Tag "Marcin Gienieczko"
Zatańczyć z Amazonką
Ponad 5 tys. km w kanoe wśród wojowniczych Indian i narkotykowych piratów Na statku „Discovery”, na którym pływałem po Renie jako marynarz, powiedziałem kapitanowi, że rzucam pracę, bo chcę przepłynąć Amazonkę w kanoe. Przyjął to ze zrozumieniem. – Rób to, co kochasz – dodał na pożegnanie. Rozpocząłem przygotowania do wielkiego triatlonu, czyli trawersu Ameryki Południowej. Głównym celem było pierwsze na świecie przepłynięcie Amazonki w kanoe. Spotkanie z Asháninka Po dwóch latach przygotowań jadę na lotnisko. Zapłakana żona pyta, dlaczego
Zdradliwy Jukon
Wszyscy mi odradzali samotną wyprawę zimową Podobno prawdziwa przygoda zaczyna się wtedy, kiedy nie wiadomo, czy jeszcze żyjesz – pisał alpinista wszech czasów Reinhold Messner. Zachodzę do firmy Up North Adventures w Whitehorse, która specjalizuje się w zimowych ekspedycjach. Rejon Jukonu w wydaniu zimowym znają tam bardzo dobrze. – Nie radzimy zapuszczać się w tym roku w te rejony. Słaby lód! – mówi Mark Stenzig, właściciel firmy. Przewodnik, który latem i zimą jeździ na rzekę
Kapitan z dżojstikiem
Przepłynąć Ren 110-metrowym statkiem to dopiero uniwersytet dla marynarza W Polsce żegluga śródlądowa zanika. Po Wiśle pływa coraz mniej barek, mimo że kilometr dobrej drogi wodnej kosztuje mniej niż kilometr autostrady. Przy autostradzie nikt nie chce mieszkać, nad wodą zaś chce prawie każdy. Te walory docenili mieszkańcy Holandii, Belgii, Szwajcarii i Niemiec, czyli wszyscy, którzy mieszkają nad ruchliwym, żeglownym Renem. To tutaj żegluga śródlądowa jest najbardziej rozpropagowana w Europie. Wielkie statki, wiozące
Sto metrów Buddy
Święto Wielbienie Buddy, obchodzone według kalendarza tybetańskiego, jest ruchome i obecnie przypada na przełomie stycznia i lutego. Trwa od trzech do siedmiu dni. Wtedy to na liczące 3,8 tys. m wzgórza klasztoru Drepung, oddalonego 5 km od Lhasy, stolicy Tybetu, zjeżdżają wyznawcy buddyzmu. Tybetańczycy przyjeżdżają konno albo zdezelowanymi samochodami, wędrują też pieszo z odległych stron Tybetu. Pojawiają się także mieszkańcy Nepalu, Indii i Japonii. Ceremonia rozpoczyna się jeszcze w ciemnościach. Starsi lamowie
Zagubiony na Jukonie
Kiedy dopłynąłem do Fort Selkirk, Indianie nie mogli uwierzyć, że samotnie pokonałem kanion Rozkładam sprzęt, spoglądam na olbrzymie przestrzenie. Dookoła pustka. Cisza, aż uszy bolą. Północna Kanada, Jukon. Obszar dwukrotnie większy od Polski, na którym mieszka tylko 36 tys. ludzi, a niedźwiedzi grizzly, według tutejszych myśliwych, jest 80 tys. – Chcesz ten wózek przeciągnąć przez South Canol? – uśmiecha się 45-letni Indianin z Johnson’s Crossing przy drodze Alaska Highway. Canol to legenda tak samo
Przez czerwony kontynent
Na drodze co 20 km można zobaczyć rozjechanego kangura, ofiarę pędzących road trains Marcin Gienieczko Korespondencja z Australii Pompuję koła roweru. Zamierzam nim przejechać ponad 4 tys. km przez północną, zachodnią, centralną i południową Australię. Pot zlewa ciało. Najgorsza w Darwin jest wilgotność. Panuje tu klimat tropikalny. Mimo że jest już połowa maja i powinna nastać pora sucha, wciąż dwa razy dziennie leje. W powietrzu wiszą ciągle gorące mgły. Jest
Przedsionek piekieł
Miasteczko w samym sercu Sahary. To tutaj w otoczonej górami stołowymi kopalni znajduje się białe złoto – sól Lecę samolotem malijskich linii lotniczych nad półpustynnymi rejonami. Raptownie samolot traci wysokość. Rzeczy podręczne pospadały na podłogę. Pot zalewa czoło. Czuję się, jakbym miał stan przedzawałowy. Chwilowo odzyskujemy panowanie nad silnikami, ale zamiast w Timbuktu będziemy musieli wylądować w Mopti, w samym sercu Mali. W powietrzu unosi się zapach rozkładających się buraków. Zupełnie
Pojedynek z gladiatorem
Walka z marlinem może trwać wiele godzin. Jak u Hemingwaya Marcin Gienieczko Korespondencja z Antalyi Wędkarz musi być w dobrej formie, aby podjąć takie wyzwanie. Ponadstukilowej rybie trzeba przeciwstawić dobrej jakości sprzęt oraz siłę własnych mięśni. Walka z gladiatorem mórz może trwać kilka godzin i przypominać zmagania opisane przez Ernesta Hemingwaya w opowiadaniu „Stary człowiek i morze”. Wędzisko podskakuje w uchwycie. Jego koniec kieruje się prosto w dół. Kołowrotek wydaje przeciągły pisk.
Kowboje Północy
Korespondencja z Finlandii i Szwecji Lapończycy mówią, że nie ma złej pogody, jest tylko złe ubranie Laponia – europejski koniec świata. Postanowiłem sprawdzić, czy w XXI w. poczuję tu zew przygody, o jakim czytałem kiedyś w książkach Londona. Ciągnę powoli sanki. Dookoła dzikie góry i las. Takiej zimy jeszcze nie widziałem. Ośnieżone choinki, siarczysty mróz, śnieg skrzypiący pod stopami. Wydaje się, że zza zakrętu wyjadą zaprzęgnięte w renifery sanie ze Świętym Mikołajem. Szlak prowadzi wzdłuż rzeki Lemmenjoki.
Na zimnym końcu świata
Północna Syberia, Kołyma. Przemierzyłem ponad 3,5 tys. kilometrów, z czego 600 pieszo Północna Syberia. Przede mną skuta lodem rzeka Kołyma. Niegdyś miejsce zesłań Polaków. Ciągnę stukilogramowe sanie z całym dobytkiem. Z trudem oddycham. Przede mną piesza przeprawa przez syberyjską lodówkę. Znalazłem się za pasmem Gór Czerskiego, w niewielkiej osadzie jakuckiej Sasyr. Nocuję w chacie myśliwskiej. Na zewnątrz temperatura minus 42 stopnie. Uszczelniona mchem chata jest idealnym miejscem, aby









