Świat zacięty wpół słowa

Świat zacięty wpół słowa

Jąkania można się pozbyć nawet w kilka dni

Piotr usiłuje odwlec konieczność wypowiedzenia pierwszego słowa. Poprawia długie włosy, następnie bransoletkę z wężowej skóry na lewym nadgarstku, gładzi się po kolanie, marszczy czoło, czytając treść plakatu wiszącego na przeciwległej ścianie.
– Nazzzzyyywww… – próba kończy się spiętrzeniem falującej samogłoski. Mimika chłopaka obrazuje cierpienie nie do wypowiedzenia. Usta wędrują z jednego policzka na drugi, czubek nosa zdaje się wchodzić pomiędzy oczy, które to się zbiegają, to rozjeżdżają na boki, podbródek rezonansuje… Piotr wcale nie jest śmieszny – z jego grymasów przebija ból wręcz fizyczny.
Piotr studiował zarządzanie na jednej z prywatnych uczelni. Przerwał edukację, gdy podczas egzaminu usłyszał od profesora: – Proszę przyjść do mnie dopiero wówczas, kiedy nauczy się pan mówić!
Igor przyjechał do gabinetu logopedycznego Demostenes w Żorach z Pomorza Zachodniego. Zbliża się do pięćdziesiątki i pracuje jako marynarz floty handlowej. Zna kilka obcych języków, ale nie jest w stanie nimi się posługiwać, tak samo jak polskim, ze względu na kłopoty w wypowiadaniu słów. Wizyty u kilku logopedów nie dały rezultatów.
– Wiele lat temu odbyłem szpitalną terapię farmakologiczną, mającą leczyć jąkanie – opowiada z trudem. – Przez kilka tygodni mieszkałem na sali razem z neurastenikami, których faszerowano takimi samymi lekami jak mnie. Mnie też, niestety, nie pomogło.

Usłyszeć echo

W Polsce funkcjonuje obecnie około 3 tys. gabinetów logopedycznych, z których większość jest wyposażona w co najmniej jedno z urządzeń stworzonych przez Antoniego Bochniarza, logopedę i wynalazcę z Żor. Pan Antoni był niegdyś w grupie pierwszych kilkunastu magistrów tej specjalności, którzy przed ponad 30 laty uzyskali dyplomy Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Jest także najbardziej znanym polskim konstruktorem elektronicznych urządzeń wspomagających terapię zaburzeń mowy, autorem podręczników i programów komputerowych pomocnych w leczeniu jąkania.
– Z dyplomami pod pachą trafiliśmy na zawodowy ugór – wspomina. – Po roku pracy w przychodni dowiedziałem się, zupełnie przypadkowo, że dyrektor zatrudnił mnie na etacie… pomocnika ortopedy, gdyż nigdy wcześniej nie słyszał o mojej profesji! Praca w kolejnych przychodniach niosła obserwacje wręcz dramatyczne. Jąkające się dzieci powszechnie wówczas kierowano do neurologów i psychiatrów, którzy aplikowali im środki na uspokojenie. Rodzice przyprowadzali do nas kilkulatków tak otępiałych na skutek stosowania leków, że nauczyciele nalegali na ich przenosiny do szkół specjalnych!
Piotr zakłada na uszy słuchawki podłączone do miniaturowego korektora mowy, który wygląda niczym telefon komórkowy. Chłopak zaczyna mówić głębokim męskim barytonem, bez jednego zacięcia, potoczyście niczym zawodowy orator. Aparat, o którym mowa, jest technicznym zbawieniem dla prezesów, dyrektorów, autorów referatów i prezentacji – słowem tych, których trema związana z publicznymi wystąpieniami poraża tak bardzo, że stając przed publiką, zaczynają się zacinać.
Najbardziej podstawowe urządzenia służące terapii jąkania wykorzystują zjawisko echa. Opóźnienie w słyszeniu tego, co się mówi, upłynnia proces mówienia. Dlatego w starożytności ludzi z zaburzeniami mowy wysyłano w góry, by przemawiając, słyszeli swój odbity od skał głos. Przez wieki najbardziej powszechnym „aparatem” do łagodzenia zaburzeń mowy były… studnie. Pierwsze urządzenie magnetyczne, wykorzystujące zjawisko odbicia i opóźnienia dźwięku, powstało pół wieku temu. Prekursorskie polskie urządzenie tego typu skonstruował prof. Bogusław Adamczyk, fizyk z Lublina, twórca metody terapii logopedycznej o nazwie Echo.
Wykorzystują ją m.in. logopedzi i psychologowie ze Stołecznej Poradni Specjalistycznej przy ul. Raszyńskiej. Prowadzą oni również jeden z klubów „J”, działających w większych miastach Polski.
– Co roku przychodzi na spotkania około 40 osób – mówi Agnieszka Nowak, psycholog. – Są to głównie ludzie dorośli, którzy skarżą się, że większość logopedów w stolicy woli się zajmować wyłącznie dziećmi. Trafiający do nas ludzie są często po wielu terapiach, udanych i nieudanych, więc szukają pomocy i wsparcia osób z tym samym problemem. Każdy przypadek jest inny, często przyczyna jąkania tkwi w psychice, dlatego w naszej placówce logopedzi współpracują z psychologami.

Na krawędzi rozpaczy

Paulina mieszka pod Krakowem i w tym roku zdaje maturę. Kiedyś była pacjentką Antoniego Bochniarza, ale kilka dni temu przysłała mu e-mail z prośbą o zaświadczenie, że jest osobą… jąkającą się. Taki dokument pozwala wydłużyć egzamin maturalny o 15 minut. Paulina znowu zaczęła się jąkać.
Paulina nie chce ujawnić swoich personaliów, nie pozwala również się sfotografować. To naturalna reakcja zdecydowanej większości pacjentów, u których dominującym uczuciem jest wstyd.
Każdy gabinet logopedyczny jest też swoistą ścianą płaczu. Można usłyszeć dramatyczne historie. Martę, piękną 30-latkę, zaatakował i pogryzł bezpański pies. Zaczęła się jąkać i w ciągu kilku miesięcy straciła wszystko, na czym najbardziej jej zależało: porzucił ją mąż, przestała być ekspedientką w eleganckim butiku, a kilkuletni synek z każdą sprawą zwraca się do babci, traktując matkę jak niemowę.
Jąkający się ludzie często nie mogą znaleźć partnerów, nie są przyjmowani do pracy, nie awansują, bywają obiektem kpin i głupich dowcipów. Nie odbierają telefonów, nie chodzą do sklepów, na spotkania rodzinne i towarzyskie, wzbraniając się przed obecnością w miejscach, gdzie ktoś mógłby ich o coś zapytać.
Dobry logopeda musi mieć zacięcie psychologicznie, powinien umieć zajrzeć zarówno w odległą przeszłość pacjenta, jak i najgłębsze zakamarki jego podświadomości. Jeśli zaburzenia mowy zaczęły się we wczesnym dzieciństwie, ich przyczyną zaś nie są wady anatomiczne, to powodem bywają najczęściej wstrząsające wydarzenia: konflikt pomiędzy rodzicami, pożar, wypadek, dojmujący ból, ostre wychowanie, nadmiar oczekiwań ze strony dorosłych wobec dziecka…

Bezhołowie

Nikt nie wie dokładnie, ilu ludzi w Polsce się jąka, lecz uśredniając dane szacunkowe, można przyjąć, że od 400 do 500 tys. System wczesnego ich wyłaniania i kierowania na terapię nie istnieje. Nie zdarza się prawie, by robili to lekarze pediatrzy czy szkolne pielęgniarki. Zaniepokojeni rodzice słyszą w przychodniach: „To z wiekiem przejdzie”, dwudziestoparolatkowie zaś, że są za starzy na leczenie, choć wiek nie ma z punktu widzenia sukcesu w leczeniu żadnego znaczenia.
Gorsze jest to, że część logopedów posługuje się przestarzałymi metodami, ograniczając do zlecania nauki wierszyków.
– Usiłujemy ostatnio porządkować kwestie kwalifikacji, wydając certyfikaty – mówi dr Michał Bitniok, prezes Polskiego Związku Logopedów. – Sytuacja jest o tyle skomplikowana, że dziś co druga uczelnia usiłuje kształcić specjalistów. Mamy rozeznanie, które z nich robią to dobrze, a które fatalnie. Z punktu widzenia pacjentów pozytywne jest jednak to, że mają do wyboru coraz większą liczbę metod, które w określonych przypadkach okazują się skuteczne.
Kilkanaście, a może nawet kilkadziesiąt tysięcy ludzi z zaburzeniami mowy nieustannie jeździ po kraju, szukając \”tego jedynego\”, który mógłby im pomóc.

Skutecznie, czyli szybko

Lipiec i sierpień to czas, kiedy do gabinetów logopedycznych zgłaszają się uczniowie, we wrześniu ruszają studenci. Zależnie od rodzaju i stopnia zaburzeń mowy jąkania można się pozbyć nawet w kilka dni. Niektóre firmy organizują dwutygodniowe wczasy terapeutyczne. W miastach, w których pracują logopedzi o ustalonej renomie, na wiele dni lokują się w hotelach całe rodziny.
– Do pana Bochniarza skierował nas logopeda, który nie poradził sobie z wadą wymowy wnuczka – relacjonuje babcia Radka z Płocka. – Mamy już w rodzinie 18-letniego Przemka, wyleczonego z jąkania w Żorach. Kiedy wrócił do domu po terapii i zaczął mówić normalnie, miałam łzy w oczach.
Radkowe jąkanie jest ledwo zauważalne, ale to dobrze, że rodzice nie zwlekali z wizytą u specjalisty. Bystry nastolatek jest leczony metodą gestykulacji. Nosi na przegubach niebieskie opaski z obciążnikami i każdą sylabę akcentuje celowo przesadnym gestem rąk, co pozwala mu wysławiać się bezbłędnie. Gestykulacja jest skuteczna, jednak w miejscach publicznych krępuje, człowiek bowiem wygląda wtedy niczym lalka poruszana sznurkami. Kiedy tuż po terapii przychodzi się do szkoły, do pracy, jeśli pyta o coś w sklepie lub rozmawia z kimś w autobusie, trzeba wybrać: mówić bez zająknięcia, gestykulując lub nadal się jąkać. Dopiero z czasem można zrezygnować z wymachiwania kończynami.
Opinie na temat wspomagania terapii elektroniką są różne. Jedni uważają, że jest ona bezużyteczna, drudzy twierdzą, że współczesny logopeda nie może się bez niej obejść. Antoni Bochniarz skonstruował dotychczas aż 70 urządzeń o najrozmaitszych funkcjach. Inne aparaty stworzyli w ostatnim czasie także naukowcy z Politechniki Gdańskiej i Uniwersytetu Śląskiego.
Najważniejszy jest efekt w postaci przywrócenia człowiekowi zdolności sprawnego porozumiewania się. Ania mówi o tym tak: – Czułam się do niedawna jakby zamknięta w pancerzu, z którego nie mogłam się uwolnić. Czułam się gorsza, czułam wstyd i niepokój nawet przed spotkaniem z osobami, które znałam. Bałam się rozmawiać przez telefon, kupić w kiosku pocztówkę. Z obawy przed upokorzeniem wyręczałam się bratem lub przyjaciółką. Teraz mówię normalnie, więc nareszcie jestem wolna!


Istnieje wiele teorii na temat przyczyn jąkania, zwanego również niepłynnością mowy. Uważa się, że może ono wynikać z rozmaitych niesprawności układu nerwowego, mięśni albo też mieć podłoże biorące się z gwałtownych przeżyć. Dysfunkcja przejawia się „zacinaniem”, unikaniem trudnych do wypowiedzenia słów, rodzajem zmiennej głośności w artykulacji wyrazów. Wysoki stopień zaburzeń w wysławianiu się jest powodem, dla którego ludzie jąkający mają tendencję do izolowania się, rezygnują z podejmowania ambitnych wyzwań, życia rodzinnego i towarzyskiego. Problem jest na tyle poważny w skali globalnej, że od lat corocznie 22 października obchodzony jest Światowy Dzień Jąkających Się, który ma na celu zmianę postaw zarówno osób dotkniętych niepłynnością mowy, jak ich otoczenia.


Jąka się od 0,5 do 2% całej ludzkiej populacji. Wśród osób z niepłynnością mowy było wiele wybitnych postaci: Demostenes, cesarz Kaligula, Karol Darwin, Mojżesz, Winston Churchill, a nawet… Marilyn Monroe. Mniej więcej 10% dzieci w wieku przedszkolnym przechodzi tzw. rozwojową niepłynność mowy, która u większości z nich ustępuje w 10. roku życia. U pozostałych zaburzenia mogą się utrwalać, jeśli nie trafią do specjalistów. Współcześnie do terapii używa się tradycyjnych metod fonetycznych i mechanicznych, ale także urządzeń elektronicznych, metod psychoterapeutycznych i programów komputerowych.

Wydanie: 2004, 40/2004

Kategorie: Kraj
Tagi: Adam Molenda

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy