. Do czego służyły rysunkowe piramidy? Do niczego. Ważna była przyjemność obserwowania, w jaki sposób na asfalcie wyłania się kształt. Ważne były wysiłek, nacisk pastelową kredą i przesuwanie się w kucki, prowadzenie za sobą linii, próba osiągnięcia precyzji. A na końcu duma z tego, że oto można przysunąć do siebie świat, utworzyć na chwilę swój porządek – i to w miejscu wspólnym, publicznym – mając osiem czy dziesięć lat. Może to pierwszy moment orientujący nas na zmianę: to, co na zewnątrz, co ustanowione, także możemy zmieniać. W okolicach zabudowanych najczęściej mamy do czynienia z porządkami karmnikami: w środku takiego porządku znajduje się płaski kamień udający patelnię lub pudełko po serku w funkcji garnka. Wewnątrz zwykle możemy znaleźć porwany na kawałki perz, mniejsze kamyki, piasek wymieszany z płatkami kwiatów, liście. Dookoła „stołu”, „ogniska” lub „pieca” – rutynowego karmiciela – możemy znaleźć talerze liście, talerze mniejsze kamyki, talerze papierki. Przedmioty naśladujące są oczywiście wymienne w kolejnych materializacjach porządków karmników. Porządki krypty to ad hoc zmontowane groby – dla martwych biedronek, motyli, chrabąszczy, czasem nawet mniejszych ptaków, takich jak wróble, czy małych domowych zwierzątek, jak chomiki czy myszy. Tutaj w centrum też znajduje się pokarm, ale nie dla aktorów ludzi, raczej dla wszystkich podziemnych rozkładaczy, ewentualnie takich nekrofagów jak muchy plujki. Na razie jednak widać czułość i staranność, z jaką dzieci żegnają się, przynosząc na kopczyk ziemi kwiaty i liście, układając drewienka i koraliki. Ale najważniejsze jest – od razu po żarliwym oddaniu – porzucenie/pozostawienie porządku krypty, żeby pójść dalej – na lody i rower. Nie ma w tym niczego złego, po prostu żyje się dalej. Trzecim często spotykanym porządkiem jest porządek sieć – bardziej przypomina gwiazdozbiór nieba południowego niż układ naczyń włosowatych między tętnicami. Pocięte fragmenty bawełny, czerwone nici – między gałęziami drzew albo wplecione w żywopłot, rozciągnięte między parkowym kubłem na śmieci a ławką. Ich znaczenie jest ruchome i można je negocjować – dla dzieci były wystarczającą ingerencją w krajobraz, ekspresją, na jaką każdego stać, nie lepszą ani nie gorszą od innej. Niewymagającą specjalnego talentu ani wykształcenia. Odruchem karnawałowym, ucieszką. Jedną z mniej znanych form okrucieństwa jest opisywanie cudzej aktywności według własnych kategorii. Dlatego warto widzieć w tych układach porządki – to z nich czytać przepowiednię wiosny, kiedy w alejach liście kurczą się w powijakach i wyglądają, jakby po prostu się męczyły. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Tagi: kultura, sztuka