Szopka przedwielkanocna

Biedny jest ten premier Miller. Z| jednej strony ma grupę sprawującą władzę, której ktoś przystawił pistolet do głowy celem zdobycia lewej kasy, i którą z jakiegoś powodu musi chronić do końca. Z drugiej strony on sam jest na celowniku ze wszystkich stron. Początkowo myślałem, że nawet dociągnie do tego Święta Pracy. Jeszcze 1 pójdzie w robotniczym pochodzie zmierzającym do Europy, ale 3 maja nowy prymas już go na mszę nie zaprosi. Niestety, kurki i zawleczki zostały tak naciągnięte, że nawet prima aprilis to zbyt odległy termin. A w sierpniu ubiegłego roku, na letnim festiwalu kabaretów w Koszalinie, zaśpiewałem piosenkę, kamery Programu 2 Telewizji Polskiej są tego świadkiem, z chórem kilku tysięcy obywateli, której nie wydrukowałem w sylwestra w „Przeglądzie”, ponieważ redaktor Domański nie życzy sobie w tygodniku żadnej szopki poza tą, którą widzi na zewnątrz.
Dzisiaj sam z własnej inicjatywy ją drukuję, a śpiewamy na melodię „Jan serce”.
Gdzieś w gabinecie z Aleksandrą krótka chwila
Splecione ręce i partyjny oczu błysk
Cynk… że prezydent też ma list
Że votum to jest dobra myśl
To wciąż za mało moje serce, żeby być
Uciekaj skoro świt
Bo potem będzie wstyd
I nie wybaczy nikt chłodu ust twych / bis

Te śledztwa nagłe i wstydliwe, i zabawne
Mariusz Łapiński jak rzucony pies lub miś
Kołodki chuda marchwi kiść
Nowy minister – stara myśl
To wciąż za mało moje serce, żeby być
Uciekaj skoro świt… / bis

Bo w naszych oczach jeszcze większe niż u Beger
…kropelki żalu, których winien jesteś ty
Nieprawda, że tak miało być
Że warto dalej z tobą iść
To wciąż za mało moje serce, żeby być
Uciekaj skoro świt… / bis

Wszystkim fanom tej piosenki proponuję pójść na Rozbrat i ją zaśpiewać.
I skoro jestem przy słowie rymowanym, to jeszcze EPITAFIUM NA CMENTARZU DZIAŁACZY PSL
Tu spoczywa Kalinowski Jarosław.
Boże!
Wojciechowskiego pobłogosław.

 

Wydanie: 13/2004, 2004

Kategorie: Felietony

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy