Tag "Jarosław Kaczyński"

Powrót na stronę główną
Felietony Ludwik Stomma

Kochajmy Prezesa!

Burzliwy temperament oraz różnorakie powikłania społeczno-polityczne sprawiły, że uczęszczałem do czterech szkół podstawowych i dwóch liceów. Musiałem więc mieć sześciu (w rzeczywistości miałem siedmiu) nauczycieli historii, że o tym tylko, tak ważnym dla „wychowania patriotycznego”, przedmiocie wspomnę. Były to czasy PRL, więc dzieje narodowe przedstawiano dzieciom i młodzieży w sposób tendencyjny, a niekiedy zgoła je fałszowowano. Nie zmieniało to, bo i nie mogło zmieniać faktu, że poglądy poszczególnych belfrów choćby niuansami, ale się różniły. Przedstawiono mi więc całkiem szeroką panoramę interpretacji wielu wydarzeń i odległe od siebie obrazy wielkich przodków. Na przykład Józef Piłsudski. Pani od historii (była również dyrektorką podstawówki nr 233 w Warszawie – nazwiska niestety nie pamiętam) zadała nam pytanie, co wiemy o marszałku. Ja z domu wiedziałem o „cudzie nad Wisłą” i legionach; Marysia Szewc dorzuciła, że „jechał czerwonym tramwajem i wysiadł z niego na przystanku Niepodległość”. Robert Lewandowski słyszał, że był dobry dla żołnierzy, którzy nazywali do dziadkiem… Dyrektorka wysłuchała nas spokojnie, oświadczyła skądinąd słusznie, że nasza wiedza jest „niepełna i nieugruntowana”, po czym wstawiła piątki wszystkim, którzy zabrali głos w „dyskusji”. Pani Szałkowa w liceum nr 15 im. Narcyzy Żmichowskiej była wielbicielką tradycji legionowych, natomiast Ławnik z Szałkowa w tym samym liceum nr 15 im. Narcyzy Żmichowskiej był osobistym wrogiem

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Tomasz Jastrun

Drapieżniki

Opozycja martwi mnie nie tylko dlatego, że jej przywódcy kłócą się i nie potrafią sformułować klarownej myśli, jaka jest ich polityka, jaki mają pomysł na Polskę, jaką wizję. Jakby cały wysiłek i energia szły na krytykę PiS. Rozumiem, że PiS robi swoją rewolucję tak szybko i brutalnie, że nie wolno tego zostawiać bez komentarza. Dramatycznie to wygląda, bo nawet jeśli mimo manipulacji pisowcy przegrają wybory, Polska będzie przez nich okaleczona. Zresztą nie znikną, jako opozycja też będą zatruwać nasze życie społeczne. Pogłoski o ciężkiej chorobie prezesa mogą być życzeniowe, ale faktem jest, że jak prezesa zabraknie, PiS się rozsypie. (PO jakoś bez Tuska żyje, chociaż kiepsko). Dlatego prezes musi być zdrowy. • Mroczna i głęboka cisza zapadła na temat katastrofy smoleńskiej, ale czułe ucho słyszy, jak mózgi „wybitnych” specjalistów pracują, by stworzyć pozory, że pracują. I jaka cisza zaległa nad nieszczęsnymi zwłokami „poległych” w katastrofie, wyciągniętymi z grobów, by stwierdzić, że są ślady wybuchu. Powinno to budzić niepokój wyznawców religii smoleńskiej. Ale radiomaryjny naród jest cierpliwy i, jak widać, ufny bez granic. Jeżeli prezes i ojciec dyrektor zarządzą, że w sobotę mają chodzić na czworakach, spełnią to życzenie. Już widzę Sasina i Czarneckiego, dwóch

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Aktualne Przebłyski

Puste słowa i nekrologi

Rozmowa, którą ujawnił z uporem walczący o legalizację leczniczej marihuany poseł Piotr Liroy-Marzec, dowodzi, że to, co się działo wokół zabiegów Tomasza Kality, było dla władzy tylko pokazówką. Pokazem cynizmu. Liroy usłyszał od prezesa Kaczyńskiego, a była przy tym premier Szydło, że „lecznicza marihuana to jest narkotyk i że nie będzie JEGO zgody na uprawy w Polsce. A pacjentów jest tak niewielu, że mogą sobie lek ściągnąć z zagranicy”. Opinia prezesa jest jak wyrok. Zamknęła sprawę. Dlaczego więc później prezydent Duda mamił Kalitę i jego żonę obietnicami? Wzruszające relacje z ich spotkania znalazły się we wszystkich mediach. Słowa, piękne słowa do umierającego człowieka. I nekrologi. Od Dudy i Szydło. Też piękne. A czyny?

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Publicystyka

Rzeczpospolita prezesa

Oskarżając opozycję o przygotowywanie puczu, Jarosław Kaczyński próbuje odwrócić kota ogonem Ankieterzy TNS Polska na zlecenie „Faktu” zadali 26 stycznia 2016 r. pytanie 1017 Polakom: „Kto według pana/pani rządzi w Polsce?”. 54,8% respondentów wskazało na Jarosława Kaczyńskiego, zaledwie 17% na Andrzeja Dudę, choć prezydent w polskim porządku ustrojowym jest najwyższym przedstawicielem państwa, czuwa nad przestrzeganiem konstytucji, stoi na straży suwerenności i bezpieczeństwa. Jedynie co dziesiąty ankietowany stwierdził, że krajem rządzi Beata Szydło, a przecież premier – na mocy ustawy zasadniczej – kieruje pracami rządu, kontroluje pracę członków Rady Ministrów, jest zwierzchnikiem wielotysięcznej administracji rządowej. Gdyby podobny sondaż powtórzono obecnie, zapewne okazałoby się, że przekonanie o sprawowaniu władzy w Polsce przez Jarosława Kaczyńskiego byłoby jeszcze powszechniejsze. Tym bardziej że prezes PiS już nie ukrywa swoich wpływów, ale manifestacyjnie je demonstruje, jak w czasie konferencji 21 grudnia, na której pani premier oraz marszałkowie Sejmu i Senatu odegrali rolę jego świty. Przed Bogiem i historią Porównywanie Jarosława Kaczyńskiego do kierującego rządem Jerzego Buzka z tylnego siedzenia Mariana Krzaklewskiego, przewodniczącego Solidarności i klubu parlamentarnego AWS, nie ma sensu, bo w tamtym czasie na straży konstytucji stał wywodzący się z przeciwnego obozu politycznego Aleksander

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Opinie

Co zostanie wybrane?

Rozsądek i dyskusja czy otwarta konfrontacja i przemoc Rządząca partia doprowadziła do tego, że państwo nie jest zdolne być arbitrem w ostrym konflikcie. Żadna instytucja państwowa ani/lub obywatelska nie zajmuje obecnie pozycji, która umożliwiałaby jej występowanie w charakterze mediatora. To wielka wada systemu, który PiS uparcie tworzy, nie licząc się z kosztami. Będzie ona utrudniać rozwiązanie nie tylko zaistniałej sytuacji konfliktowej, ale i kolejnych ostrych spięć. Teraz więcej niż pożądane, wręcz niezbędne jest nawiązanie realnej dyskusji między stronami podziału społeczno-politycznego. PiS do tej pory nie wykazało, że potrafi radzić sobie z konfliktami. Nierzadko powtarza się, że zwłaszcza lider partii Jarosław Kaczyński sprawnie zarządza konfliktami. Umie je rozgrywać – wywołać je i prowadzić na ich gruncie grę polityczną, zgodnie ze zbanalizowaną maksymą divide et impera. Kaczyński jest radykalnym makiawelistą, politykiem bezwzględnym, stosującym zabiegi intryganckie, jednakże ani on, ani nikt z jego środowiska politycznego w najważniejszym momencie – momencie sprawowania władzy – nie był zdolny do odpowiedzialnego rozwiązywania realnych konfliktów, co podważa kompetencje aktualnej władzy do rozwiązywania problemów społecznych. Abstrahując zatem od strategii zarządzania sztucznymi sporami, PiS dąży raczej do likwidacji konfliktów – liczą się jedność, jednomyślność, jednorodność, podległość i konformizm.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Tomasz Jastrun

Maszerują rocznice

Z sąsiadami Małgosią i Marcinem idę na manifestację KOD w Warszawie. Zimno, tłumnie, wiele inteligenckich twarzy, sporo staruszek, podskakują i skandują. Ale są też młodzi. Mijamy dobrze mi znane domy i ulice, teraz widziane jakby z łódki płynącej rzeką ludzi. Na Kruczej niewielka, ale krzykliwa grupa pisowców. Jaka w nich agresja i nienawiść, wykrzykują hasła: „Targowica!”, „Pachołki Moskwy!”. Czy oni w ogóle wiedzą, co to za zwierzę targowica? Jesteśmy z rodzicami Małgosi. Zostawiła swoje dzieci pod opieką 93-letniej babci. Od 12-letniej córki dowiadujemy się przez telefon, że prababcia chodzi po domu i marudzi: „Namieszali im w głowach”. Słucha tylko Radia Maryja. Przepaść między nami i żadnych mostów. A pośrodku? Nie wierzę, że czeka tam tłum wahających się, raczej tłum obojętnych i letnich. W pochodzie wśród znajomych widzę Borusewicza i Balcerowicza. Wcześniej, gdy dochodziliśmy do pochodu, młody człowiek pytał nas: „Też idziecie na marsz?”. „Tak, a pan na jaki?”. „PiS”. „My na KOD”. Chłopak nie reaguje agresją. „To dobrze – mówi – to demokracja”. Gdyby wszyscy myśleli jak on, nie widziałbym tego tak ciemno. * Jest coś chorego i maniackiego w nakręcającej się spirali obchodzenia rocznic. Obłęd rocznicowy rozpętało PiS. A teraz jego przeciwnicy walczą o odebranie im tych rocznic. Powstaje chaos

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Ludwik Stomma

Ganchof i Radziwiłł

Anonimowy poseł PiS zwierzył się „Faktowi” ze swoich mrocznych wątpliwości: „Ja się zastanawiam nad tym, co takiego Macierewicz ma na prezesa, że absolutnie wszystko mu wolno”. Andrzej Celiński ma inny pogląd: „W opowieści, że ma jakąś tajną wiedzę na temat Kaczyńskiego, nie wierzę. Już bardziej, że Kaczyński ma jakąś wiedzę o Macierewiczu. I dobrze się z tą wiedzą czuje”. Jakkolwiek by patrzeć, zawsze zza węgła wyziera spiskowa wersja świata. Tymczasem sprawa wydaje mi się prosta jak konstrukcja cepa jednokapicowego. Wiadomo każdemu małolatowi, że najładniejsze dziewczyny w klasie uwielbiają się pokazywać w towarzystwie najbrzydszych, najinteligentniejsze – najgłupszych itd. Nie ma w tym żadnego przypadku i zawsze było tak samo. Przypomnijmy tylko, jak Bogusław Radziwiłł przed wieczerzą w Kiejdanach, czekając na Billewiczównę, zaczął rozmawiać z Ganchofem, przy którym oczywiście umyślnie stanął, „ażeby się lepiej wydawać, bo Ganchof był to mąż dziwnie szpetny: twarz miał ciemną i ospą podziobaną, nos krogulczy i zadarte do góry wąsy; wyglądał jak duch ciemności, a Bogusław przy nim jak duch światła”, aż „wszyscy, nie wyłączając księcia Janusza, patrzyli nań z podziwem i uwielbieniem”. A któżby nie chciał wyglądać jak „duch światła”? Jarosław Kaczyński płochościami dziewczęcymi nie interesował się w młodości, czytał za to Trylogię Henryka Sienkiewicza,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Wywiady

Ostatnia bitwa prezesa

Kaczyński jest coraz bardziej zmęczony. Jest sam Rozmowa z Andrzejem Celińskim Jarosław Kaczyński przestraszył się „czarnych kobiet”? – Nie panuje nad wszystkim. Co chwila wrzucają mu jakiegoś szczura. Ten jest potężnych rozmiarów. Kaczyński się wścieka, tupie, ale oni stają się coraz bardziej przebiegli, a on coraz bardziej zmęczony. Jest sam. Nie ma partnerów, takich jak kiedyś Dorn. Ta historia zaczęła się od Marka Jurka, marszałka Sejmu w 2006 r. Teraz, po wygranej PiS, biskupi uwierzyli, że przyszedł ich czas. Nie pomyśleli, jak to polscy biskupi, o kobietach, o życiu, o tym, że Polacy chcą żyć normalnie. Kaczyński zorientował się, że to jest ten jeden most za daleko. Sam fakt, że się zorientował, świadczy o tym, że pozostał sprawny jak nikt w jego otoczeniu. Inna rzecz, że dopóki on się nie odezwie, to nawet marszałek Karczewski milczy. Kaczyński wie, że to jest grób dla niego i dla PiS. Kobiety to nie „komuniści i złodzieje”, nie inteligencja, nie elity, na które można zrzucić wszystko, co źle Kaczyńskiemu się kojarzy. A on nie jest jeszcze gotowy na każdą wojnę ze społeczeństwem. To nie był jego projekt. Sam jestem ciekaw, co dalej z tym będzie, z tymi kobietami i z oporem społecznym przeciw wpychaniu Polaków do czarnej dziury. Dlaczego Kaczyński

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Wywiady

PiS ma problem

Nikt nie może się zasłaniać, że jest nietykalny, bo wprowadza dobrą zmianę, a krytykowanie wypływa tylko z zazdrości, że tak dobrze sobie radzimy Dr Jarosław Flis – socjolog polityki, adiunkt w Instytucie Dziennikarstwa, Mediów i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Jagiellońskiego „Do partii rządzącej starają się nieuchronnie wkręcić karierowicze i aferzyści, którzy zasługują tylko na rozstrzelanie”. Czy to brzmi znajomo? – Nie znam autora tych słów. Był nim wódz rosyjskiej rewolucji… Jego opinia przypomniała mi się, gdy usłyszałem, że Jarosław Kaczyński zapowiada „wypalanie gorącym żelazem” patologii w spółkach skarbu państwa, a Joachim Brudziński „cięcia do kości” kierujących się prywatą osób, które ubrały się „w gacie z napisem PiS”. Co się stało? – Prawo i Sprawiedliwość uległo złudnemu przekonaniu, że jest odporne na pokusy władzy, bo ma przewagę etyczną i niezwykle silne spoiwo wewnętrzne: poczucie wspólnoty środowiskowej odrzuconych przez liberalne elity. Jednak ludzie zmieniają się wraz z okolicznościami. Tak się dzieje na całym świecie – w Brazylii niegdysiejsi rewolucjoniści i obrońcy ludu po przejęciu władzy czerpali z niej pełnymi garściami. Ani najbardziej chwalebna przeszłość, ani najsilniejsza więź środowiskowa nie uodparniają na pokusy, które rodzi przejęcie steru rządów. Nie da się zapobiec temu, że część osób decydujących się

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Czas PiSiewiczów

PiS miało skończyć z układami. Zamiast tego tworzy nowy. Własny Ludzie PiS, ich rodziny i znajomi dostają pracę jak Polska długa i szeroka. Potrzebowali niewiele czasu, żeby pozajmować stanowiska na niespotykaną dotąd skalę. Pracują w państwowych spółkach energetycznych, paliwowych, przewozowych i ubezpieczeniowych. Wchodzą do zarządów i rad nadzorczych. Dostają posady w administracji, samorządach, mediach, agencjach rolnych i instytucjach kultury. Są wszędzie. Z kompetencjami bywa różnie. Ważna jest frakcja Kto dostaje stanowiska? Przykłady pierwsze z brzegu, które na lokalnych forach podają oburzeni internauci. Joanna Bala, politolog z tytułem licencjata, została dyrektorką Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego w Warszawie. W ubiegłorocznych wyborach startowała z list PiS w okręgu nr 18 (Siedlce, Ostrołęka, Mińsk Mazowiecki, Wyszków). W Kaliszu na czele KRUS stanął Andrzej Plichta, miejski radny, nauczyciel religii w liceum. W Lublinie zastępcą szefa wydziału spraw obywatelskich urzędu wojewódzkiego została szwagierka posła PiS Jacka Sasina. Karolina Helmin-Biercewicz, była asystentka posła PiS Andrzeja Jaworskiego, została dyrektorką jednej ze spółek PZU. Wcześniej była gdańską radną,  a przedtem administrowała stroną internetową parafii oraz, przez krótki czas, była sołtysem we wsi Straszyna. Takie awanse można mnożyć. –

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.