Tag "polskie rodziny"

Powrót na stronę główną
Zdrowie

Asystenci zdrowienia

Własnym przykładem przekonują, że pacjenci placówek psychiatrycznych mogą wrócić do życia społecznego, do pracy i rodziny Niezbyt długi korytarz, a po obu stronach kilkuosobowe sale. Ta przy dyżurce pielęgniarek ma przeszkloną szybę, leżą w niej osoby po próbach samobójczych – trzeba je obserwować. Kilka łóżek na korytarzu, również dla osób, których nie można spuścić z oka. W jednej z sal pacjentka krzyczy, przypięto ją pasami. W stołówce włączony telewizor, wyłączą, gdy „przyjedzie kolacja”, wtedy pacjenci ustawią się w kolejce po odbiór swojej racji. Po posiłku salowa policzy noże i widelce, czy żadnego nie brakuje, ludzie tu miewają różne pomysły. Po kolacji życie kulturalno-towarzyskie przenosi się do palarni, kwitnie tu handel papierosami, można się pogapić przez zakratowane okienko. Jest też świetlica/sala terapeutyczna, a w niej książki, komiksy, farby, kredki, kordonek, modelina. To miejsce artystycznych inspiracji. Na korytarzu zatrzaśnięte drzwi, które może otworzyć tylko pielęgniarka lub lekarz. Jesteśmy przecież w szpitalu psychiatrycznym. I tu właśnie możemy spotkać Ivana, Paulę, Agnieszkę i wielu innych – asystenci zdrowienia krążą pomiędzy świetlicą, salami, stołówką, palarnią, czasem zabierają pacjentów na spacer, innym razem proszeni są o zakupy, próbują przekonać, by nie odstawiać leków samowolnie, bez zgody lekarza, a przede wszystkim własnym przykładem przekonują,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj Wywiady

Dwa miliony Polaków w skrajnym ubóstwie

Wzrost kosztów utrzymania uderza w uboższe rodziny, szczególnie gdy utrzymują się głównie z niewaloryzowanych świadczeń Dr hab. Ryszard Szarfenberg – profesor Uniwersytetu Warszawskiego na Wydziale Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych. Od 2011 r. przewodniczący Rady Wykonawczej Polskiego Komitetu Europejskiej Sieci Przeciwdziałania Ubóstwu (EAPN Polska), od 2018 r. ekspert w sieci European Social Policy Network. Bada ubóstwo, nierówności, wykluczenie społeczne, prekariat, bezdomność, aktywną politykę społeczną, pomoc społeczną, świadczenia rodzinne, ewolucję państwa opiekuńczego. Nie jest dobrze, biedniejemy – 2 mln Polaków żyje w skrajnym ubóstwie. Tak wynika z raportu „Poverty Watch 2021”, który powstał pod pana opieką. Ciekawe, czy TVP wspomniała o tym raporcie. – GUS opublikował te dane już w maju 2021 r. W raporcie podajemy także liczby bezwzględne, które są o wiele za duże, szczególnie gdy mowa o ubóstwie skrajnym dzieci. W takiej sytuacji żyło 410 tys. dzieci i w 2020 r. nastąpił wzrost o 98 tys. Nie sprawdzałem, czy TVP pominęła raport, ale było duże zainteresowanie w mediach i wśród polityków. Minister rodziny i polityki społecznej Marlena Maląg odniosła się do niego bezpośrednio. Czerwona lampka powinna się zapalić również w przypadku seniorów – w skrajnym ubóstwie żyje 312 tys., wzrost o ok.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Egzorcysta zamiast psychiatry?

Co miesiąc 70 dzieci próbuje popełnić samobójstwo, tymczasem Ministerstwo Zdrowia unieważniło konkurs na telefon zaufania Setki tysięcy dzieci wymagają pomocy psychiatrycznej, tymczasem w Polsce brakuje co najmniej 300 lekarzy tej specjalności. Kolejni składają wypowiedzenia. Nie ma kto leczyć, a liczba samobójstw wśród najmłodszych wciąż rośnie. Mamy zapaść. Pandemia pogłębiła problemy psychiczne wśród dzieci i młodzieży. Coraz więcej najmłodszych próbuje odebrać sobie życie. Coraz częściej – skutecznie. Tymczasem psychiatria dziecięca od lat przeżywa kryzys. Jego tragicznie jaskrawym przykładem jest sytuacja w warszawskim Instytucie Psychiatrii i Neurologii. Z końcem września wypowiedzenia złożyło tam pięciu z sześciu psychiatrów z Kliniki Psychiatrii Dzieci i Młodzieży. 107 śmierci Sytuacja w warszawskim instytucie to tylko wycinek rzeczywistości, który doskonale obrazuje sytuację: było źle, jest tragicznie. Weźmy liczby: z ubiegłorocznego raportu Najwyższej Izby Kontroli wynika, że w latach 2017-2019 wsparcia psychiatrycznego lub psychologicznego wymagało 630 tys. dzieci i młodzieży – niemal co dziesiąty młody człowiek poniżej 18. roku życia. Co najmniej, bo statystyki zawsze są zaniżone. Tymczasem w połowie polskich szkół nie ma nawet psychologa, który byłby w stanie rozpoznać kryzys psychiczny u dziecka. Dalej – miesięcznie 70 dzieci próbuje popełnić

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj Wywiady

Nie ma edukacji seksualnej. Jest porno i seks w necie

Dorosłym trudno zrozumieć, jak duża część życia nastolatków toczy się w internecie: tam się poznają, dojrzewają, chodzą na randki i uprawiają seks Barbara Baran – psycholożka i seksuolożka z Fundacji SEXED.PL Dzieci i młodzież czerpią wiedzę o seksie głównie z internetu, wynika z badań prowadzonych m.in. na Uniwersytecie SWPS. A jeśli internet, to i pornografia. To szkodzi czy pomaga? – To, że młode osoby najczęściej uczą się o seksualności z internetu, powtarza się w badaniach na całym świecie. Pierwsze miejsca wymiennie zajmują internet i rówieśnicy. W internecie jest wszystko, nie tylko pornografia. Są tam i treści wartościowe – np. portale edukacyjne, takie jak SEXED.PL – ale i strony, czaty, fora, grupy, do których każdy może wrzucić wszystko i nie jest to weryfikowane. Osoba dorastająca odcięta od innych źródeł wiedzy, a szczególnie osoba przestraszona jakimś tematem, jest bardzo wrażliwa na treści. Wtedy trudniej o użycie krytycznego filtra, co jest rzetelne, a co nie. Ci dojrzewający ludzie – choć dorośli też – potrzebują nauczyć się weryfikowania treści. A to, że rozmawiają o seksualności z osobami w ich wieku, jest wartościowe, bo sprawia, że czują się mniej wyobcowani i samotni w dojrzewaniu. Wciąż jednak potrzebują wsparcia dorosłych. Nastolatki i osoby dojrzewające to młode osoby w wieku 10+? –

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Ale co ty mu zrobiłaś?!

Nie dziwię się kobietom, że nie mówią o przemocy domowej. Gdy powiedzą, zostają same Iwona Chodorowska – antropolożka kultury, podróżniczka i dziennikarka, od lat mieszka w różnych miejscach na świecie. Z doskoku prowadzi bloga www.wyjechalam.wordpress.com. „Wyszły mi włosy i złudzenia” – napisałaś na komunikatorze, gdy odnalazłyśmy się na Facebooku po latach. – Włosy wyszły mi z powodu traumy, którą przeżyłam – zostałam niemal zabita przez wieloletniego partnera na małym jachcie na Wyspach Kanaryjskich, gdzie w marcu 2020 r. uwięziła nas pandemia – nie mogliśmy wyjść nawet poza bramę portu. Do zdarzenia doszło w czerwcu. A złudzenia wyszły mi z powodu zakończonego tak dramatycznie związku. Co się stało? – Miałam złamany ząb, dwa żebra, wylewy, siniaki. Kopał mnie po głowie, brzuchu. Chciał mnie wyciągnąć z łodzi, wrzucić do wody. Krzyczał: „Zabiję cię, połamię ci kulasy! Nikt już na ciebie nie spojrzy!”. Tego wieczoru piliśmy do kolacji wino, chciałam spać, on chciał pić dalej i słuchać muzyki. Od tego się zaczęło… Sytuacji przemocowych w naszym związku było kilka. Też bywałam wtedy agresywna, np. potrafiłam rzucić kubkiem o ścianę albo skopać ją. Bywałam zazdrosna – mam nie najłatwiejszą osobowość. W naszym związku były problemy z alkoholem, bywało, że się kłóciliśmy. Ale ta ostatnia sytuacja

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Przegląd związkowy

Niebezpieczne zmiany w programie Rodzina 500+

Pracownicy ośrodków pomocy społecznej stracą pracę, a pracownikom ZUS przybędzie zadań bez dodatkowej zapłaty 17 września 2021 r. Sejm uchwalił nowelizację ustawy o programie Rodzina 500+. Oznacza to przede wszystkim zmianę instytucji odpowiedzialnej za obsługę programu. Zmienione przepisy przewidują, że będzie się tym zajmował Zakład Ubezpieczeń Społecznych, a nie – jak obecnie – ośrodki pomocy społecznej, które realizują to zadanie, odkąd rządowy program wszedł w życie w 2016 r. Ustawa stanowi ponadto, że wnioski o przyznanie świadczenia będzie można składać tylko przez internet, a pieniądze będą wypłacane jedynie bezgotówkowo na rachunek bankowy. Zarówno pracownicy dotychczas odpowiedzialni za realizację programu, jak i osoby pobierające świadczenie mają powody do obaw. Zdaniem autorów projektu zmiany nie wpłyną na rynek pracy, co należy podać w wątpliwość. Realizacją zadania w gminach zajmuje się obecnie ok. 12 tys. pracowników i części z nich w wyniku zmiany instytucji obsługującej program może grozić rozwiązanie stosunku pracy. Potwierdzają to dane pozyskane przez Polską Federację Związkową Pracowników Socjalnych i Pomocy Społecznej, która przeprowadziła ankietę w trzech losowo wybranych województwach, na terenie województwa lubuskiego, podlaskiego i śląskiego, w celu sprawdzenia, ilu pracowników obsługujących program Rodzina 500+ może stracić pracę

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Człowiek zwierzęciu człowiekiem

Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt rocznie ratuje nawet tysiąc istnień Województwo dolnośląskie, 20 km na północ od Wałbrzycha, wieś Pietrzyków. To tutaj znajduje się Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt – organizacja, która od ponad pięciu lat interweniuje w przypadkach najbardziej dotkliwych zaniedbań zwierząt. Rocznie udaje się jej uratować nawet tysiąc istnień. Teren inspektoratu to kilkuhektarowa działka, z drzewami, pastwiskami i łąkami. Na pozór idylla, choć w praktyce trudno tu o spokój. Już na wstępie obskakuje mnie chmara ucieszonych psów. Obwąchują, pragną zabawy, domagają się głaskania. Staram się każdego z osobna obdarzyć uwagą, ale to niełatwe zadanie, bo jest ich tu ponad 60. Bliżej zapoznaje mnie z nimi prezes organizacji Konrad Kuźmiński. – To Kruella – wskazuje białą suczkę przypominającą postać ze „101 dalmatyńczyków”. Odebrana pół roku temu z meliny. Dziś widać, że cieszy się życiem, chociaż cały czas walczy z niedoczynnością tarczycy i zapaleniem skórno-mięśniowym. – Gdy ją odbieraliśmy, miała rozpadające się guzy na ciele, anemię i wiele innych schorzeń. Po jej skórze biegały tony pasożytów. Była skrajnie wychudzona, apatyczna, bez chęci do życia. Wszyscy mówili, że powinniśmy ją uśpić. A my o nią zawalczyliśmy i się udało, teraz jest gruba

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Nie moralizuj, nie bagatelizuj, wysłuchaj, zrozum

Czy w danej szkole dojdzie do kolejnego samobójstwa, zależy od tego, czy dorośli będą bardziej uważni na młodych Konrad Ambroziak – superwizor terapii poznawczo-behawioralnej. Pracuje z dziećmi i młodzieżą po traumie. Współautor książek „Depresja nastolatków. Jak ją rozpoznać, zrozumieć i pokonać”, „Nastolatek a depresja. Praktyczny poradnik dla rodziców i młodzieży”. Prowadzi Fundację Psycho-Edukacja. Wisiały na wierzbie jak dwie porcelanowe lalki, ubrane odświętnie na czarno, w przerysowanym makijażu. Wcześniej 13-latki w Dobczynie niosły duże donice – na swoją śmierć. – Niestety, wygląda to na zaplanowane samobójstwo, a nie impulsywne. Samobójstwa dzielimy na samobójstwa być, być albo nie być i nie być. Ta ostatnia grupa samobójców nie daje znaków otoczeniu, że chce odebrać sobie życie. Dwie pozostałe czynią nieudane próby rozwiązania problemów. W przypadku nastolatków rzadko jest intencja odebrania sobie życia, najczęściej działają impulsywnie. Wysyłają informacje otoczeniu, że źle się czują. Te dziewczynki raczej nie działały impulsywnie – historia ich cierpienia na pewno była długa. Najprawdopodobniej poznały się na oddziale psychiatrycznym. Sołtys wsi Dobczyn w wypowiedzi dla mediów pozwolił sobie na mniej więcej taką ocenę sytuacji: wariatki były, to się zabiły. Obawiam się, że wyraził podejście części społeczeństwa do problemu samobójstw ludzi młodych.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Psychologia

Para u psychoterapeuty

Pod kłótniami o błahostki kryje się cała masa niezaspokojonych potrzeb Ewa Błaszczuk-Malik – psycholożka, psychoterapeutka, seksuolożka. Zajmuje się terapią par. Prowadzi Gabinet Psychoterapii i Seksuologii w Chrzanowie, w Krakowie pracuje w Centrum Terapii Synteza. Kto częściej inicjuje terapię par? Kobiety czy mężczyźni? – Zanim zaczęłam pracować z parami, myślałam, że kobiety, bo zazwyczaj są bardziej świadome emocjonalnie i na bieżąco analizują, co się w związku dzieje. Ale, o dziwo, tak nie jest, idą łeb w łeb z mężczyznami. Na początku pary zwykle mówią, że to wspólna decyzja. Kiedy jednak zaczynam to badać, szybko okazuje się, że co prawda rozmawiali o tym od dawna, ale jedna strona oponowała. Dopiero postawienie sprawy na ostrzu noża… Ultimatum. – „Składam pozew o rozwód albo idziemy coś ze sobą zrobić” – mówi jedno, a drugie jest pod ścianą, więc zgadza się na terapię. Kobiety częściej inicjują terapię w wypadku dysfunkcji seksualnej – to bywa odczuwane jako wspólny problem, ale zwykle jedna strona jest wytypowana przez drugą do roli pacjenta. Mężczyźni bardziej się wstydzą dysfunkcji, więc w czasie konsultacji dyskutujemy z takim podejściem, że jedną stronę trzeba leczyć, a druga tylko towarzyszy. Bo to jest sprawa obojga. Natomiast trudno powiedzieć, kto dominuje w inicjowaniu terapii w wypadku poważnych

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Najczęściej zakończenia są szczęśliwe

W Polsce zgłasza się średnio 31 osób zaginionych dziennie Na facebookowym profilu Zaginieni-Cala-Polska prawie codziennie pojawia się informacja o nowym zaginięciu. Te o czyimś zniknięciu przeplatane są wiadomościami o odnalezieniu. Zdarzają się jednak informacja, że odnaleziono ciało… Dane o zaginionych publikują też inne portale, a dostępną online bazę prowadzi Fundacja Itaka. Marcin Janiszewski ma 25 lat, 180 cm wzrostu, jest szczupły, ma krótko ścięte jasne włosy. Mieszkał w Heerlen w Holandii. Ostatni raz z matką rozmawiał 7 sierpnia. Powiedział, że nazajutrz jedzie w delegację do Chorwacji. Wiadomo, że dotarł tam 9 sierpnia. Od tego dnia jego los jest nieznany. Sebastian Sierpiński ma 26 lat, 185 cm wzrostu, niebieskie oczy, krótkie, ciemne włosy. Zaginął 14 sierpnia w miejscowości Wirówek w gminie Gryfino. Jechał samochodem ze swoim szefem. Nieoczekiwanie wyskoczył z samochodu i pobiegł w pole kukurydzy. Przed wakacjami został pobity, co mogło mieć wpływ na jego nietypowe zachowanie. Janina Jasianek ma 91 lat, 150 cm wzrostu, siwa, szczupła. 21 lipca przed południem zaginęła w Kuźnicy w gminie Ostrówek. Z powodu stanu zdrowia wymaga stałej opieki. Do poszukiwań użyto nawet policyjnego śmigłowca Black Hawk. Michał Kozek ma 35 lat, jest szatynem, 187

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.