Strajku sierot nie będzie

Strajku sierot nie będzie

ZAKAZANE MYŚLI KOBIET

Zapowiada się, że kolejny resort będzie szukał pieniędzy. Bo złożono kolejną, po nauczycielskiej, przysięgę finansową. I tak samo pustą. Idea jest nadzwyczaj szlachetna. Oto Ministerstwo Pracy postanowiło, że wychowankowie domów dziecka (jest ich około 20 tys.) po opuszczeniu placówek będą dostawać kilka tysięcy złotych. Przewidziano również 400 zł miesięcznego stypendium dla uczących się, 4 tys. na wyposażenie mieszkania i wsparcie opiekuna z najwłaściwszej instytucji, czyli centrum pomocy rodzinie. Taki pracownik centrum ma pomóc wychowankowi znaleźć mieszkanie – u rodziców, w internacie, w gminie. Ma poświęcić mu sporo czasu i opracować z nim program usamodzielnienia.
Decyzje te wydają się nadzwyczaj rozsądne, a zdumienie budzi tylko fakt, że przez lata było inaczej. Że osiemnastolatek lądował w próżni i jeśli na zjeździe wychowanków mówił o normalnym życiu, uznawano to słusznie za niebywały sukces. Zaskoczenie jest jedno – wychowanek ma próbować wprowadzić się do rodziców, którzy przed laty się go pozbyli.
W każdym domu dziecka spotykam młode kobiety i niedziecinnych chłopców. To ci, którzy rozpaczliwie nie mają gdzie pójść. Ulituje się nad nimi dyrektorka i trochę przetrzyma. Potem wypchnie, bo potrzebne są miejsca dla następnych kandydatów na bezdomnych. Tak jest i tak będzie, choć wiceminister Staręga-Piasek podpisała bardzo ładne rozporządzenie. Bowiem, jak to zaczyna być dziwnym obyczajem, o tych szlachetnych zamiarach nie zawiadomiono resortu finansów. W związku z tym nie ma żadnych funduszy na ten pozytywistyczny plan. Nie wiem, na jakiej podstawie pani minister twierdzi, że pieniędzy starczy do końca roku. Jestem za to pewna, że jest to kolejna próba zepchnięcia problemu na samorządy. Centrum pomocy rodzinie ma się zająć wychowankiem. No to niech się zajmie. A pieniądze kiedyś będą. Tak zaplanował resort pracy, spokojny, że domy dziecka i tak nie zastrajkują.
Sądzę, że w domach dziecka, w których brakuje pieniędzy na mydło, podręczniki i owoce z miłym zdumieniem czyta się rozporządzenie obiecujące, że przynajmniej przejście wychowanków na samodzielność będzie godne. Pewna zaprzyjaźniona dyrektorka placówki w małym miasteczku rozmarzyła się, że może następne będzie rozporządzenie przyznające domom dziecka wystarczające pieniądze na opał, wakacje, pensje psychologa. No, ale takie rozporządzenie byłoby kompromitacją Ministerstwa Pracy. Przecież to wszystko już się domom dziecka należy.

Wydanie: 2000, 40/2000

Kategorie: Publicystyka

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy