Tag "polityka zagraniczna"
Filary Czaputowicza
Szef MSZ Jacek Czaputowicz ogłosił w Sejmie cztery tezy dotyczące polityki zagranicznej Polski. Po pierwsze, Polska jest silna na arenie międzynarodowej. Po drugie, Unia Europejska jest w kryzysie. Po trzecie, kluczowa dla Polski jest obecność w naszym kraju wojsk amerykańskich. Po czwarte, Polsce zagraża Rosja. Jak to potraktować? Na pewno nie jako opis rzeczywistości, raczej odzwierciedlenie tego, co siedzi w głowie ministra Czaputowicza i jego doradców. A jeżeli tak, to mamy kłopot. Bo czy Polska jest silna na arenie
Minister na pół gwizdka
Jak nie San Escobar, to eksperyment, bo tak o ministrze Jacku Czaputowiczu mówi prezes partii rządzącej. Mamy więc trzeci rok braku czegoś, co się nazywa polityką zagraniczną. Dla Nowogrodzkiej polityka zagraniczna ma sens tylko jako przedłużenie gry o interesy partii. Tu i teraz. A miarą skuteczności tak rozumianej polityki jest jak najwyższe poparcie wyborców. Ważny jest efekt doraźny, a cena, jaką trzeba zapłacić, choćby za granicą, ma małe znaczenie. Oczywiście do czasu. Bo gdy Amerykanie tupną nogą, politykę godnościową zastępuje
Zawód: dyplomata
Niewielu dyplomatów może się pochwalić taką karierą jak Jan Wojciech Piekarski. Trzykrotny, a w zasadzie czterokrotny ambasador, wieloletni dyrektor departamentu, człowiek do zadań specjalnych – jest czym się chwalić i co opisywać. I właśnie tak się stało, Piekarski wydał wspomnienia i opisał w nich kulisy operacji dyplomatycznych, w których brał udział. A także kulisy naszej służby zagranicznej. Te wspomnienia można czytać różnie. Jako przygodę życia, jako zbiór anegdot, jako głos do historii MSZ, zwłaszcza
Prezydent myśli długo
O sprawie nieobsadzonej miesiącami ambasady RP w Chinach pisaliśmy parokrotnie, więc zamknijmy ten temat. Od połowy stycznia w Pekinie urzęduje ambasador Wojciech Zajączkowski. Tym samym zakończył się dwuletni okres zawieszenia. Wszystko zaczęło się od tego, że kiedy nowa, pisowska władza przejmowała MSZ, miała swoją czarną listę, a na niej w gronie innych „zasłużonych” znajdowało się nazwisko Mirosława Gajewskiego, ówczesnego ambasadora w ChRL. Gajewski podpadł przynajmniej podwójnie – po pierwsze, jako absolwent MGIMO, po drugie,
Pierwszy w historii naród samych świętych
Próbując racjonalnie zmierzyć się z działaniami, myśleniem i wizją funkcjonowania Polski rządzonej od ponad dwóch lat przez ekipę Prawa i Sprawiedliwości pod wodzą Jarosława Kaczyńskiego (dla przyjaciół – naczelnika), co i rusz walimy bezradną głową w mur nie do pokonania. Ostatnie dwa lata utwierdzają nas w głębokim, żywionym przez dużą część społeczeństwa już sporo wcześniej przekonaniu, że świat poza Polską nie istnieje. Można by oczywiście tu się zatrzymać przy doświadczeniach, a raczej ich kompletnym braku, samodzielnych i bezpośrednich kontaktów
Bunt dwóch przeciw Unii
Dokąd prowadzi nas Orbán? W polityce jest tak, że szczególną wagę przywiązuje się do pierwszych zagranicznych wizyt nowego premiera. To znak dla wszystkich, jaki kierunek nowa ekipa przyjmuje, co jest dla niej najważniejsze. To także sygnał, jakie są jej możliwości, kto chce z nią gadać (oraz się fotografować). Jeśli więc chodzi o międzynarodowy start Morawieckiego, okazał się raczej falstartem. Najpierw premier był w Brukseli, na szczycie Unii, z którego wyjechał kilka godzin przed jego zakończeniem. Żeby
Oczywista oczywistość
Czasem bardzo trudno jest zrozumieć coś oczywistego. Co więcej, okazuje się, że czasem coś, co oczywiste dla jednej osoby, nie jest tak samo oczywiste dla kogoś drugiego. Gdy każdy ma swoją oczywistość sprzeczną z oczywistościami sąsiadów, konflikt gotowy. Tym gwałtowniejszy, im bardziej sąsiedzi są przekonani, że właśnie ich oczywistość jest oczywista – jak mawia klasyk. Bo jeśli oczywistość jest oczywista, a sąsiad jej nie uznaje, to znaczy, że albo błądzi i trzeba go na dobrą drogę sprowadzić, czyli przekonać do swojej
PiS buduje państwo frontowe
Kiedy znikają zabezpieczenia – także w postaci woli politycznej tych, którzy je gwarantowali – rodzi się pokusa kolejnej rewizji historii Prof. Stanisław Bieleń – pracownik Instytutu Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego, autor m.in. wydanej w tym roku książki „Czas próby w stosunkach międzynarodowych”. W polskiej polityce do niedawna za najgroźniejszą uważano partię rosyjską, mającą rzekomo reprezentować interesy Kremla. We wrześniu jeden z prawicowych tygodników ogłosił, że największą partią jest partia niemiecka. Co pan na to? –
Trwała bezmyślność prawicy
Dla smakoszy mediów zarządzanych przez Kurskiego sytuacja jest jasna. Rządzą nami cudotwórcy. Wystarczyło parę miesięcy, by Polska z kraju, który był w ruinie, stała się znowu wyspą. Może nie zieloną, bo ten kolor mocno drażni „dobrą zmianę” – bo to albo PSL bruździ na wsi, albo Unia czepia się wycinki Puszczy Białowieskiej – ale wyspą ludzi, którzy wstali z kolan. I nie boją się już mówić, głośno i otwarcie, że Rosja i Niemcy to nasi najwięksi wrogowie. A że są też największymi sąsiadami, to i odwaga
Dyplomacja po polsku
No to prawie nas otoczyli. Informacje o polskiej polityce zagranicznej brzmią niemal jak meldunki z frontu. Aż nie wiadomo, od czego zacząć. Zacznijmy więc od naszych ambasadorów – w Wilnie, Mińsku i Kijowie. Wszyscy trzej zostali wezwani do miejscowych MSZ na dywanik. Ci w Wilnie i w Kijowie z powodu planowanych polskich paszportów – mają na nich widnieć szkice Ostrej Bramy i cmentarza Orląt. Oczywiście są to miejsca dla Polski szczególne, ale umieszczanie takich motywów na paszportach, dokumentach podróży obywateli Rzeczypospolitej, jest jak prowokacja.









