Tag "polonia"
Polacy do Polski
W zeszłym roku w więzieniach na Wyspach przebywało ponad 900 obywateli Polski
Kiedy brytyjskie ministerstwo spraw wewnętrznych opublikuje przed końcem roku dane dotyczące narodowości przestępców, będziemy się wstydzić za naszych. W opinii dziennika „The Telegraph” w statystykach dominować będą Albańczycy, Rumuni i Polacy. W aresztach Anglii i Walii przebywa ponad 10 tys. cudzoziemców, spośród których najwięcej pochodzi z Albanii (11%), Polski (8%) i Rumunii (7%). Osoby tych narodowości najczęściej deportowano z Wielkiej Brytanii w 2024 r.
Polacy na Wyspach mają na koncie wyjątkowo brutalne przestępstwa. Współczesne niewolnictwo, makabryczne morderstwa, przestępstwa seksualne, liczne przypadki przemocy domowej i przestępczość zorganizowana przyczyniły się do negatywnego postrzegania Polonii w brytyjskich mediach i stały się argumentem w dyskusji o deportacjach zagranicznych przestępców.
Kozioł ofiarny
Polki i Polacy boją się stygmatyzowania po ujawnieniu danych. Wzrostu uprzedzeń wobec migrantów obawiają się również organizacje praw człowieka. Fizza Qureshi z Migrants’ Rights Network uważa, że nagłaśnianie narodowości cudzoziemców, którzy popełnili przestępstwa, jest „rażącym przejawem szukania kozła ofiarnego”. James Wilson z organizacji wspierającej przetrzymywanych w aresztach imigracyjnych w podobnym tonie komentuje decyzję rządzących: „Mniej niż rok po zamieszkach przeciwko azylantom rząd ryzykuje podsycanie dalszych podziałów (…) i uprzedzeń w naszych społecznościach”.
W latach 2015-2025 w brytyjskich sądach skazano ok. 36 tys. Polaków. W zeszłym roku w więzieniach na Wyspach przebywało ponad 900 obywateli Polski. Należy jednak pamiętać, że Polacy mają znacznie niższy wskaźnik przestępczości niż średnia brytyjska (4-5 skazanych na 1 tys. Polaków rocznie wobec 12 skazanych na 1 tys. Brytyjczyków).
Dlaczego rząd chce publikować dane o narodowości przestępców? Konserwatywna opozycja uważa, że laburzyści ulegli presji opinii publicznej. Robert Jenrick, obecny sekretarz sprawiedliwości w gabinecie cieni, mówi: „Wreszcie zobaczymy twardą rzeczywistość – masowa migracja napędza przestępczość w naszym kraju”. Źródła rządowe twierdzą, że zapowiadana publikacja danych to skutek przebudowy resortowych systemów statystycznych, które dotychczas nie podawały szczegółowych informacji na temat obywatelstwa przestępców. „The Guardian” wskazuje, że rządząca Partia Pracy chce zmniejszenia poparcia dla partii Nigela Farage’a Reform UK, która sporo namieszała w wiosennych wyborach do władz lokalnych.
Nigel Farage jeńców nie bierze. Mówi, że w ciągu ostatnich 20 lat przestępczość stała się powszechna w całej Wielkiej Brytanii, kraj stoi „w obliczu upadku społecznego”, a jej dotychczasowe badania w Anglii i Walii były „oparte na całkowicie fałszywych danych”. Szef antyimigranckiej Reform UK twierdzi, że „ludzie boją się chodzić do sklepów” i „wypuszczać z domu swoje dzieci”. Zdaniem Farage’a w wielokulturowym Londynie ubywa turystów i bogaczy. Gdyby został premierem (jego partia prowadzi obecnie w sondażach), to – jak twierdzi – przewietrzyłby wypełnione po brzegi więzienia, wysłał groźnych przestępców za granicę, aby odbyli wyroki m.in. w Kosowie, Estonii i Salwadorze, oraz przeniósł zagranicznych więźniów do kraju ich pochodzenia. Brzmi znajomo?
Deportuj teraz
Wyrzucić wszystkich tych, którzy przyjechali i nabałaganili. Nie wpuszczać nowych, szczególnie tych z małych łodzi – przywrócenie kontroli nad swoimi granicami przez rząd Wielkiej Brytanii było jednym z kluczowych zagadnień referendum w sprawie brexitu w 2016 r. – i jest nim nadal. W przededniu referendum „Daily Mail” informował, że przestępczość wśród imigrantów w Wielkiej Brytanii wzrosła w ciągu pięciu lat o prawie 40%. Pierwsze miejsce na niechlubnej liście skazanych zajmowali Polacy, za nimi Rumuni. 700 wyroków tygodniowo wobec migrantów z Unii Europejskiej budziło wątpliwości, czy rozszerzenie Unii było dobrym pomysłem. „Wolność przemieszczania się prowadzi do dziesiątek tysięcy przestępstw popełnianych każdego roku”, mówił Jack Montgomery, członek eurosceptycznej grupy kampanijnej Leave.EU.
Z danych na koniec 2024 r. wynikało, że na deportacje w Wielkiej Brytanii oczekiwało ponad 19 tys. osób. W latach 2010-2023 deportowano ponad 66 tys. zagranicznych przestępców, w tym dużą grupę Polaków (tu również nie można ustalić ich dokładnej liczby, ponieważ brytyjskie statystyki nie podają szczegółowych informacji co do przyczyn deportacji w podziale według obywatelstwa).
Rząd zaostrza politykę deportacyjną: program „Deportuj teraz, odwołaj się później” [od wyroku], pozwalający na przyśpieszone odsyłanie do ojczyzn cudzoziemców, którzy popełnili przestępstwa i przebywają w więzieniach w Anglii i Walii, zanim będą mogli odwołać się od decyzji brytyjskiego sądu, właśnie rozszerzono z 8 do 23 krajów pochodzenia. Według najnowszych przepisów większość zagranicznych więźniów może zostać deportowana po odbyciu 30% kary, a nie, jak dotychczas, po odbyciu jej połowy. Docelowo rząd chce pójść dalej i wprowadzić natychmiastowe deportacje więźniów obcego pochodzenia. Przepisy nie obejmują terrorystów, morderców ani skazanych na dożywocie. Deportacjom cudzoziemców towarzyszą hasła o „ochronie społeczeństwa przed niebezpiecznymi przestępcami” i „oszczędnościach dla brytyjskich podatników”. Koszt utrzymania jednego więźnia w brytyjskim więzieniu to ok. 50 tys. funtów rocznie.
Rosnąca populacja więźniów w połączeniu z brakiem nowych więzień wywiera presję na system. W sierpniu zeszłego roku w całym kraju w celach były wolne zaledwie 83 miejsca. W październiku z powodu przepełnienia więzień ponad 1,1 tys. osadzonych w Anglii i Walii wypuszczono po odbyciu zaledwie 40% zasądzonego wyroku (nie dotyczy to skazanych za ciężkie przestępstwa, przestępstwa seksualne i terroryzm), co wzbudziło wiele kontrowersji.
Brexit już był, deportacje więźniów przyśpieszają. Zeszłoroczne protesty po zamordowaniu przez ciemnoskórego 17-latka trzech dziewczynek w Southport przerodziły się w antyimigracyjne i antyislamistyczne zamieszki – straszenie obcymi działa niezawodnie. Dotyka m.in. Polaków, także tych ciężko pracujących, którzy miewają pod górkę, co mogą zawdzięczać równie ciężko pracującym na złą opinię Polonii przestępcom z Polski.
Polskie bestie
Zabójstwa z użyciem przemocy są wśród Polaków przyczyną 25-30% skazań. Jedna z najnowszych i najbardziej makabrycznych zbrodni została popełniona przez 42-letniego Marcina M. z Manchesteru. W marcu 2024 r. zabił młotkiem swojego 67-letniego współlokatora Stuarta Everetta, a następnie poćwiartował jego ciało na 27 części, które przewoził autobusami komunikacji miejskiej i rozrzucał w różnych zakątkach aglomeracji manchesterskiej. Do tej pory odnaleziono zaledwie jedną trzecią ciała. M. próbował ukryć zbrodnię, wysyłając z telefonu ofiary wiadomości do krewnych o tym, że Stuart przebywa w szpitalu z powodu udaru, a nawet wysłał kartkę urodzinową do brata zabitego.
W marcu br. M. został skazany na dożywocie z możliwością ubiegania się o zwolnienie po 34 latach. Sędzia określił sprawcę jako osobę mającą „obsesję na punkcie przemocy i makabry”.
Po zabójstwie czteroletniego Daniela Pełki z Coventry w 2012 r. media porównały wygląd chłopca zakatowanego przez matkę i jej partnera do ofiary obozu koncentracyjnego. Dziecko zmuszano do picia roztworu soli, podtapiano w wannie z zimną wodą, głodzono i bito. W chwili śmierci czterolatek ważył zaledwie 10,5 kg – tyle, ile półtoraroczne dziecko. Zmarł z powodu urazu głowy. Oprawcy zostali skazani na dożywocie z minimalną karą 30 lat więzienia. Mariusz K. zmarł w więziennej celi w 2016 r., Magdalena Ł. pół roku wcześniej popełniła samobójstwo, dokładnie w dniu urodzin syna.
Imigranci z Polski, obok licznych przypadków maltretowania dzieci, znajdują się też w czołówce przestępstw popełnianych na tle seksualnym. Seryjny gwałciciel Rafał B. został skazany na dożywocie za sadystyczne gwałty na dwóch Polkach. 40-latek posługiwał się fałszywymi dokumentami. W 2011 r. zgwałcił
Czy osoby na stałe mieszkające za granicą powinny mieć prawo do głosowania?
Dr hab. Adam Gendźwiłł,
socjolog, geograf, UW
Tak, obywatele Polski mieszkający za granicą powinni dysponować prawem wyborczym, choć powinniśmy dokładniej przemyśleć kilka szczegółów. Na przykład czy nie powinno istnieć, jak w niektórych państwach europejskich, ograniczenie czasowe korzystania z tego prawa. Polacy przebywający czasowo poza Polską zachowaliby prawo głosu, ale już nie osoby, które wyemigrowały z Polski dawno, 5-10 lat temu, albo nigdy nawet nie mieszkały w Polsce. Słuszne więc są wątpliwości, czy ich interesy życiowe są jeszcze w Polsce i czy będą ponosić realne konsekwencje swoich wyborów. Powinniśmy też koniecznie przemyśleć zasady przeliczania głosów padających za granicą w wyborach do Sejmu i Senatu. Obecnie są doliczane do głosów oddawanych w Warszawie, a to bardzo zaburza równość głosów. Niektóre państwa przewidują specjalne okręgi wyborcze dla głosujących za granicą.
Dr hab. Marta Żerkowska-Balas,
socjolożka, politolożka, USWPS
Przede wszystkim musimy pamiętać, że prawo do głosowania, do uczestnictwa wyborczego w danym kraju jest ściśle powiązane z obywatelstwem. Dlatego dopóki ktoś nie zrzeknie się obywatelstwa, formalnie ma prawo głosowania. Należy pamiętać, że ludzie migrują z różnych powodów i często mogą rozważać powrót do kraju. Oddanie głosu za granicą może więc być wyrazem demokratycznej postawy czy troski o ojczyznę. Z drugiej strony w przestrzeni publicznej pojawiają się opinie, że te osoby nie ponoszą bezpośrednich konsekwencji swoich decyzji wyborczych. Jednak, jak widać ze statystyk, głosujący za granicą są niewielkim odsetkiem wszystkich głosujących. Słowem, nie są to głosy, które będą w stanie wywrócić ten polityczny stolik do góry nogami, o ile Polki i Polacy mieszkający w kraju również licznie skorzystają ze swojego prawa.
Andrzej Dominiczak,
publicysta, działacz społeczny
To proste: starzy emigranci nie powinni mieć tego prawa, a nowi powinni je tracić po upływie kilku lat. Dlaczego? Po pierwsze, nie ponoszą konsekwencji swoich wyborów. Wyrażają tylko tęsknotę lub „zgryzotę” do starego kraju. Ich prawo do głosowania to w istocie prawo do skazywania nas, w Polsce, na życie pod „cudzymi” rządami. Po drugie, nie znają dobrze sytuacji w kraju ani uczestników zmagań wyborczych. Takie wybory to głównie pretekst do nacjonalistycznych uniesień. Po trzecie wreszcie, nie powinni głosować, bo nie płacą w Polsce podatków i nie ryzykują, że ich pieniądze zostaną zmarnowane lub sprzeniewierzone. Powyższe nie oznacza, że na pewnych warunkach i w drodze sądowej nie mogliby odzyskiwać prawa do głosowania, np. gdy prowadzą działalność gospodarczą na terenie Polski.
Norweska rzeczywistość bez lukru
Koszt psychiczny emigracji może się okazać większy niż zysk ekonomiczny Leiv Igor Devold – polsko-norweski reżyser filmowy Urodziłeś się w Warszawie, ale wychowałeś w Oslo. Masz norweskie i polskie korzenie. Twoja dwukulturowość bardzo wpłynęła na kształt „Norwegian Dream”? W końcu film opowiada o polskim imigrancie, który zatrudnia się w przetwórni łososia i zakochuje w norweskim koledze z pracy. – Moja dwukulturowość była pomocna i wpłynęła na wybór tematu. W 2011 r. znajoma producentka, Ingvil Giske, podesłała
Dziękujemy, Polonio
Żaden głos z zagranicy nie trafił do kosza. Żaden z członków PKW nie przeprosił Polonii za wyborczy bałagan Policzyli głosy ponad 596 tys. wyborców, czekających w wielu miastach po dwie-trzy godziny, by zagłosować. Nie opuścili stanowisk przez prawie 40 godzin. W poniedziałek stali się jeńcami Państwowej Komisji Wyborczej. Umęczeni i zdezorientowani spali na podłodze albo na kościelnych ławkach. Opieszałą Okręgową Komisję Wyborczą w Warszawie, odpowiedzialną za weryfikację protokołów z zagranicznych komisji obwodowych, dwukrotnie odwiedził w nocy z poniedziałku na wtorek poseł Michał
Polonia chce głosować
W nadchodzących wyborach weźmie udział nawet pół miliona Polaków przebywających za granicą W zbliżających się wyborach parlamentarnych Polonia zagłosuje w 402 lokalach wyborczych, zgodnie z wydanym 12 września przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych projektem rozporządzenia w sprawie utworzenia obwodów głosowania dla obywateli polskich przebywających za granicą. MSZ uważa, że liczba obwodów odpowiada aktualnym potrzebom Polaków poza krajem. Najwięcej obwodowych komisji wyborczych powstanie w państwach, w których przebywa największa liczba Polaków: w Wielkiej Brytanii 75
Jak liczyć, żeby nie policzyć
Czy PiS utopi 350 tys. głosów Polonii? Co z głosowaniem Polaków mieszkających za granicą? PiS robi wszystko, by 15 października ich głos liczył się jak najmniej. I pewnie mu się uda, choć walka jeszcze trwa. Po prostu Polonia jest dziś wrogiem PiS, a w jego logice wroga należy zwalczać lub przynajmniej ograniczać jego wpływy. Robert Tyszkiewicz, przewodniczący sejmowej Komisji Łączności z Polakami za Granicą, nie ma wątpliwości, o co toczy się gra. „Toczymy walkę o radykalne zwiększenie
My… naród migrantów
Przede wszystkim bieda, a zaraz po niej strach. Ledwo co odzyskana państwowość znów była zagrożona, wojna jeszcze na dobre nie opuściła domów i gospodarstw, a już pukała do drzwi. Niektórzy zresztą z lękiem o przyszłość własnego narodu się oswoili, bo w nim wzrastali, spędzili całe życie. Te ziemie były areną mniejszych lub większych konfliktów od stuleci, a bezpośrednia przeszłość to życie pod butem obcych mocarstw. Zginąć można było w każdej chwili, w dodatku często walcząc w nieswojej armii. I to ubóstwo, które
Urna i zagranica
PiS robi wszystko, aby utrudnić i zmarginalizować głosowanie Polonii W Japonii można było głosować wyłącznie w ambasadzie RP w Tokio, bilet Osaka-Tokio w dwie strony kosztował ok. 1 tys. zł. Londyński konsul wypełnił przesyłkami do wyborców kilka ciężarówek. Ledwo się wyrobił w ustawowym terminie. Jeden z Polaków w Londynie otworzył firmę kurierską, by za darmo dowieźć na czas koperty z głosami Polonii. Polka z komisji wyborczej w Lyonie płakała, obsługując w okienku osobę, która wiozła przez pół Francji stos
…jeszcze świat cały do zdobycia
Wspomnienia Zofii z Odrowąż-Pieniążków Skąpskiej z lat 1945-1961 „Do Brzeska wkroczyli Sowieci 18 stycznia o czwartej po obiedzie. Niebezpieczeństwo pocisków skończyło się. O dziewiątej wieczorem (…) wkroczyli Sowieci do Hebdowa i przyszli do dworu. Dla oficerów nakryło się w hallu. (…) Wszyscy rośli, dobrze wyglądają. Nie mogą zapomnieć Stalingradu. Opowiadają o stratach wśród swoich rodzin. Są pełni nadziei, młodzi, wierzą w to, że dojdą do Berlina”. Tak zaczynają się wspomnienia Zofii z Odrowąż-Pieniążków Skąpskiej z lat 1945-1961. Rodzina
Oto zmora konsula
To zbliża się nieubłaganie. To – czyli najważniejsze dla MSZ wydarzenie w roku 2023, wymagające potężnego wysiłku organizacyjnego. Choć, oto paradoks, im gorzej zadanie owo zostanie wykonane, tym bardziej premier, czy też nadpremier Kaczyński, będzie zadowolony. Chodzi oczywiście o organizację wyborów parlamentarnych na przełomie października i listopada. Tak bowiem jest, że za wybory za granicą odpowiada MSZ. A konkretnie szefowie placówek konsularnych. Czas wyborów to dla nich katorga – organizują komisje wyborcze, muszą zapewnić









