Sąsiedzka współpraca z USA staje się dla Kanady coraz bardziej problematyczna Przez ostatnie dziesięciolecia pozycja Ottawy w światowej geopolityce była dość łatwa do przewidzenia i zaplanowania. Pozostająca w niemal stałym sojuszu z USA Kanada mogła właściwie w ciemno podążać za decyzjami Białego Domu w stosunkach międzynarodowych. Nie odbierając absolutnie kanadyjskim szefom rządu i dyplomacji suwerenności w podejmowaniu decyzji, należy stwierdzić, że funkcjonowanie w cieniu światowego supermocarstwa, przez lata głównego aktora zimnej wojny, było wygodne. Kanada potępiała te same dyktatury w krajach byłego Trzeciego Świata, wspierała te same międzynarodowe porozumienia handlowe, od siebie okazjonalnie dodając bardziej otwarte nastawienie wobec uchodźców czy przypisywanie większego znaczenia kwestiom ochrony środowiska i praw mniejszości etnicznych. Jednym słowem, choć relacje między Kanadą a Stanami Zjednoczonymi nie były określane mianem specjalnych, jak w stosunkach z Wielką Brytanią, to pod wieloma względami należały do szczególnych. Z dzisiejszej perspektywy te czasy wydają się prehistorią stosunków międzynarodowych. Ekologiczny klincz Pierwsze sygnały zmian zaczęły się pojawiać kilka lat temu, gdy światowe autorytety na poważnie zaczęły przepowiadać nadchodzącą katastrofę klimatyczną. Z racji położenia geograficznego i kluczowej roli, jaką środowisko naturalne odgrywa dla tzw. pierwszych narodów (ang. first nations), czyli rdzennych mieszkańców Kanady, władze w Ottawie już wtedy apelowały do światowej społeczności o podjęcie zdecydowanych działań w celu ograniczenia emisji gazów cieplarnianych. Prawdziwa zmiana w kanadyjskiej polityce zagranicznej, a co za tym idzie, w relacjach z USA, przyszła w listopadzie 2015 r., wraz z objęciem władzy przez Partię Liberalną. Nowy premier, będący niemal popkulturowym idolem w swoim kraju Justin Trudeau, za niezaprzeczalny priorytet uznał ochronę środowiska i już na początku kadencji otrzymał potężne wsparcie z Białego Domu. Odchodzący z urzędu Barack Obama pod koniec drugiej kadencji postawił sobie za punkt honoru doprowadzenie do podpisania światowego porozumienia klimatycznego w Paryżu pod koniec 2015 r. Kiedy Obama powoli usuwał się w cień, gwiazda Trudeau zaczęła świecić pełnym blaskiem. Podczas konferencji klimatycznej ONZ w stolicy Francji szybko znalazł się na czele światowych przywódców walczących o ambitniejsze zapisy porozumienia klimatycznego. Jego dominująca pozycja w obozie ekologów stała się na tyle widoczna, że światowa prasa namaściła go na nowego lidera postępu, zwłaszcza w obliczu prezydentury Trumpa w USA i fali antyliberalizmu w Europie. W miarę jak przywództwo Stanów Zjednoczonych stawało się coraz bardziej wątpliwe, Kanada rosła w oczach, być może pierwszy raz w swojej historii budząc większy respekt niż starszy brat z południa. Katalog rozbieżności Póki Barack Obama i Justin Trudeau mogli podczas oficjalnych wizyt publicznie żartować z wyników w hokeju na lodzie, wszystko zmierzało w dobrym kierunku. Od kiedy jednak w Białym Domu rządzi Donald Trump, partnerstwo USA i Kanady staje się drogą przez mękę. Nowy prezydent Ameryki nie wierzy w negatywne skutki globalnego ocieplenia. Mało tego, jego polityka energetyczna wydaje się tak zaprojektowana, by to globalne ocieplenie jak najbardziej przyśpieszyć. Trump nie tylko chce z powrotem przerzucić amerykański przemysł na węgiel (choć wzrost zatrudnienia w tym sektorze idzie bardzo opornie), ale przede wszystkim wycofał Stany Zjednoczone z międzynarodowego porozumienia klimatycznego, przypominając, że wybrali go „mieszkańcy Pittsburgha, a nie Paryża”. W tej sprawie Trudeau już nie może liczyć na wsparcie Waszyngtonu. Ekologia to niejedyna płaszczyzna, na której premier Kanady i prezydent USA poruszają się w przeciwnych kierunkach. To, co dla Trudeau stało się powodem do dumy i co dało mu ogromną popularność w kraju i za granicą, dla Trumpa jest najmniej pożądanym obrotem spraw. Gdy Trudeau osobiście witał na lotnisku uchodźców z Syrii, Trump nakładał na nich zakaz wjazdu do USA. Kiedy premier Kanady powoływał do rządu kobiety, ludzi młodych, niepełnosprawnych, homoseksualistów i przedstawicieli mniejszości etnicznych, Trump wśród doradców i późniejszych członków rządu umieścił prawie wyłącznie białych mężczyzn po pięćdziesiątce (czysto figuratywna rola jego córki niewiele w tym układzie zmienia). Wreszcie niedawny kandydat Partii Republikańskiej zapowiedział radykalną zmianę postanowień porozumienia o wolnym handlu NAFTA, w wyniku którego ekonomia Kanady zyskała spory zastrzyk kapitału i mocy produkcyjnych po trudnych latach 80. Trump, adwokat