Na studia z „Przeglądem”

Robi się gorąco – trzeba wybrać studia i jeszcze się na nie dostać, trzeba odróżnić uczelnię krzak od porządnej, trzeba zdecydować się na zawód z przyszłością i sprawdzić, czy studia zaoczne to nie fikcja. I w tym roku „Przegląd” pomoże podjąć słuszną decyzję. * Studiowanie myśli i uczuć Psycholog przyszłości to skrzyżowanie mediatora, terapeuty i prawnika Jaki ma być psycholog przyszłości? Prof. Andrzej Eliasz, rektor Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej, uważa, iż nie jesteśmy w stanie przewidzieć zadań, z którymi będzie musiał sobie poradzić psycholog. Rynek pracy wymaga dużej elastyczności od przedstawicieli wszystkich zawodów, także od psychologów. Z pewnością nie będą oni się zajmować tylko tradycyjnymi obszarami jak wychowanie, stosunki pracy, psychologia sądowa czy kliniczna. Nie wystarczą też nowoczesne specjalności, czyli tak modna psychologia reklamy albo marketingu. W jakim więc kierunku poprowadzić kształcenie i czy należy ustalić wspólne dla wszystkich uczelni standardy nauczania psychologa przyszłości? Środowisko skupione wokół SWPS daje odpowiedź twierdzącą. Standardy należy ustalić. Trzeba określić precyzyjnie rdzeń wiedzy, którą każdy psycholog musi zdobyć, ale zarazem pozostawić dużą swobodę w uzupełnianiu materiału teoretycznego i umiejętności praktycznych w zależności od specyfiki uczelni. Jedno wydaje się absolutnie pewne – psycholog, podobnie jak lekarz czy prawnik, a więc przedstawiciel zawodu zaufania publicznego, powinien się legitymować przynajmniej tytułem zawodowym magistra. Nikt dziś nie zaakceptowałby licencjatu z dziedziny psychologii ani tym bardziej „psychologicznego felczera”. Inna sprawa niepodlegająca dyskusji to wprowadzenie do standardu programu studiów zagadnień etyki zawodowej psychologa. Wyższe uczelnie znacznie częściej dziś niż przed 20 laty tworzą nowe kierunki kształcenia, co nie znaczy, że charakter klasycznych w ogóle się nie zmienia. Szkoła Wyższa Psychologii Społecznej w Warszawie współpracuje ściśle z Komitetem Nauk Psychologicznych PAN tylko w jednej sprawie – ustalenia nowych standardów kształcenia na pięcioletnich studiach magisterskich z zakresu psychologii. SWPS przygotowała trzy konferencje, na które zaprosiła przedstawicieli wszystkich 15 ośrodków kształcących specjalistów w tej dziedzinie. Organizatorzy dyskusji na temat standardów psychologicznych nie chcieliby żadnemu ośrodkowi akademickiemu narzucać sztywnych ram kształcenia. Reprezentują jednak pogląd, że nie można dowolnie rozszerzać granic kształcenia psychologicznego, gdyż grozi to przeładowaniem programu nauczania ponad rozsądne rozmiary. Tym bardziej że współcześnie wykształcony humanista, niezależnie od dziedziny, nie może się obyć bez dobrego przygotowania informatycznego i kwalifikacji lingwistycznych, co wymaga przeznaczenia w programie zajęć odpowiedniej liczby godzin. Z drugiej strony, obecnie panuje przekonanie, że absolwenci powinni być maksymalnie elastyczni, przygotowani nawet do gruntownej zmiany zawodu. W toku studiów powinni więc uczestniczyć w zajęciach nie tylko na wybranym kierunku, ale uzupełniać je zajęciami związanymi z dyscyplinami pokrewnymi, a nawet kierunkami bardzo odległymi. Jest to możliwe i zalecane na największych krajowych uczelniach państwowych, np. uniwersytetach, ale i w SWPS, gdzie kształci się już na ośmiu kierunkach. Można zatem proponować w ramach zajęć fakultatywnych bardzo różnorodny i wzbogacony wachlarz dyscyplin. Zrozumiano to już dawno na nowoczesnych uczelniach zachodnich, gdzie studenci mają nieco mniej niż w Polsce zajęć obowiązkowych i przypisanych do danego kierunku – wykładów, seminariów, ćwiczeń, warsztatów – więcej natomiast samodzielnych zadań pod kierunkiem pracowników uczelni. W tej dyskusji nie sposób pominąć polityki kadrowej. Zdaniem kierownictwa SWPS, która uzyskała już prawo do nadawania stopni doktorskich z psychologii, a niebawem będzie się ubiegać o prawo do nadawania stopnia doktora habilitowanego, przydałaby się większa mobilność kadry między różnymi ośrodkami naukowymi i dydaktycznymi. Nie chodzi tu o pracę na kilku etatach na różnych uczelniach, ale o rozsądną i korzystną dla wszystkich uczelni wymianę specjalistów, wzbogacającą o nowe metody pracy i doświadczenia wynikające z różnych warunków, dorobku i uczelnianych tradycji. W warunkach amerykańskich czy zachodnioeuropejskich obowiązują zasady wymuszające zmianę przynajmniej na jakiś czas uczelni po uzyskaniu stopnia doktora, co stanowi zwykle silny bodziec rozwoju naukowca. U nas dopiero musimy przełamywać schemat przypisania wykładowcy do jednego miejsca, w którym się wykształcił i zdobywał naukowe szlify. A przecież większa rotacja w warunkach polskich, np. w dziedzinie kształcenia psychologów, mogłaby przynieść także korzyści w wyrównywaniu dysproporcji kadrowych między najważniejszymi ośrodkami prowadzącymi studia na tym kierunku a np. znajdującym się w niedużej odległości

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 14/2004, 2004

Kategorie: Przegląd poleca