Tort trojański
Tort urodzinowy marszałka Cimoszewicza okazał się tortem trojańskim. Zastanawiałam się, dlaczego kroi się twarz marszałka, podcina mu gardło, odcina nos, oczy. Jako przesądna kobieta zadrżałam, że to zła wróżba, no i stało się, do polityki trzeba byczej skóry albo skóry żubra. Cimoszewicz, kandydat o dużej wrażliwości, zrezygnował. Chyba że jest to zagrywka wyborcza i że w ostatniej chwili, proszony przez elektorat i kolegów, wskoczy do gry, choć nie sądzę, bo wtedy miałby zerową szansę. Zresztą osobiście nie dziwię się, że ma dość, tylko dlaczego się zdecydował? Dlaczego trzy dni wcześniej odbył debatę z Tuskiem? Czy jeszcze wówczas nie wiedział, że atakuje się jego rodzinę, czy ktoś nam to wyjaśni? Kiedy przelała się czara goryczy? Fakt, że dużo było jazgotu z powodu asystentki Cimoszewicza, Jaruckiej, występującej przed komisją. Snuli się po wizji członkowie ze swoimi wizjami oraz marzeniami. I co? I nico. Prokuratura za kłamliwe zeznania ją ściga, wysyła wezwania na liczne adresy, ale ślad wszelki po osobie zaginął. Troszczyli się posłowie z komisji o swego świadka, sugerowali, że na zdrowie jej psychofizyczne czyhają wiadome siły, a teraz cisza wokół, nawet złamany członek na poszukiwanie tej kobiety brzemiennej, także w skutki, się nie udał. I dobrze, odpoczynek po wielkim wysiłku jej się przyda. A jaka znana się zrobiła! To już ikona, twarz – marka. Trafiła do tabloidów, wątek romansowy nawet się pojawił. Ciekawe, kiedy zobaczymy ją w reklamach. A jeśli w przyszłym roku telewizje znów urządzą festiwale na pieśń, to będzie mogła wystąpić i zaśpiewać piosenkę Ali Majewskiej, z nieco zmienionym tekstem. Zamiast: „Bo męska rzecz być daleko, a kobieca wiernie czekać” będzie: „Kobieca rzecz być daleko, zaś sędziego wiernie czekać”. I z pewnością zdobędzie nagrodę publiczności, jak jaka Mandaryna, bo nikt tak jak nasza publika nie potrafi dowartościować artysty. U nas nawet Hitler jako pacykarz akwarelista by się przebił, nie musiałby tworzyć faszystowskiej partii, by się na inteligentach i zdolniejszych artystach odegrać, i nie byłoby tego, co było. Nasz naród jak lawa, pisał wieszcz, a ja dodaję, że ucho ma słoniowe, ale serce gorące. Naród posiada również mózg, a jeśli tak, to jeszcze nie wszystko stracone, może przyjść opamiętanie i głosy na SdPl i inne lewicowe partie. Gdy przez media przelatywało małe lokalne tsunami pod nazwą Jarucka, zauważyłam w jednej z gazet ciekawą informację. Sprawa trudna do pojęcia, ale bohaterek telenoweli na ogół się nie rozumie, chodziło o to, że Jarucka najpierw zachęcała koleżankę, żeby wzięła kredyt, a potem podobno świsnęła kasę. Ponieważ nic jej nie udowodniono, litościwy pan Cimoszewicz nie dał jej skrzywdzić – i dostał za dobre serce. Mam swoją złotą myśl, którą poczęłam w domu rodzinnym jako odpowiedź na sentymentalne porzekadło, którym mnie karmiono: „Dzień bez dobrego uczynku to dzień stracony”. Ta złota myśl brzmi: „Żaden dobry uczynek nie pozostanie bez kary”. Oto mój wkład do skarbnicy przysłów. Dowiedzieliśmy się przy okazji tej relacji, że pani Jarucka zarabia coś około 7 tys., jej koleżanka około sześciu. Są to osoby młode, bez wieloletniego doświadczenia, a kasę biorą, że paluszki lizać. Gdyby pracowały w prywatnej firmie, pies ich szmal trącał, ale na państwowej posadzie? Mówiliśmy o tym z mężem i naszymi przyjaciółmi profesorami, dobrymi uczonymi, których pensje są znacznie niższe. Nic dziwnego, że mało kto chce zostać asystentem na uczelni, jeśli tyle wokół możliwości. Po wyborach otworzą się złote wrota dla opcji, która zwycięży; ile to będzie posad doradców, asystentów, ile miejsc w radach nadzorczych, w spółkach! Przebierają nóżkami krewni i znajomi królika. Nie będzie zmiłuj dla krewnych i znajomych z poprzedniego układu. Ja też wzdycham: żeby już było po wszystkim! Z tą różnicą, że ja pójdę głosować. Nawet niewierzący wzywają imienia pana boga, nadaremno zresztą, wciąż mówią, na miłość boską, niech to się wreszcie skończy, niech wybiorą byle kogo. Charakterystyczna jest forma: niech wybiorą, niech sobie wybiorą, niech wybiorą byle kogo… Jest w tym umywanie rąk: niech oni wybiorą, sobie, zupełnie jakby to nas nie dotyczyło. Ludzie chcą spokoju, może nawet gorszego parlamentu, gorszego prezydenta i gorszego rządu. To jest akurat bardzo prawdopodobne. Chcą, żeby zaczęło się w miarę normalne życie,









