Tag "Jarosław Kaczyński"

Powrót na stronę główną
Felietony Tomasz Jastrun

Marsze

Jestem na placu Bankowym. Marsz wolności. Za długie wystąpienia. Wszystko powinno dziać się szybciej. Zwlekanie zabiera siłę i energię, ach, ta powszechna u nas skłonność do ględzenia. A jaki jest koń, każdy widzi. Wołanie: „Ręce precz od…” to niestety kalka z czasów komunistycznych. Przemarsz na plac Konstytucji. Ratusz podał, że było 100 tys. uczestników, policja – że 12 tys. Między tymi dwiema liczbami jest otchłań, z której ciągnie zatęchłym chłodem. • W Białej Podlaskiej Jarosław Kaczyński odsłania pomnik brata i bratowej. Czyli swój własny, bo jest kopią brata. Przemawiając na odsłonięciu, mówi, że w każdym mieście powinien stanąć pomnik jego brata geniusza. Ten pomnik jest szczytem kiczu, braku gustu, jest kropka w kropkę w stylu północnokoreańskich pomników rodziny Kimów. Pomniki, nie tylko ich temat, ale też estetyka, wiele mówią o reżimie, który je stawia. • Białystok po latach. Nie do wiary, jak się zmieniło to miasto. Piękny pałac Branickich, w parku tryskają fontanny, centrum niedawno przerobione na wielki plac i deptak. Niezwykła perspektywa od neogotyckiego kościoła przez ratusz i dalej, do białej i ażurowej wieży kościoła św. Rocha na wzgórzu. Kawiarnie, restauracje, puby. Miasto ma dobrą komunikację, jest spokojne i czyste. Rewelacja! Prezydent

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Aktualne Przebłyski

Dusze „dobrej zmiany”

Nareszcie ochłonęliśmy po laudacji, jaką wygłosił Piotr Zaremba na cześć „Człowieka Wolności”. Wiadomo kogo, bo nagrodę odebrał osobiście. I dobrze, bo zasług dla wolności jeszcze Polacy u prezesa Kaczyńskiego nie zdążyli odkryć. Laudacja Zaremby też tego nie ułatwiła, bo Zaremba mówił głównie o Michniku, który akurat z wolnością nam się kojarzy. I to bardzo. Od Zaremby dowiedzieliśmy się też, że największym sukcesem w życiu Kaczyńskiego były zwycięskie boje z Adamem Michnikiem. Boje o rząd dusz. Zaczęliśmy więc szukać tych dusz, które wygrał Kaczyński. Ale okazały się lękliwe i pod nazwiskiem nie chcą tego potwierdzić.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Aktualne Przebłyski

Tako rzecze Jarosław

Nowogrodzka wydaje krocie na ochronę prezesa. Ale potrzebna jest mu też pomoc językowa. Nie może przecież doktor praw mówić: „Jeśli mamy mieć tą wielką najjaśniejszą Rzeczypospolitą”. Chyba ktoś w PiS wie, że poprawna jest tylko forma Rzeczypospolitej w celowniku i miejscowniku? Natomiast zarówno Rzeczypospolita w mianowniku, jak i Rzeczypospolitą w bierniku są formami błędnymi. A i forma tą nie uchodzi w towarzystwie. Odwagi, partyjni lingwiści. Może uda się poduczyć prezesa.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Aktualne Kronika Dobrej Zmiany

Jak uciec spod szafotu?

Wszystkie opowieści o rekonstrukcji rządu mają jeden wspólny mianownik – Jarosław Kaczyński pozbędzie się przy tej okazji Witolda Waszczykowskiego. On sam też to czuje. Niedawne ataki, które przypuścił na Donalda Tuska, to przecież była forma obrony, pokazania Kaczyńskiemu, że Waszczykowski jest wierny, dyspozycyjny i wstydu nie ma. A wiadomo, w PiS jest tak jak na porządnym dworze – najważniejsze to podlizać się imperatorowi. A nie ma lepszego sposobu niż atakowanie Tuska lub Wałęsy. Waszczykowski wyskoczył więc przed szereg. Czy mu się uda ocalić stołek? Chyba nie od niego to zależy. To nie jest wiedza ekskluzywna, Waszczykowski nie jest wymarzonym przez Kaczyńskiego ministrem spraw zagranicznych. Jego pierwszym kandydatem był Ryszard Legutko, szacowny profesor z Krakowa. Ale Legutko, rocznik 1949, prezesowi odmówił, wymawiając się wiekiem. Jasne, jeśli ma się 68 lat, całe życie spędziło się na uniwersytecie, a teraz jest się posłem do Parlamentu Europejskiego i wie, na czym polega praca państwowa, to fotel szefa MSZ nie jest tak bardzo atrakcyjny. Tak więc niechęć Legutki do długich podróży i szarpania się z ludźmi dała Waszczykowskiemu szansę… Ale ponieważ średnio ją wykorzystał, ponieważ co chwila prokuruje bolesne dla PiS wpadki, wiadomo, że powinien już się żegnać z resortem. Krążą nawet po MSZ nazwiska

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Tomasz Jastrun

Obsesja

Wszyscy, którzy mają odmienną wizję Polski od naszych narodowców, to zdrajcy. Prezes narzeka, że z opozycją nie da się rozmawiać. Ale jak zdrajcy mogą rozmawiać z prawdziwymi Polakami? Mogą tylko paść na kolana. Ci, którzy wywołali w Polsce zimną wojnę domową, mają żal do oponentów, że używają wojennego języka. A to nie jest jak w przysłowiu „psy szczekają, karawana idzie dalej”. Karawana odszczekuje się psu. To ludzki nieludzki odruch. Wpędzili nas w nienawiść nasi pełni nienawiści chrześcijanie. • Kolekcja absurdów na scenie politycznej powiększa się. Nie da się udowodnić zamachu na prezydencki samolot z użyciem materiałów wybuchowych, więc obarcza się winą rosyjskich kontrolerów lotu, że świadomie kierowali tupolewa ku zgubie. Niewątpliwie PiS pragnie wojny z Rosją. I na pewno ją wygramy. Putin zostanie postawiony przed polskim sądem i przyzna się, że konspirował z Tuskiem. • W Polsce, jak wszędzie, jest rzesza idiotów. Ale polski idiota jest specyficzny, szlachecki, jeśli zbyt długo traktuje się go jak idiotę, to się buntuje. Dlatego kolejne sondaże potwierdzają, że PiS traci, a PO zyskuje. Przykro mi to powiedzieć, ale Platforma zyskuje z rozpaczy. Dzięki naszej rozpaczy. (Podobno jednak dużo jeżdżą w teren i spotykają się z ludźmi, tylko brakuje im wizji i charyzmy). Kiedyś ceniłem Petru,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Tomasz Jastrun

Przy metafizycznym zlewie

Dzień i noc w Bydgoszczy. Jak to miasto wypiękniało. Wieczór autorski w klubie… nie podaję nazwy, by mu nie zaszkodzić. Obliczono, że przyszło 140 osób. Nigdy nie zanudzam poezją, było więc wiele prozy i wspomnień. Jak to możliwe, że tomiki wierszy nie sprzedają się w księgarniach, skoro ludzie tak mocno reagują na wiersze? Tu jest jakiś błąd, ale nie wiem jaki. Mój przyjaciel wydawca też wymiguje się od druku moich wierszy. Mówię mu: „Sam sprzedam ci połowę nakładu”. On na to: „Ale co z drugą połową?”. I ja go nawet rozumiem, równie dobrze, jak rozumiem siebie. Tak się porobiło. Noc w hotelu, gdzie była tylko rządowa telewizja. Zmusiłem się, by oglądać. Niesamowite, jak oni kłamią. Chyba dobrze, przynajmniej nie można mieć złudzeń. Te kłamstwa robią tym większe wrażenie, że czerwienią się na tle mediów niezależnych i naszej demokracji, która ma zadyszkę, ale jeszcze żyje. W TVP Info na pasku widniały słowa: „Wybór Tuska w interesie Niemiec”. A przecież w tym dniu wielkiego sukcesu PiS reżimowa telewizja jako pierwszą podała wiadomość, że w Niemczech ktoś kogoś zaatakował siekierą. Więc te Niemcy są jednak godne najwyższej troski. Niemiecka siekiera ważniejsza od Tuska. Dopiero na drugim miejscu wiadomość, że jest 27 do 1. Ale ta jedynka jaka piękna, swojska, nasza polska i heroiczna jak

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Jerzy Domański

Partia liberum veto

Polsko-polska wojna o Tuska skończyła się dla PiS klęską. Unia Europejska zrobiła to, co było w interesie jej członków, a polski rząd został sam. Na pustym peronie. W pełnej izolacji. I z reputacją jeszcze marniejszą niż przed szczytem. A co zostało ze sztandarowej polityki PiS „nic o nas bez nas”? Do ludzi spoza Polski trafił obraz jakiegoś dziwaka, dla którego białe jest czarne, władzy, która mimo dobrych rad i ostrzeżeń koniecznie chce sobie strzelić w kolano. Beacie Szydło udało się to zrobić. I w ten widowiskowy sposób pokazać, że po 15 miesiącach rządów nie ma w Unii żadnego sojusznika. Że wszystkie jej opowieści o grupach, międzymorzach i sojuszach to przywidzenia i majaki. Miałem wrażenie, że pojechała na szczyt na czele jednej z modnych w Polsce grup rekonstrukcyjnych. W polityce historycznej PiS są one przecież ważnym elementem ogłupiania młodzieży. Może pani premier pomyślała sobie, że taki pokaz wpłynie na liderów Unii? I że zostanie przepchany, jak to w Polsce szlacheckiej bywało, sobiepanek Saryusz-Wolski. A gdyby na szczycie marudzili, to ma przecież w zapasie liberum veto i w ten sposób nie pozwoli, by jakiś Tusk mieszał prezesowi K. w planach. Niestety dla PiS, politycy Unii ideę liberum veto uważają za kretyński sposób uprawiania polityki i sobiepanka wytypowanego przez polski rząd

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Publicystyka

PiS wstało z kolan i odbiło się od Unii

Jarosław Kaczyński może nie wyprowadzi Polski z Unii, bo to nie takie łatwe, ale wypchnie nas na jej obrzeża Jarosław Kaczyński przegrał w Brukseli. Przegrał bitwę o Donalda Tuska, i to w kompromitującym stylu, 27:1. Czy był na tę klęskę skazany? Co dalej, czy głosowanie z minionego czwartku zmieni Europę? Na pewno atak na Tuska był jedną z najdziwaczniejszych szarż w historii Unii Europejskiej. Nigdy dotąd kraje nie zwalczały swojego obywatela w najwyższych instytucjach unijnych. Barwy partyjne były zawsze rzeczą drugorzędną. Silvio Berlusconi, prawicowy premier Włoch, popierał w Unii lewicowca Romana Prodiego, podobnie postępowali Francuzi. Dlatego Europę tak zaskoczyła kampania rządu PiS i jej zajadłość. Tak jakby dla polskiego rządu kwestia zaszkodzenia Tuskowi była nadrzędną racją stanu. Niewątpliwie była to również jedna z najgorzej przygotowanych kampanii dyplomatycznych, przeprowadzona bez rozeznania i wyczucia. Pokazała, jak wielkim dyletantem w sprawach europejskich jest Jarosław Kaczyński i jak niesprawną ma ekipę odpowiedzialną za politykę zagraniczną. Tusk słaby czy silny? „Każdy… drapie się z niedowierzaniem w głowę. To po prostu pokazuje, że Polska i jej lider Kaczyński są całkowicie oderwani od polityki europejskiej – stwierdził najwyższy rangą urzędnik UE”. To cytat z Deutsche Welle, z pierwszych dni marca, kiedy było już jasne, że kandydatem

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Aktualne Kronika Dobrej Zmiany

Czarna owca Wyszehradu

Hm… Trudno nazwać europejskim kraj, w którym obsesje jednej osoby stają się wytycznymi polityki zagranicznej. Jarosław Kaczyński ma obsesję na punkcie Donalda Tuska. Wielokrotnie został przez niego ograny, także w bezpośrednich, telewizyjnych debatach, więc teraz chce rewanżu. I jak się okazuje, ten rewanż to dziś cel numer jeden polskiej dyplomacji. Cel numer dwa jest innego rodzaju – jak opowiadali politycy PiS, Polska miała budować różne regionalne grupy, być ich liderem i poprzez to jednym z głównych rozgrywających w Europie. Okazało się, że to mrzonka. A kolejny dobitny tego dowód przyniosło warszawskie spotkanie premierów państw Grupy Wyszehradzkiej. Pokazało ono, że jeśli w tej grupie ktoś coś rozgrywa, na pewno nie jest to Polska. Tę grę ujawnił „Financial Times”, pisząc, że polscy dyplomaci sondują w różnych europejskich stolicach kandydaturę eurodeputowanego PO Jacka Saryusz-Wolskiego na stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej, obecnie zajmowane przez Donalda Tuska. Co tu się rozpisywać – cała operacja z Saryusz-Wolskim to dyplomatyczne szaleństwo. Tusk został przewodniczącym Rady Europejskiej nie tylko dlatego, że jest Polakiem. Złożyło się na to wiele innych czynników: poparcie Angeli Merkel, sam fakt, że ma w CV wiele lat kierowania rządem. Po prostu – jest politykiem z zupełnie innej

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Tomasz Jastrun

Uczulenie

Tym, którym nie mieściło się w głowie, że mogło dojść do katastrofy samolotowej pod Smoleńskiem, po kolejnym „państwowym wypadku” powinno to już zmieścić się w głowie bez trudu. Tylko czy te głowy nie są za ciasne? Oczywiście PiS mówi: wina Tuska. Media zajmowały się wypadkiem pani premier, jakby to był szekspirowski dramat godny poważnego wkładu intelektualnego i opinii dziesiątków interpretatorów. • Wczoraj znowu na chwilę wpadłem w pułapkę Programu 1 TVP. Nie wytrzymuję tam dłużej niż kilka minut. Zdążyłem usłyszeć, że żona jakiegoś sędziego miała brać łapówki, ale była bezkarna, bo to jest sędziowska kasta. Oto front walki z sędziami, trzeba wymieść starych i dać nowych, pisowskich. Druga wiadomość, która załapała się na te kilka minut: prezydent Warszawy jest podejrzana, że wzięła 2,5 mln łapówki. Taka sympatyczna sugestia. A jednak – jak już wspominałem poprzednio – zgodziłem się, żeby do mnie przyjechała ekipa TVP. Po wahaniach. I tylko dlatego, że program był o depresji. Nie byłem pewien, czy dobrze robię. Miła redaktorka nie jest od tematów politycznych, więc pewnie jest uczciwa. Uderza, jak wielu dziennikarzy dało się tak szybko upodlić. Mają rodziny, kredyty. Nie wolno ludzi narażać na taki upadek. Trudno o większą podłość niż zmuszanie ludzi do podłości.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.