„Stolik” w kawiarni Czytelnika

„Stolik” w kawiarni Czytelnika

Tam wypadało się pokazać, czyli bywalcy, zwyczaje i niepisany kodeks Suterena w kamienicy przy ulicy Wiejskiej 12a stała się siedzibą kawiarni w roku 1957, w tzw. okresie popaździernikowym. Wcześniej, bodaj od roku 1952, mieściła się tutaj stołówka pracownicza, ale na fali postalinowskiej, krótko trwającej euforii postanowiono na ogólnym zebraniu całego personelu wydawnictwa, że wzorem lat międzywojennych, a także współczesnego oblicza „zgniłego Zachodu”, należy na miejsce zgrzebnej stołówki wprowadzić kawiarnię, która z oczywistych powodów przynależności do prężnego i szanowanego wydawnictwa literatury pięknej oraz sąsiedztwa chętnie odwiedzanej księgarni w domu obok może stać się kawiarnią literacką. Kierowniczką tej nowej kawiarni, otwartej uroczyście 29 kwietnia 1957 r., została Maria Iwaszkiewicz, córka znanego powszechnie pisarza, która była redaktorem Czytelnika od roku 1952, do pracy redakcyjnej powróciła zaś w roku 1965, przekazując pieczę nad lokalem swojej następczyni. Prognozy tyczące się awansowania sutereny Czytelnika do rangi kawiarni literackiej okazały się trafne i lokal (funkcjonujący przecież do dzisiaj) dorobił się własnej legendy. (…) Kawiarnia ta A.D. 1962 prezentowała się autorowi „Baedekera warszawskiego” następująco: Kronikarz Warszawy odnotuje kiedyś: „W latach 1956-1957 w stolicy kraju powstały salony wydawnictw, próba nowej formy współpracy redaktorów z autorami”. Konkurują tu ze sobą przede wszystkim kawiarnia PIW-u z kawiarnią Czytelnika. Dwa lokale, w których jest zawsze duszno i ciasno, gdzie dają podłą kawę i poślednie ciastka. Przybytki te nawiedza się wszelako w celach wzbogacenia ducha, a nie dla prostackich czynności pożerania napoleonek. W przeciwieństwie do PIW-u, gdzie od pewnego czasu gromadzą się, obok intelektualistów, chodliwe kociaki, Czytelnik podtrzymuje atmosferę wytwornie spartańską. Sprzyja temu, być może, stała obecność harcerzy, staruszków rozwiązujących krzyżówki oraz pani Marysi Iwaszkiewicz, urzędującej za bufetem. [Główną atrakcją Czytelnika była do niedawna instytucja pod nazwą „Stolik-Słońce” – innymi słowy stolik, przy którym co dzień zbierali się luminarze literatury PRL, z panem Antonim Słonimskim, byłym działaczem UNESCO i Ziemiańskiej na czele. Słońce zgasło niespodziewanie, krótko po ujawnieniu się różnicy zdań na temat pewnego poematu. Od tej chwili Słonimski wpada tu na kwadrans w ostatnią sobotę miesiąca (przeniósł się do Marca) opowiada jeden, jak zwykle świetny dowcip, rozdaje pickwikowskie ukłony i znika. Satelity słońca obijają się po sali smutne i zagubione, usiłują przegrupowywać siły, ale to już nie to; tylko panie Irena Szymańska i Mira Michałowska spotykają się nadal, jak gdyby nic nie zaszło]. W salonie trwają trzy istotne zespoły towarzysko-profesjonalne: filmowcy, harcerze oraz zagraniczni handlowcy. Duszą filmowców jest Tadeusz Konwicki, pisarz, kibic sportowy, przez długi czas kierowca antycznego samochodu. Część swego codziennego urzędowania poświęca Konwicki samotnym studiom gazet. Wkrótce pojawiają się jednak osoby powiązane wspólnymi interesami, m.in. Lenartowicz, Ścibor-Rylski, Rybkowski, Kawalerowicz, Kutz. Przy stoliku powstają pomysły scenariuszy, a także pomysły ocalenia ich przed współpracą urzędów. Dużo wdzięku młodości i nieco ascetyzmu wnoszą do Czytelnika redaktorzy pism harcerskich – „Drużyny”, „Na przełaj” i „Zuchowych wieści” – tudzież przedstawiciele Głównej Kwatery Związku Harcerstwa Polskiego. Są tu zadomowieni, tu przyjmują telefony, tu piszą artykuły i omawiają ważne sprawy młodzieży, czuwaj! [Jeden z harcerzy, druh Jacek Kuroń, wypija morze kawy, korzystając z długoterminowego kredytu]. W kawiarni na rogu Wiejskiej i Frascati zbierają się stale handlowcy zagraniczni z central i sąsiedniego ministerstwa. W żargonie handlowym mówi się o tym lokalu „sala konferencyjna”. Opowiadają, że kiedyś minister Trąmpczyński nie mógł złapać ani jednego ze swych dyrektorów – zirytowany, przybiegł do Czytelnika, gdzie zastał wszystkich w komplecie; wkrótce założono w ministerstwie bufet. Raz do roku odbywa się w kawiarnianej piwnicy wielki zjazd radców handlowych – zasiadają wówczas przy stolikach panowie nieskazitelnie ubrani, obdarzający otoczenie wyrozumiałym uśmiechem, a panie za bufetem – skąpym napiwkiem. Tyle grupy zorganizowane. Jest także pewna ilość duetów i tercetów oraz sporo osób niestowarzyszonych. Odwiedzają kawiarnię redaktorzy „Twórczości”, „Przyjaciółki”, „Nowej Wsi”, Wydawnictwa Współczesnego. Bywają także: Wilhelm Mach z Markiem Nowakowskim

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 01/2014, 2014

Kategorie: Książki