Szkoda, że się nie zamienili

Szkoda, że się nie zamienili

Powstanie Radia Maryja wygrywa u nas z rocznicami wszystkich innych powstań. I chwała Bogu! Wreszcie świętujemy coś radośnie i bez chuliganerii. Wreszcie cieszymy się z czegoś stworzonego z trudem i trochę cudem, co trwa i coraz sprawniej działa. Obchody jak nie w Polsce, bo bez trumien, defilady, składania wieńców i rytualnego narzekania na sąsiadów, historię i poprzedników. Alleluja i do przodu!

Tak było w sobotę, 1 grudnia, na 27. urodzinach Radia Maryja w hali Arena Toruń. W roli mistrza ceremonii wystąpił sam twórca radia, o. Tadeusz Rydzyk. Twarz z rozpoznawalnością na poziomie Roberta Lewandowskiego albo i lepiej, więc nie trzeba dodawać, bo wszyscy wiedzą, że na tym obliczu zawsze jest łagodny uśmiech, nawet kiedy trzeba kogoś skaleczyć słowem.

W oczekiwaniu na osobistości z Warszawy o. Tadeusz zajmował konferansjerskim słowem kilka tysięcy ludzi oczekujących na początek nabożeństwa. Serdecznie witał, kogo tylko dostrzegł i rozpoznał na wielkiej widowni, przypominał cudze zasługi i dziękował. Z niepodrabialnym wdziękiem strofował co chwila o. Grzegorza, który stał po prawej stronie Mistrza, bo wiadomo, że jest jego prawą ręką i pamięcią. Wszyscy oczywiście wiedzieli, że ta niby-połajanka zaraz się skończy siarczystym komplementem. Ojcze – zwrócił się w pewnym momencie Tadeusz do Grzegorza – żeby tak ojca było ze stu! Adresat się zarumienił, zebrani zareagowali głośnym ożywieniem.

W niby-bezładnym stand-upie dyrektor toruńskiego radia wymienił wszystkie nowe tytuły inwestycyjne i trzy razy powtórzył prośbę o przekazywanie 1% z PIT na wskazane cele. „Katolicy trzymają z katolikami, Polacy trzymają z Polakami i to będzie normalne, prawda?! Wszyscy po Panu Bogu najbardziej kochamy co? Polskę kochamy najbardziej. Ale jaką? Polskę katolicką”, dialogował Tadeusz Rydzyk z publicznością, nie powołując się na Ewangelię.

Zawodowo i bezpretensjonalnie mistrz ceremonii uciszył halę, kiedy chciał powiedzieć coś najważniejszego. „W wojsku musi być cisza, bo inaczej to jest dziadostwo”, zauważył. I w tej ciszy powiedział, że najważniejsze jest teraz wychowanie młodzieży. Poskarżył się na Polski Instytut Sztuki Filmowej, uzgadniając z o. Grzegorzem prawidłowe brzmienie skrótu tej instytucji, że na film jego studentów „Nędzarz i madame” nie dali pieniędzy, a na „Kler” dali. To znaczy studenci dostali, cytuję: „dwa pół dnia na dzień”, ale nie wiem, ile to jest. Z tonu dało się usłyszeć, że tyle, co nic.

Poprosił, by podnieśli rękę ci, którzy byli w kinie, obejrzeli „Kler” i dołożyli mu jeszcze kasy. Poszedł szmer po hali i widać było wzajemne popatrywanie, kto pierwszy się przyzna. Na obrazkach z transmisji w TV Trwam nie było widać ani jednej ręki w górze. Mimo to o. Tadeusz nie darował sobie retorycznego pytania. Zobaczcie, powiedział, wskazując na licznie zgromadzonych księży, czy któryś z nas wygląda jak bohaterowie tego filmu?! Dodał, że sam też go nie widział, tylko coś czytał w internecie.

Powiedział jeszcze, że przydałaby się komisja śledcza, bo Ruch okrada biedny „Nasz Dziennik”. Nas w PRZEGLĄDZIE też, więc popieramy klarowny plan o. Rydzyka w tym punkcie i we wszystkich innych, które mają ewangeliczną podstawę.

Partyjni i rządowi delegaci przyjechali do Torunia z innymi twarzami niż te, które na co dzień obnoszą po telewizjach: zacięte lub wykrzywione szyderczym uśmiechem. Nagle tutaj wszyscy jak ze świętych obrazków, wszyscy we władzy absolutu.

Premier polskiego rządu powierzył Matce Boskiej „naród cały” – również tych, którzy jeszcze „póki co” (dziatwo szkolna, nie używaj tego rusycyzmu, jeżeli chcesz mieć dobry stopień z polskiego) nie kochają Polski tak jak on. Dopóki z kartki cytował XIX-wieczną pieśń kościelną, było w porządku. Kiedy mówił z głowy, pojechał poplątaną „morawiejką” z własnego repertuaru objazdowego.

Gospodarz i najważniejszy gość 27. urodzin Radia Maryja powinni w finale zamienić się rolami choćby na rok, do następnego jubla. Rząd potrzebuje menedżera, który z niczego stworzył fenomenalnie sprawny, medialny czebol, a ponadto wie i umie powiedzieć, o co mu chodzi. Premier dałby radę u redemptorystów.

Fot. Jacek Piski/REPORTER

Wydanie: 2018, 50/2018

Kategorie: SZOŁKEJS

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy