Tag "podróże"

Powrót na stronę główną
Obserwacje

Arkady Fiedler na Madagaskarze

Nęci go przyroda i puszcze tropikalne. No i ludność, a zwłaszcza kobiety… Polska kolonia, czyli na Madagaskar W 1936 r. Fiedler jest już celebrytą. O jego przygodach rozpisuje się z pasją ogólnopolska prasa. W Wigilię 1936 r. pisarz opowiada na łamach „Kuriera Polskiego” o innym Bożym Narodzeniu, spędzonym poza krajem, w amazońskiej puszczy. (…) W styczniu 1937 r. w „Wiciach Wielkopolskich” swoje spotkanie z Fiedlerem opisuje Marian Turwid. Jego żona spędziła kilka lat na Madagaskarze, więc pisarz odwiedza Turwidów, by dowiedzieć się

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Obserwacje

W górach silna jak nigdzie

Jestem kobietą, sama chodzę w góry i wiem, co robię „Pani tak sama w góry? Czy pani się nie boi?” – jak ja nie lubię takich komentarzy. A najbardziej, gdy padają z ust mężczyzny, bo nie wiem, co ma na myśli. Mam się go bać, jest dla mnie zagrożeniem? I wtedy rzeczywiście zaczynam się bać. Nie lubię też osądzania bez żadnej wiedzy, mówienia mi, że gdzieś nie dojdę, że nie zdążę przed zmrokiem, pytań, czy mam czołówkę i czy na pewno wiem, co robię. Taki ktoś przecież nie ma bladego pojęcia, dokąd idę,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Ekologia

Okazją przez świat

Jak powinniśmy podróżować w erze katastrofy klimatycznej? Lot z Londynu do Edynburga, dwóch ważnych brytyjskich ośrodków miejskich, zajmuje niecałe półtorej godziny. Pięć lotnisk zlokalizowanych w stolicy lub na jej obrzeżach oferuje łącznie nawet 17 połączeń dziennie do największego miasta Szkocji. Łatwo zatem policzyć, że jednego dnia trasę tę przemierza nawet kilka tysięcy osób. Pozostawiony w czasie tej podróży ślad węglowy każdej z nich, mimo lotu na relatywnie krótkim dystansie, równy jest ilości

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Ekologia

Szpiedzy w lesie

Mikrowyprawy, czyli jak przeżyć przygodę, mając normalne życie, rodzinę, kredyty do spłacenia i pracę od 9 do 17 Łukasz Długowski – dziennikarz i aktywista, autor książki „Mikrowyprawy w wielkim mieście” Kim ty w ogóle jesteś? Pisarzem, podróżnikiem, ekologiem? – Z wykształcenia filozofem, z zawodu dziennikarzem, z zamiłowania podróżnikiem. Przyrodnikiem ani ekologiem nie jestem. Jestem natomiast ojcem zaniepokojonym przyszłością, jaka czeka moje dzieci. W swoich działaniach opieram się na badaniach i analizach dobrze wykształconych ekologów i świetnych naukowców.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Wywiady

Nie zaprzyjaźniać się, pozostać z boku

Pracownicy organizacji humanitarnych muszą być otwarci na świat, silni, odporni na stres, niezależni i skuteczni w działaniu Julia* – pracownica organizacji humanitarnej w Syrii Iloma językami mówisz? – Dziewięcioma. Polski – wiadomo. Angielski i francuski ze szkoły, niemiecki ze studiów, włoski, bo mi się podobał, hiszpański również ze studiów, serbski, ponieważ przez jakiś czas tam mieszkałam, do tego portugalski oraz arabski i jego dialekty. Nawiasem mówiąc, język arabski uczony w szkołach jest tylko bazą – w poszczególnych regionach

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Świat

Modny turysta zabija planetę

 Rejsy wielkimi wycieczkowcami, turystyka wysokogórska czy eksploracja dżungli – nowe trendy turystyczne niszczą środowisko W pierwszych dniach maja rząd Nepalu rozpoczął jedną z najdroższych i najbardziej skomplikowanych logistycznie operacji w swojej historii. Nie chodziło jednak o działania militarne, inwestycje infrastrukturalne ani o akcję ratunkową dla zagrożonych himalaistów. Tamtejsza narodowa agencja turystyczna wysłała 14 wspinaczy (w tym po przeszkoleniu wojskowym) w najwyższe partie Himalajów. Cel: znieść śmieci pozostawione przez zespoły wspinaczkowe. Początkowo władze

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Obserwacje

Wulkan pod Warszawą i inne mikrowyprawy

Turystyka alternatywna zdobywa serca młodych Polaków. Dlaczego wolą Milanówek od Mediolanu? Najpierw trzeba jechać krętą ścieżką rowerową wzdłuż trasy szybkiego ruchu. Po drodze, schowana za ekranami akustycznymi, znajduje się kolonia drewnianych domków, kawałek Dzikiego Zachodu, którego mieszkańcy nieśpiesznie wywieszają pranie, gdy my rozjeżdżamy kołami rowerów niekoszone i bujne trawniki. Potem wjazd do lasu, który gęstnieje z każdym metrem, zabierając letnie światło i tłumiąc warkot samochodów. Asfaltowa droga w końcu ustępuje leśnej, ta zwęża

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Wywiady

Łódka sobie poradzi

Na środku oceanu mogę spać spokojnie. Ale przy brzegu robi się niebezpiecznie Joanna Pajkowska – żeglarka, która jako pierwsza Polka samotnie opłynęła świat bez zawijania do portu Chodziła pani w dzieciństwie po drzewach? – Tak, ale nie byłam jakąś chłopczycą. Po prostu ojciec zachęcał mnie do sportu i kiedy miałam cztery lata, zaprowadził na basen. Potem biegaliśmy razem po parku. A jak bolała mnie głowa, twierdził, że za mało jestem na powietrzu. Zawsze mówił, że ruch jest dobry na wszystko.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony Tomasz Jastrun

Pocztówka z wakacji

Sardynia – wygodna plaża z łóżkami i parasolami, morze ciepłe i przyjazne. Na basenie luksusowo i pusto, tłumy, które tak nas na początku przeraziły, wsiąkają w otoczenie. Przewaga Włochów, tonę w ich języku, tak mi bliskim. Jaka szkoda, że nigdy się go nie nauczę. Jedzenie nieprawdopodobne w smaku i w rozmaitości potraw. Jest w tym coś nieprzyzwoitego i obleśnego. Potworne marnotrawstwo, tym, co zostaje i będzie wyrzucone, można by nakarmić kilka wiosek afrykańskich. Samochodem przebywamy wyspę w talii, ze wschodu na zachód, od wybrzeża do wybrzeża. Wysokie

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Społeczeństwo

All inclusive czy obóz przetrwania

Polacy chętnie spędzają urlop za granicą, ale chcą mieć wszystko jak u siebie w kraju – Do końca nie wiedzieliśmy, kiedy wylecimy – opowiada Anna, która zdecydowała się spędzić w lipcu parę dni urlopu na Majorce. – Za każdym razem przesuwano czas wylotu. Biuro podróży nie odbierało telefonów, z rezydentem nie było kontaktu. Musieliśmy siedzieć na lotnisku, a ponieważ bagaże zostały już nadane, każdy miał tylko podręczny. Co chwila któryś z pasażerów pytał pozostałych o pieluchę, wodę, butelkę dla

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.