Tag "morza i oceany"
Na dnie świata
Głębiny oceaniczne nie są częścią planety – one są naszą planetą. Zatem warto poznać je lepiej
Nawet teraz, gdy nazwano ostatni krater na Księżycu, a na iPhonie możesz obejrzeć interaktywne, trójwymiarowe mapy Marsa, 80% dna morskiego nie zostało opisane podobnie szczegółowo. A przecież głęboki ocean, zdefiniowany jako wody poniżej 200 m, zajmuje 65% powierzchni Ziemi i aż 95% przestrzeni zdatnej do życia (sam Pacyfik potrafiłby „połknąć” każdy kawałek lądu, każdy kontynent, każdą wyspę, i zostałoby mu miejsce na jeszcze jedną Amerykę Południową). Głębiny oceaniczne nie są po prostu częścią naszej planety – one są naszą planetą. Zatem warto byłoby poznać je trochę lepiej.
Nasza wiedza dotycząca oceanów zwykle kończy się na najwyższej ich strefie, nazywanej strefą epipelagiczną lub strefą światła słonecznego. Jeśli stykasz się z żyjącymi w morzu morskimi istotami i potrafisz je nazwać, to wedle wszelkiego prawdopodobieństwa pływają właśnie w tych płytkich wodach. Jednak epipelagial to zaledwie 5% objętości oceanu. Owszem, potrafi zachwycić, ale to tylko sufit. Prawdziwy ruch zaczyna się poniżej.
To tutaj, w strefie mezopelagicznej (od 200 do 1000 m) odnajdziesz całą menażerię bioluminescencyjnych istot, świecących i migoczących w ciemności, a głębiej, w strefie batypelagicznej (od 1000 do 4000 m) i w strefie abysalnej (od 4000 do 6000 m) otoczy cię wieczna noc i jej cudownie dziwaczni mieszkańcy. Miejsce, gdzie ta strefa styka się z dnem morskim, nazywa się równiną abysalną. To wypłaszczenie pokryte niby wełnianym kocem grubą warstwą morskiego osadu, w którym kryje się mnóstwo cudownych istot o finezyjnej budowie. Choć może się zdawać, że panują tam spokój i cisza, dochodzi tu do największych geologicznych dramatów.
Zdawałoby się, że to jest dno świata, ale tak nie jest, bo pod abysalem leży hadal, strefa, której nazwa pochodzi od Hadesa, w mitologii greckiej boga podziemnego świata (i brata Posejdona), ale także nazwy samej krainy umarłych, którą władał. Wody hadalu rozpoczynają się na głębokości 6 tys. m i sięgają dużo niżej poprzez głębokie rowy oceaniczne i niecki – większość z nich znajduje się w Oceanie Spokojnym – przypominające kształtem odwrotność szczytów Himalajów. Najgłębszy z nich to Rów Mariański – długie na 2,5 tys. km, a szerokie na 69 rozcięcie dna morskiego niedaleko Guam. Miejsce zwane Głębią Challengera, o głębokości prawie 11 tys. m, uważane jest obecnie za najniższe miejsce na Ziemi. Dla porównania Mount Everest ma 8849 m. (…)
Jedynym sposobem na to, by mimo blokujących nas tysięcy metrów płynnej ciemności uzyskać jasny obraz ukształtowania podwodnego terenu, jest użycie dźwięku, który woda roznosi szybciej i dalej niż powietrze. Ta technologia nazywa się obrazowaniem akustycznym lub sonarowym i polega na wysyłaniu fal dźwiękowych z dna statku i zmierzeniu czasu potrzebnego na ich powrót. Przetwarzając otrzymane w ten sposób dane, jesteśmy w stanie zbudować szczegółowy trójwymiarowy model dna morskiego. Oczywiście nie da się tego zrobić z daleka, urządzenie sonarowe musi być umieszczone bezpośrednio nad badanym obszarem. Tworzenie precyzyjnych map batymetrycznych to sprawa ściśle techniczna, w większej części oceanu nikt tego jeszcze nie zrobił.
Brak atlasu wód oceanicznych może prowadzić do zaskakujących odkryć. Jedno z nich, w 2017 r., rozpaliło moją ciekawość. Podejmowałam wszystkie możliwe wysiłki, aby dowiedzieć się więcej o głębinach oceanu, śledziłam doniesienia
Fragmenty książki Susan Casey Głębia oceanu. Podróże do podwodnego świata, przeł. Joanna Jagiełło, Wydawnictwo Harde, Warszawa 2025
Największy urlop świata
Gigantyczny wycieczkowiec Ikona Mórz jest w dziewiczym rejsie. Co po nim zostanie? Do opisu można wykorzystać same liczby. 2 mld dol. wydane na budowę i wykończenie. 250 tys. ton wyporności. Nawet 7600 pasażerów, o 612 więcej, niż mógł pomieścić poprzedni rekordzista, Cud Mórz (co pokazuje, jak wąska jest pula nazw dla tego typu jednostek). 2350 członków załogi. 365 m długości, czyli ponad trzy pełnowymiarowe boiska do piłki nożnej, i 20
W Rajskim Zakątku Gambii
Tanji to miejscowość na zachodnim wybrzeżu Gambii. Wszystko, co tu się dzieje, związane jest z oceanem. Na plażę, zwaną Rajskim Zakątkiem, przypływają łódki rybaków, którzy właśnie skończyli połów. Tu odbywa się rozładunek i czyszczenie ryb, a obok jest targ, na którym kwitnie handel nie tylko rybami, ale też np. muszlami czy ręcznie wykonaną przez kobiety biżuterią. Mimo biedy, braku pracy i małych zarobków ludzie są tu uśmiechnięci, życzliwi i uprzejmi. A to sprawia, że do Tanji chce się wracać. Tekst i zdjęcia Anna Panas
Morze, nasze morze
Wskakujemy do Bałtyku Z opisem podwodnych dziwów nie jestem oryginalny. Każdy kojarzy Juliusza Verne’a i jego „20 000 mil podwodnej żeglugi”, choć zdaje się, że w oryginale były to ligi morskie, miara już zapomniana. Jeszcze bardziej zapomniana jest książka „Głębiny” naszego znakomitego zoologa i współtwórcy ochrony przyrody, Michała Siedleckiego, pisana przed odzyskaniem niepodległości (drugie wydanie miało miejsce już w wolnej Polsce). Uczony o międzynarodowej sławie próbował sił w literaturze, pisząc powieść fantastyczno-naukową
Katastrofa klimatyczna już tu jest
Zmiany klimatu piszą na nowo mapy świata – te fizyczne i te polityczne Przybyszom z innych krajów i kultur Dżakarta może się wydawać aż nazbyt stereotypowo wschodnim miastem. Kakofonia klaksonów, wiecznie zatłoczone ulice, brak spójności architektonicznej. Bogactwo miesza się z biedą, wieżowce majaczą w oddali na tle niskich, często prowizorycznych budynków mieszkalnych. Mająca prawie pięciowiekową historię i coś pomiędzy 10 a 12 mln mieszkańców stolica Indonezji przez ostatnie kilkadziesiąt lat była jedną z najważniejszych
Wtórne zdziczenie mórz
Wody międzynarodowe nie należą do nikogo. Wszystkie kraje mogą z nich korzystać, a to rodzi problemy Oceany pokrywają dwie trzecie powierzchni planety. Kiedy weźmie się pod uwagę także ich głębokość, okaże się, że pokrywają jeszcze większą część nadającej się do życia przestrzeni. Mają więc do odegrania wyjątkową rolę w rewolucji, której celem jest odbudowa dzikiej przyrody. Przywracając dzikość morskim ekosystemom, złapiemy trzy sroki za ogon – wychwycimy część dwutlenku węgla, poprawimy bioróżnorodność i zapewnimy
Ściśnięci jak sardynki
Ławica organizuje się samoistnie dzięki prostym interakcjom między sąsiadkami Zanim wyraźnie ujrzymy pod wodą ławicę sardynek, dostrzegamy jedynie ulotne rozbłyski światła, które wydzierają słońcu efemeryczne promienie. Nawet gdy jest ich wiele i znajdują się całkiem blisko, sardynki wiedzą, jak pozostać niewidzialne. Grzbiety mają niebieskie niczym morze, więc nikt nie zdoła zobaczyć ich z góry. Ich perłowe brzuchy oglądane od spodu nikną w blasku nieba. Ich boki odbijają światło
Jedzenie i miłość
W świecie zwierząt jedzenie może pomóc w zwiększeniu prestiżu i umocnieniu pozycji w grupie Zwierzęta, które żyją w grupach, robią to dlatego, że bezpieczniej jest wspólnie szukać pożywienia, wydawać na świat i wychowywać młode. Życie w grupach ma też pewne wady, takie jak konkurencja w razie niedostatku. Żyjące w grupach zwierzęta często mają dobrze rozwinięty system porozumiewania się na temat powyższych spraw. Pojedyncze mrówki szukają jedzenia na chybił trafił, kolonie mrówek – według pewnego systemu.
Nieludzkim głosem
Zwierzęta mówią dużo, trzeba tylko zrozumieć ich mowę Nigdy nie słyszałem, by zwierzęta mówiły ludzkim głosem, ani w wigilię św. Jana, ani w okolicy przesilenia zimowego. Nie oznacza to jednak, że w ogóle nie mówią, przeciwnie, trzeba tylko zrozumieć ich mowę. Zwykle, kiedy myślimy o mowie, chodzi nam o głosy wydobywające się z gardzieli, jak w „Rejsie”, gdzie chodziło o podanie odgłosu konia paszczą. Nic dziwnego, to nasz główny sposób komunikacji, który jest bardzo popularny wśród ptaków. Ssaki pod tym
Siła prostoty w kuchni
W Lizbonie nie je się w biegu. Tam spotkania się celebruje. Na talerzu możesz mieć najprostsze dania, ale się nimi delektujesz Rozmawiają Weronika Wawrzkowska-Nasternak, Marta Stacewicz-Paixão i Janusz Andrasz Weronika Wawrzkowska-Nasternak: Jak zapamiętałeś Lizbonę z 1999 r., czyli sprzed 20 lat? Janusz Andrasz: Moje pierwsze spotkanie z Lizboną to była Alfama, która wyglądała tak jak z filmu „Lisbon Story” Wima Wendersa. Odrapana, biedna i właśnie taka bardzo mi się spodobała od pierwszego wejrzenia. (…) Marta Stacewicz-Paixão: W tamtych









