Partia liberum veto

Partia liberum veto

Polsko-polska wojna o Tuska skończyła się dla PiS klęską. Unia Europejska zrobiła to, co było w interesie jej członków, a polski rząd został sam. Na pustym peronie. W pełnej izolacji. I z reputacją jeszcze marniejszą niż przed szczytem. A co zostało ze sztandarowej polityki PiS „nic o nas bez nas”? Do ludzi spoza Polski trafił obraz jakiegoś dziwaka, dla którego białe jest czarne, władzy, która mimo dobrych rad i ostrzeżeń koniecznie chce sobie strzelić w kolano. Beacie Szydło udało się to zrobić. I w ten widowiskowy sposób pokazać, że po 15 miesiącach rządów nie ma w Unii żadnego sojusznika. Że wszystkie jej opowieści o grupach, międzymorzach i sojuszach to przywidzenia i majaki. Miałem wrażenie, że pojechała na szczyt na czele jednej z modnych w Polsce grup rekonstrukcyjnych. W polityce historycznej PiS są one przecież ważnym elementem ogłupiania młodzieży. Może pani premier pomyślała sobie, że taki pokaz wpłynie na liderów Unii? I że zostanie przepchany, jak to w Polsce szlacheckiej bywało, sobiepanek Saryusz-Wolski. A gdyby na szczycie marudzili, to ma przecież w zapasie liberum veto i w ten sposób nie pozwoli, by jakiś Tusk mieszał prezesowi K. w planach.

Niestety dla PiS, politycy Unii ideę liberum veto uważają za kretyński sposób uprawiania polityki i sobiepanka wytypowanego przez polski rząd kompletnie zlekceważyli. Co dalej? Trzeba teraz się przeprosić z rzeczywistością. Zweryfikować politykę wobec Unii, sprowadzającą się do formuły: „bierzemy, ile się da, żądamy więcej i nic nie dajemy”, co jest udoskonaloną wersją „wyciskania brukselki”, czyli polityki stosowanej przez premiera Pawlaka. Nie zaszkodziłoby też przestudiowanie starych unijnych dokumentów, opisujących wartości, dla których stara Europa chciała się jednoczyć.

Prezes i premier po klęsce wiele mówili o zwycięstwie moralnym rządu. O wygranej zasad. Mówić tak oczywiście można, ale nie do tego audytorium, które wie, że rząd PiS nie może być podejrzewany o przesadne przywiązanie do tych zasad, które kiedyś wypracowała cywilizacja łacińska.

A zwycięzca? Donald Tusk powinien wysłać prezesowi wór najlepszej karmy dla kota, bo pisowska akcja bardzo mu w reelekcji pomogła. Widać, że miłość UE do Kaczyńskiego może dobrze ustawić każdego jego wroga.

Wydanie: 11/2017, 2017

Kategorie: Felietony, Jerzy Domański

Komentarze

  1. biały 56
    biały 56 22 marca, 2017, 15:21

    Poseł Siciński z Upity zmartwychwstał, jego nowe imię brzmi- neoarch. PIS dał mu pole do popisu. Odezwało się stare truchło głosem magister Przyłębskiej. Patrz i myśl. Twoje dzieło kultywuje golem z Nowogrodzkiej. W gębie ma karteczkę z kodem Katarzyny Wielkiej, Zaprogramował go ruski szpieg Antoni.

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy