Tag "Lwów"

Powrót na stronę główną
Felietony Jan Widacki

Kto ty jesteś? Polak mały

Gdy przed kilkoma miesiącami w „Gazecie Wyborczej” przeczytałem fragment książki Grzegorza Gaudena „Lwów – kres iluzji”, czułem się, jakbym dostał obuchem w głowę. Jak to? Wydawało mi się, że o obronie Lwowa wiem wszystko, co wiedzieć można. Czytałem wiele, ale miałem też rodzinne relacje. Stryj, Stanisław Widacki, w randze kapitana dowodził nawet odcinkiem obrony (Dom Techników, szkoła Sienkiewicza, odcinek IV Snopków). Jego kuzyn, ppor. Mieczysław Widacki, dowodził w obronie Lwowa plutonem.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

SZOŁKEJS

Czy gargulec da radę

Piękne słowo: gargulec. Zaraz zobaczę, co znaczy, ale już je lubię. Wcale nie pochodzi z dzisiejszej literatury pełnej cudownych wyzwisk, ale z książki głęboko ubiegłowiecznej, i to wcale nie napisanej po polsku. Najpierw więc ukłon dla tłumaczki – Ewy Horodyskiej – że szukając polskiego odpowiednika jeszcze bardziej mi nieznanego słowa angielskiego, właśnie postawiła na gargulca. Miejsce akcji jest jak najbardziej polskie, bo przedwojenny Lwów. I hotel jest nasz, bo oczywiście George, ale autorka amerykańska, z Nowego Jorku. Pisze tak: „W

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Historia

Profesor Weigl i karmiciele wszy

Gestapowcy nie palili się do wchodzenia na teren instytutu. Hasła: „tyfus” i „wszy” odstraszały skutecznie Działalność konspiracyjna odbywała się w instytucie niemal jawnie. Za wiedzą Rudolfa Weigla, z jego półoficjalnym przyzwoleniem, wreszcie z udziałem uczonego. Jedni wykorzystywali instytut jako bezpieczną skrzynkę kontaktową, inni jako przykrywkę dla pracy w podziemiu, część produkcji szła na potrzeby Armii Krajowej i do gett we Lwowie, w Krakowie i Warszawie. „Ta działalność była niejednokrotnie tak słabo zakamuflowana, że do cudów należy zaliczyć, że jakichś

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony Jan Widacki

Długi weekend

W długie weekendy (w Polsce słowo weekend znaczy coś innego niż w języku angielskim – niezupełnie koniec tygodnia, jak rozumieją to Anglosasi, ale wolną od pracy część tygodnia) Polacy albo grillują, albo, coraz częściej, wyjeżdżają za granicę. W czerwcu wybrałem tę drugą opcję. Byłem we Lwowie i okolicy. Granica polsko-ukraińska wymaga cierpliwości i dostarcza wielu emocji. Oczekiwanie na odprawę trwa po kilkanaście godzin! Po stronie ukraińskiej odprawa polega na tym, że najpierw pogranicznicy wstukują do komputera imię, nazwisko i zapewne

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kraj

Kiedy wróci Ossolineum

Ukraińcy twierdzą, że zbiorów Ossolińskich nigdy Polakom nie zabrali, one zawsze były we Lwowie i tam powinny zostać Od 1992 r. trwają polsko-ukraińskie negocjacje w sprawie rewindykacji zbiorów Zakładu Narodowego im. Ossolińskich znajdujących się we Lwowie. Tylko ok. 40% przedwojennego zasobu Ossolineum jest obecnie we Wrocławiu, reszta – nadal we Lwowie. Część zbiorów wrocławskich została pod koniec II wojny bezprawnie przemieszczona przez Niemców i po zakończeniu wojny odnaleziona w miejscowości Adelin, dzisiaj Zagrodno, koło Złotoryi na Dolnym Śląsku. W 1944 r.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.