Trumpów dwóch

Trumpów dwóch

Jak 45. prezydent USA zmieni amerykańską politykę zagraniczną 20 stycznia 2017 r. władzę w Stanach Zjednoczonych obejmuje najbogatsza i najbardziej konserwatywna ekipa pod przewodnictwem prezydenta, który nie zajmował wcześniej żadnego obieralnego stanowiska i nie miał dotąd żadnego doświadczenia politycznego. Ma natomiast duże pieniądze i niepohamowane ambicje, a otoczony jest rekordową w historii USA liczbą generałów. Jako republikanin Donald Trump przejmuje władzę wykonawczą w komfortowych dla niego warunkach politycznych. Republikanie kontrolują Biały Dom, obie izby Kongresu i wkrótce będą mieli również większość w Sądzie Najwyższym. Będzie to wpływało na politykę zarówno wewnętrzną, jak i zagraniczną Stanów Zjednoczonych. Prognozowanie poczynań Trumpa to zadanie o tyle trudne, że 45. prezydent jest nieprzewidywalny i niekonwencjonalny, m.in. od zwycięstwa wyborczego do dzisiejszego dnia nie zorganizował konferencji prasowej, a ze światem komunikuje się za pomocą Twittera. Czego można zatem oczekiwać? Co zapowiedział kandydat… Jeżeli chodzi o politykę zagraniczną, mamy dwóch Trumpów. Kandydata na prezydenta z okresu prawyborów republikańskich i finałowej rozgrywki z Hillary Clinton oraz prezydenta elekta, który mówi już co innego niż w ferworze walki wyborczej. Potwierdza to prawdziwość powiedzenia, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Pierwszy Trump w kampanii wyborczej m.in. domagał się od rządu Baracka Obamy całkowitego zakazu wjazdu muzułmanów do Stanów Zjednoczonych. 11 mln nielegalnych imigrantów przebywających w USA nazywał gwałcicielami i mordercami, domagając się ich deportacji. Aby zapobiec przedostawaniu się imigrantów do USA przez granicę z Meksykiem zapowiedział, że jako prezydent zbuduje długi i wysoki mur na granicy, a kosztami budowy obciąży Meksyk. Opowiadał się za zbrojnym zniszczeniem Państwa Islamskiego i dżihadystów, gdziekolwiek są na świecie, za zbombardowaniem Iranu i irackich pól naftowych, aby pozbawić islamistów spod znaku ISIS środków materialnych. Krytykował przedsiębiorstwa amerykańskie, które w poszukiwaniu taniej siły roboczej przenosiły zakłady m.in. do Chin, Indii czy Ameryki Łacińskiej. Powiedział, że zobowiąże je do powrotu do Stanów Zjednoczonych. Aby chronić rynek amerykański przed zalewem produktów chińskich, proponował wprowadzić cła zaporowe na te towary w wysokości 45%, bo „Chiny przejmują nasze stanowiska pracy i nasze pieniądze”. Wielokrotnie głosił poglądy, które były sprzeczne i wzajemnie się wykluczały. Jednego dnia wyraził poparcie dla idei nierozprzestrzeniania broni jądrowej, by drugiego żądać wyposażenia Japonii i Korei Południowej w arsenały nuklearne. Raz chciał, aby rząd USA przekazał Ukrainie broń ofensywną, innym razem przestrzegał, że Ukraina jest w stanie chaosu. Pozytywnie wypowiadał się o Putinie i oznajmił, że to polityk, z którym mógłby „bardzo dobrze współdziałać”. Już jako prezydent elekt zapowiedział odejście od niektórych obietnic i postulatów zgłaszanych w czasie kampanii wyborczej. Nie deportuje 11 mln nielegalnych imigrantów przebywających obecnie w Stanach Zjednoczonych. Mówi o 3 mln, ale i to nie jest pewne, ponieważ obecnie grozi deportacją przede wszystkim tym, którzy naruszają prawo amerykańskie. Nie anuluje Północnoamerykańskiej Strefy Wolnego Handlu (NAFTA) ani trójstronnego układu USA-Kanada-Meksyk. Wspomina co najwyżej o renegocjacji, ponieważ obecnie głównymi beneficjentami tego porozumienia są Meksyk i Kanada. Nie zbuduje długiego i wysokiego muru na granicy z Meksykiem. Teraz mówi, że częściowo może to być po prostu płot. Nie obciąża już Meksyku kosztami tego przedsięwzięcia. Jako prezydent nie wprowadzi całkowitego zakazu wjazdu muzułmanów do USA, tylko podda ich porządnej lustracji przed przekroczeniem granicy amerykańskiej. W kampanii wyborczej Trump krytycznie wypowiadał się o działalności lobbystów oraz doradców krajowych i zagranicznych w Waszyngtonie. Obiecał „osuszyć to bagno”. Dziś wiemy, że ma wokół siebie wielu takich doradców i polega na ich sugestiach. …prezydent elekt potwierdzić nie musi Gotowość realizacji niektórych postulatów z kampanii wyborczej prezydent elekt potwierdził. Można więc założyć, że będzie je realizował. Na przykład nie ratyfikuje transpacyficznego porozumienia o wolnym handlu (TPP), które administracja Obamy zaaprobowała, ale nie zdążyła ratyfikować. Oprócz Stanów Zjednoczonych stronami partnerstwa jest 12 państw na różnych kontynentach, ale bez udziału Chin. Trump po prostu wycofa podpis USA. Nie podoba mu się też układ, jaki administracja Obamy podpisała z Kubą. Zdaniem Trumpa służy on interesom rządu Castro, a nie mieszkańcom Kuby. Jako prezydent zaproponuje renegocjację umowy, a jeżeli Kuba się nie zgodzi, doprowadzi do jej zerwania. Biznes amerykański jest przeciwny porozumieniu

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 02/2017, 2017

Kategorie: Świat