Trudne małżeństwo

Trudne małżeństwo

US President Donald Trump and Canadian Prime Minister Justin Trudeau walk down the West Wing Colonnade between meetings at the White House in Washington, DC, February 13, 2017. / AFP PHOTO / SAUL LOEB

Sąsiedzka współpraca z USA staje się dla Kanady coraz bardziej problematyczna Przez ostatnie dziesięciolecia pozycja Ottawy w światowej geopolityce była dość łatwa do przewidzenia i zaplanowania. Pozostająca w niemal stałym sojuszu z USA Kanada mogła właściwie w ciemno podążać za decyzjami Białego Domu w stosunkach międzynarodowych. Nie odbierając absolutnie kanadyjskim szefom rządu i dyplomacji suwerenności w podejmowaniu decyzji, należy stwierdzić, że funkcjonowanie w cieniu światowego supermocarstwa, przez lata głównego aktora zimnej wojny, było wygodne. Kanada potępiała te same dyktatury w krajach byłego Trzeciego Świata, wspierała te same międzynarodowe porozumienia handlowe, od siebie okazjonalnie dodając bardziej otwarte nastawienie wobec uchodźców czy przypisywanie większego znaczenia kwestiom ochrony środowiska i praw mniejszości etnicznych. Jednym słowem, choć relacje między Kanadą a Stanami Zjednoczonymi nie były określane mianem specjalnych, jak w stosunkach z Wielką Brytanią, to pod wieloma względami należały do szczególnych. Z dzisiejszej perspektywy te czasy wydają się prehistorią stosunków międzynarodowych. Ekologiczny klincz Pierwsze sygnały zmian zaczęły się pojawiać kilka lat temu, gdy światowe autorytety na poważnie zaczęły przepowiadać nadchodzącą katastrofę klimatyczną. Z racji położenia geograficznego i kluczowej roli, jaką środowisko naturalne odgrywa dla tzw. pierwszych narodów (ang. first nations), czyli rdzennych mieszkańców Kanady, władze w Ottawie już wtedy apelowały do światowej społeczności o podjęcie zdecydowanych działań w celu ograniczenia emisji gazów cieplarnianych. Prawdziwa zmiana w kanadyjskiej polityce zagranicznej, a co za tym idzie, w relacjach z USA, przyszła w listopadzie 2015 r., wraz z objęciem władzy przez Partię Liberalną. Nowy premier, będący niemal popkulturowym idolem w swoim kraju Justin Trudeau, za niezaprzeczalny priorytet uznał ochronę środowiska i już na początku kadencji otrzymał potężne wsparcie z Białego Domu. Odchodzący z urzędu Barack Obama pod koniec drugiej kadencji postawił sobie za punkt honoru doprowadzenie do podpisania światowego porozumienia klimatycznego w Paryżu pod koniec 2015 r. Kiedy Obama powoli usuwał się w cień, gwiazda Trudeau zaczęła świecić pełnym blaskiem. Podczas konferencji klimatycznej ONZ w stolicy Francji szybko znalazł się na czele światowych przywódców walczących o ambitniejsze zapisy porozumienia klimatycznego. Jego dominująca pozycja w obozie ekologów stała się na tyle widoczna, że światowa prasa namaściła go na nowego lidera postępu, zwłaszcza w obliczu prezydentury Trumpa w USA i fali antyliberalizmu w Europie. W miarę jak przywództwo Stanów Zjednoczonych stawało się coraz bardziej wątpliwe, Kanada rosła w oczach, być może pierwszy raz w swojej historii budząc większy respekt niż starszy brat z południa. Katalog rozbieżności Póki Barack Obama i Justin Trudeau mogli podczas oficjalnych wizyt publicznie żartować z wyników w hokeju na lodzie, wszystko zmierzało w dobrym kierunku. Od kiedy jednak w Białym Domu rządzi Donald Trump, partnerstwo USA i Kanady staje się drogą przez mękę. Nowy prezydent Ameryki nie wierzy w negatywne skutki globalnego ocieplenia. Mało tego, jego polityka energetyczna wydaje się tak zaprojektowana, by to globalne ocieplenie jak najbardziej przyśpieszyć. Trump nie tylko chce z powrotem przerzucić amerykański przemysł na węgiel (choć wzrost zatrudnienia w tym sektorze idzie bardzo opornie), ale przede wszystkim wycofał Stany Zjednoczone z międzynarodowego porozumienia klimatycznego, przypominając, że wybrali go „mieszkańcy Pittsburgha, a nie Paryża”. W tej sprawie Trudeau już nie może liczyć na wsparcie Waszyngtonu. Ekologia to niejedyna płaszczyzna, na której premier Kanady i prezydent USA poruszają się w przeciwnych kierunkach. To, co dla Trudeau stało się powodem do dumy i co dało mu ogromną popularność w kraju i za granicą, dla Trumpa jest najmniej pożądanym obrotem spraw. Gdy Trudeau osobiście witał na lotnisku uchodźców z Syrii, Trump nakładał na nich zakaz wjazdu do USA. Kiedy premier Kanady powoływał do rządu kobiety, ludzi młodych, niepełnosprawnych, homoseksualistów i przedstawicieli mniejszości etnicznych, Trump wśród doradców i późniejszych członków rządu umieścił prawie wyłącznie białych mężczyzn po pięćdziesiątce (czysto figuratywna rola jego córki niewiele w tym układzie zmienia). Wreszcie niedawny kandydat Partii Republikańskiej zapowiedział radykalną zmianę postanowień porozumienia o wolnym handlu NAFTA, w wyniku którego ekonomia Kanady zyskała spory zastrzyk kapitału i mocy produkcyjnych po trudnych latach 80. Trump, adwokat

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2017, 31/2017

Kategorie: Świat