Tropię kłamstwa Morawieckiego

Tropię kłamstwa Morawieckiego

Warszawa 05.08.2020 r. Dariusz Rosati - ekonomista, posel. fot.Krzysztof Zuczkowski

Morawiecki to mistrz propagandy w najgorszym stylu. On to robi z premedytacją Dariusz Rosati – profesor nauk ekonomicznych, były minister spraw zagranicznych, członek Rady Polityki Pieniężnej, poseł do Parlamentu Europejskiego VI i VIII kadencji, poseł na Sejm VII i IX kadencji. Widzę, że pan nie wytrzymał i opublikował listę kłamstw Morawieckiego. – Siedziałem w ławach sejmowych, premier mówił o szczycie Unii, a że na tych sprawach trochę się znam… Premier zaczął od tego, że ze wszystkich państw Polska zyskała najwięcej. Że będzie 700 mld zł. A będzie? – Gdy to mówił, wszystko pomieszał. Budżet unijny na siedem lat z nadzwyczajnym, jednorazowym pakietem odbudowy, który kieruje się zupełnie innymi zasadami, granty dodał do pożyczek, pominął warunkowość wypłat. Wszystko wrzucił do jednego wora i mówił, że przywiózł 700 mld. A posłowie PiS piszczeli z radości. Więc jak usłyszałem te opowieści… …to pan nie wytrzymał. – Znam pana premiera od tej strony. Wielokrotnie wysłuchiwałem jego wystąpień, to jest mistrz propagandy, muszę powiedzieć, w najgorszym stylu. Mijanie się z prawdą, kłamanie w żywe oczy… I myślę, że nie mamy tu do czynienia z brakiem świadomości. On to robi z pełną premedytacją. Ale przecież wiadomo, że kłamstwo ma krótkie nogi. Że znajdzie się ktoś, choćby prof. Rosati, który to wszystko mu wygarnie. – Wtedy Rosatiego się opluje w TVP. Przecież słucham wyborców czy raczej wyznawców PiS. Orientuję się, że oni zadowalają się przekazem z telewizji publicznej, nie sięgają do źródeł i w efekcie niewiele wiedzą. Zwłaszcza że tym razem ramy finansowe Unii plus plan odbudowy to sprawy dość skomplikowane – są tam różne fundusze, pożyczki, dotacje, są określone warunki przy przyznawaniu środków. Większość ludzi tego nie analizuje, tylko słucha przekazu. A przekaz jest właśnie taki, że premier pojechał i dlatego, że był twardy, odniósł sukces. Skoro tyle pieniędzy przywiózł… – Ale w dużej mierze to nieprawda. Na przykład powiedział, że wywalczono 70 mld euro dla Polski z Funduszu Spójności. Zwróciłem na te słowa uwagę, ponieważ premier znowu celowo wprowadzał nas w błąd. Na obecną chwilę Fundusz Spójności, na całe siedem lat i na całą Unię, wynosi trochę ponad 50 mld euro. A on mówi, że załatwił dla Polski 70 mld. Po co to mówi? – Żeby pokazać, że zdobył więcej pieniędzy niż nasz rząd w 2014 r. I w tym celu dodał wszystkie pieniądze w ramach polityki spójności z różnych źródeł – z funduszu regionalnego, z funduszu społecznego, funduszów rolnych itd. Ale to są różne środki, różne fundusze, one idą na regiony itd. A prawda jest taka, że – po pierwsze – nawet cała suma tych wszystkich środków dla Polski też jest niższa od kwoty, którą w Sejmie podał premier, i – po drugie – jeśli chodzi o pieniądze z budżetu UE, dla Polski będzie to o ok. 20 mld euro mniej, niż mieliśmy na lata 2014-2020. W sprawach pieniędzy europejskich premier cudownie różne kwoty sumuje, w sprawach dotyczących budżetu – równie cudownie odejmuje. – Ogłaszając tzw. budżet bez deficytu! Rząd na początku roku przedstawił nam „budżet tysiąclecia”, który okazał się jedną wielką mistyfikacją. Po pierwsze, mieliśmy tam ok. 35-40 mld zł wypchniętych poza budżet państwa, do innych części sektora finansów publicznych. Na przykład 13. emeryturę, która obciążyła Fundusz Solidarności, albo Fundusz Dróg Samorządowych, który również ma być finansowany poza budżetem państwa, czyli z Banku Gospodarstwa Krajowego. Ponadto 10-15 mld zł to wydatki przesunięte na poziom samorządów, głównie w oświacie, na które rząd nie dał samorządom dodatkowych środków. Kolejne 40 mld zł to były stałe wydatki, umocowane w ustawach, ale finansowane dochodami, które mogą się zdarzyć raz, tylko w tym roku, takie jak wyjątkowo wysoka wpłata z zysku NBP, dochody ze sprzedaży częstotliwości 5G, dochody ze sprzedaży pozwoleń na emisję dwutlenku węgla czy dochody z tzw. opłaty przekształceniowej pobieranej przy przeniesieniu środków z OFE na IKE. A 2 mld zł dla telewizji? – W budżecie nie ma takiego wydatku. Telewizja dostała pieniądze w postaci obligacji skarbu państwa. Czyli rośnie dług, ale wedle polskich reguł rachunkowych w budżecie tego nie ma. Bo operacja zadłużania

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2020, 33/2020

Kategorie: Wywiady