Szczepienia problemem pracodawców

Szczepienia problemem pracodawców

PHOTO: ZOFIA I MAREK BAZAK / EAST NEWS Warszawa N/z zakupy w hipermarkecie Carrefour - kasy dla klientow

Czy rząd jesienią każe nam się szczepić obowiązkowo? Idzie jesień, nadchodzi czwarta fala pandemii, minister Niedzielski w radiu niemal łamiącym się głosem przekonuje, że szczepionki to jedyny sposób, by z nią walczyć. Rozważany jest obowiązek szczepienia się lekarzy i nauczycieli. Rząd będzie musiał się zmierzyć z decyzjami, jak zapobiec kolejnej zapaści. Niestety, jak pokazują ostatnie miesiące, ani elektryczne hulajnogi, ani hybrydowe samochody nie przekonały Polaków do szczepień i jest o co się martwić. Według CBOS większość społeczeństwa (52%) nie obawia się zakażenia koronawirusem. Wśród młodych (18-24 lata) takich osób jest aż 74%. Wciąż aż 27% ogółu ma niechętny stosunek do szczepień, a w grupie 18-24 lata szczepić się nie chce aż 45%. I trudno się dziwić wobec wzmożonego ataku ludzi od antyszczepionkowych teorii spiskowych. Wiele też osób po prostu nie czuje potrzeby kłucia się „dla zdrowia”. Wśród badanych, którzy nie chcą się zaszczepić, połowa w ogóle nie obawia się zakażenia, a 29% „raczej się tego nie boi”. Mamy również problem w postaci słabości systemu ochrony zdrowia, do którego zaufanie podkopują lata zaniedbań, upadków oraz indywidualne doświadczenia obywateli. Pośród mejli i komentarzy od wkurzonych antyszczepionkowców, których zbulwersował mój artykuł o straszących szczepieniami lekarzach (PRZEGLĄD nr 31), otrzymałam także bardzo uprzejmy list, w którym pewien pan wprost mi wyznaje, że nie ma z kim porozmawiać o swoich wątpliwościach. A ma wątpliwości uzasadnione, w związku z wcześniejszą niepokojącą reakcją jego organizmu na różne zabiegi medyczne. Lekarz, z którym rozmawiał, „machnął ręką” i zalecił szczepienie. Trudno się dziwić obawom takich osób. Brakuje nam edukacji – ale też poczucia, że system nas chroni i czuwa. Brakuje uwagi lekarzy, którzy, zawaleni papierkową robotą, ubolewają, że nie mają więcej czasu dla pacjentów. Teraz rząd zbiera kwaśne owoce zaniedbywania tych problemów przez lata. Czy więc pozostaje przymus jako najszybsze rozwiązanie? Włoski Narodowy Instytut Zdrowia pokazał niedawno dane, z których wynika, że osoby niezaszczepione przeciw COVID-19 chorują dziesięć razy częściej (pisała o tym w lipcu „Rzeczpospolita”). Czy rząd ma prawo dopuścić do tego, by osoby te miały np. w pracy kontakt z dużymi grupami ludzi, wśród których mogą być zagrożeni ciężkim zachorowaniem, czasem niezaszczepieni ze względu na przeciwwskazania zdrowotne? Decyzyjna wolnoamerykanka Na razie wygląda to tak, że każdy, kto stoi na czele jakiejś firmy czy instytucji, według własnych przekonań ustala zasady postępowania wobec nieszczepionych. To budzi kontrowersje. Wiosną przez media przetoczyły się doniesienia o domniemanym „zmuszaniu do szczepień” żołnierzy Wojska Polskiego. Chodziło rzecz jasna nie o fizyczne zmuszanie, ale o blokowanie rozwoju zawodowego niezaszczepionym. W sprawie interweniował nawet ówczesny rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar, kierując pismo do ministra obrony narodowej. Wprawdzie uznał za zrozumiałe wprowadzone w armii reguły bezpieczeństwa, które na udział w szkoleniach i kursach zezwalają wyłącznie zaszczepionym, jednak wyraził wątpliwość co do kwestii opiniowania służbowego żołnierzy w zależności od ich postawy wobec szczepień. Wskazał, że obowiązek szczepień nie został przecież formalnie wprowadzony przez ministra zdrowia. MON w odpowiedzi wyjaśniło, że żołnierze, „którzy poddadzą się szczepieniom, wykazują się odpowiedzialnością oraz minimalizują ryzyko zakażenia innych”, czym tłumaczono decyzję o uwzględnieniu faktu zaszczepienia przy opiniowaniu. Jednocześnie zaznaczono, że brak szczepienia przeciw COVID-19 nie będzie skutkował obniżeniem oceny żołnierza. Z kolei na Uniwersytecie Śląskim zadecydowano, że od października akademiki uczelni będą dostępne tylko dla zaszczepionych studentów. Brak dialogu i mszczące się błędy Takich sytuacji i wątpliwości wobec braku jasnego stanowiska rządu będzie więcej. Przedstawiciele pracodawców zgłosili już rządowi pomysł przepisów, które dałyby im możliwość weryfikowania, czy pracownicy się zaszczepili. A co na to pracownicy? W rozmowach ze związkowcami widoczne są spore różnice przekonań co do ewentualnego obowiązku szczepień. Gładko takie rozwiązanie nie przejdzie. Andrzej Radzikowski, szef OPZZ, stawia na dialog: – Uważam, że jeśli takie pomysły pojawiają się w rządzie albo u pracodawców, to zanim się je ogłosi i otrąbi sukces w mediach, powinny zostać przeprowadzone rozmowy w Radzie Dialogu Społecznego. Trzeba się zastanowić, jakie grupy powinny zostać ewentualnie objęte takim obowiązkiem, przygotować tych pracowników, stworzyć klimat do tego typu zmian. U nas zaś wszystko robi się

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2021, 33/2021

Kategorie: Kraj