Tag "Marine Le Pen"
W Europie zaraza
Sukces, jaki Nowy Front Ludowy odniósł we Francji 7 lipca, przestał mnie już ekscytować. Nie dlatego, bym był dyżurnym pesymistą, lecz dlatego, że do pesymizmu skłania rzeczywistość. Partia Le Penów (najpierw ojca, potem córki) systematycznie, od lat, zyskuje na popularności. Choć lokuje się dziś w Zgromadzeniu Narodowym na trzecim miejscu, jest jednak silniejsza niż kiedykolwiek. A w Parlamencie Europejskim już teraz stała się trzonem Patriotów dla Europy – grupy, w skład której wchodzą m.in. Fidesz Viktora Orbána, Vox Santiaga Abascala, Partia Wolności Geerta Wildersa czy Liga Mattea Salviniego. „Patrioci” są w Parlamencie Europejskim trzecią siłą, zdystansowali prawicowych Konserwatystów i Reformatorów, którym ton nadają Fratelli d’Italia (Bracia Włosi) Giorgii Meloni, a w których lokuje się też polskie PiS. Czy PiS bliżej do Meloni, czy do Orbána? To się okaże.
Identyczny wzrost prawicy występuje u polskich sąsiadów. Na Węgrzech Orbána „demokracja nieliberalna” już dawno się zakorzeniła (choć ostatnio jest kontestowana przez nowe ugrupowanie Pétera Magyara), na Słowacji Roberta Ficy dopiero co zakiełkowała na nowo. Rzec można: oś Budapeszt-Bratysława odtwarza Węgry w ich historycznym kształcie – czy takie skojarzenie rzeczywiście podoba się Słowakom? Tymczasem w Niemczech Alternative für Deutschland jeszcze wprawdzie nie rządzi, lecz i tu wyrasta na trzecią siłę. I oto kolejne pytanie: czy w Polsce uchronimy się od wiatrów z zachodu i południa? Ba, ale czy uchronimy się od wiatrów z północy i wschodu? Wszak graniczymy z krajami coraz mniej różniącymi się od despotii: na północy z Rosją, na wschodzie z Białorusią. Z sąsiadów Polski najmniej eurosceptycyzmu wykazuje Litwa, bo nawet Czechy mają ANO Andreja Babiša, które przystąpiło do „Patriotów”.
Francja wciąż ma kompleks postimperium
Macron jest takim samym nacjonalistą jak Le Pen. Francja zawsze na pierwszym miejscu Marcin Giełzak – historyk, autor książki „Antykomuniści lewicy”, publicysta i współtwórca Projektkonsens.pl Jeśli ktoś czerpie wiedzę o Francji z polskiej debaty publicznej, może pomyśleć, że pełno tam putinofilów, że francuska klasa polityczna nie zajmuje się niczym innym poza wspieraniem rosyjskich interesów. Ile jest prawdy w tych doniesieniach? – Odpowiem aforystycznie: jak stwierdził pewien brytyjski komik,
Le Pen poza kordonem
Francuskie wybory do parlamentu stały się okazją do zaciętej walki Macrona z lewicą, ale największymi wygranymi okazali się nacjonaliści Marine Le Pen w wyborczy wieczór nie musiała udawać radości. – Zgromadzenie stanie się bardziej narodowe – wołała do zwolenników w niewielkiej sali w miasteczku Hénin-Beaumont na północy Francji. Liderka skrajnie prawicowego Zjednoczenia Narodowego osiągnęła 20 czerwca historyczny sukces – wprowadziła do francuskiego parlamentu 89 deputowanych. To ponad 11 razy więcej niż udało
Ryk lwa
Jean-Luc Mélenchon tchnął nowego ducha we francuską lewicę. Czy na stałe? Choć nie przeszedł nawet do drugiej tury, bez wątpienia to on był największym zwycięzcą kwietniowych wyborów prezydenckich. Jeszcze w lutym, kiedy notowania Jeana-Luca Mélenchona spadły poniżej 10%, komentatorzy wieszczyli kolejną wielką klęskę lewicy. Entuzjazm i bunt Minęły cztery miesiące i liczby pokazują, że będzie inaczej. W pierwszej turze czerwcowych wyborów parlamentarnych Nowa Ludowa Unia Ekologiczna i Społeczna (NUPES) Mélenchona szła łeb w łeb z formacją
Krystyna Pawłowicz w nowej roli
Po tym jak premier Morawiecki wytknął prezydentowi Macronowi, że rozmawia telefonicznie z Putinem, a Macron w rewanżu zarzucił mu, że przyjaźni się z proputinowską, skrajnie prawicową Marine Le Pen, stosunki polsko-francuskie bardzo się ochłodziły. Nawet utrzymane w tonie pojednawczym i przyjaznym gratulacje wysłane przez Dudę i Morawieckiego do Paryża po zwycięstwie Macrona w wyborach prezydenckich mogą nie wystarczyć do naprawienia relacji. A po brexicie, po odejściu z polityki Angeli Merkel i załamaniu się niemieckiej polityki wschodniej wszystko wskazuje, że to Francja będzie głównym
Ocieplanie wizerunku globalisty
Reelekcja Emmanuela Macrona przynosi ulgę Europie. Francji – niekoniecznie Wieczór wyborczy 24 kwietnia minął bez większych emocji. Ostatnie sondaże przed drugą turą zgodnie dawały urzędującemu prezydentowi kilkanaście punktów procentowych przewagi nad Marine Le Pen, katastrofa zdawała się niemożliwa. Le Pen słabo wypadła w wielkiej przedwyborczej debacie, nieudolnie próbując przedstawić się lewicowemu elektoratowi w roli adwokatki sprawiedliwości społecznej. Macron z kolei emanował spokojem, pewnością siebie i tym, czym
Polska liderem Europy
Wojna w Ukrainie zmusza Zachód do jedności. Jeśli bowiem Rosja osiągnie sukces militarny, a w konsekwencji polityczny, i pokaże, że poprzez działania wojenne może zmieniać granice, dopasowywać je do swoich interesów gospodarczych, do imperialnych wizji opartych na polityce historycznej, to nikt w Europie Środkowej i Wschodniej nie będzie już mógł spać spokojnie. Ale Niemcom, Francuzom, Anglikom, Hiszpanom czy Włochom, a już na pewno Amerykanom, bezpośrednio nic nie grozi. Owszem, może to zagrażać ich interesom gospodarczym, a w przypadku Ameryki także ambicjom przewodzenia
Kto na nowo zjednoczy Francuzów
Pierwsza tura wyborów pokazała głównie gniew i polaryzację Jeszcze dwa tygodnie temu zaplanowane na 10 kwietnia głosowanie zdawało się czystą formalnością. Wydarzeniem, które po prostu musi się odbyć. Na zwycięstwo bezpośrednio w pierwszej turze szans nie miał nikt, ale ubiegający się o reelekcję Emmanuel Macron utrzymywał bezpieczną przewagę sondażową nad rywalami. Éric Zemmour okazał się zbyt radykalny nawet dla francuskich konserwatystów, Marine Le Pen mocno oberwała – przynajmniej wizerunkowo
Rykoszet
Sankcje wymierzone w Rosję już uderzyły w Europę Plan był prosty – ponieważ Rosja zaatakowała Ukrainę, sankcje wprowadzone przez Unię Europejską i Stany Zjednoczone cofną rosyjską gospodarkę do epoki kamienia łupanego. Kraj padnie na kolana, a Zachód podyktuje Moskwie warunki pokoju. Komisja Europejska na swojej stronie internetowej precyzyjnie opisała zestaw przyjętych sankcji, ale nie ma tam odpowiedzi na pytanie, ile będą one kosztowały Kreml. W zachodnich mediach wiele jest spekulacji, lecz brakuje rzetelnych analiz.
Put-in, Put-out, Put-up, Put-down
Putin spowodował, że od ponad miesiąca nie sposób pisać o czymś innym niż wojna w Ukrainie dziś, a jutro być może w całej Europie (świecie?). Putin nie zaakceptował tego, że wojna nie jest już w cywilizowanym świecie, doświadczonym II wojną światową, metodą zmiany granic. Nie zrozumiał, że pokój jest wartością nadrzędną. Dla tej wartości należy poświęcić inne racje. A w czasach, gdy mocarstwa nie tylko globalne, lecz nawet regionalne dysponują bronią jądrową, pokój jest wartością tym większą. Przeciwieństwem pokoju jest nie tylko wojna,









