Twarze samorządów

Twarze samorządów

Wybraliśmy rady. Spośród ogromnej liczby kandydatów na radnych i fotele prezydentów, burmistrzów i wójtów w bezbarwnej i spokojnej kampanii wybraliśmy tych, na których już niebawem zaczniemy narzekać. Specyfiką tych wyborów jest to, że czeka nas jeszcze dogrywka. Do obsadzenia pozostało wiele bardzo atrakcyjnych foteli. Także w największych miastach.
Czego możemy się spodziewać po nowych samorządach? Z przebiegu kampanii wynika, że większość wybranych dobrze wie, jakie są nasze oczekiwania. Prawie każdy kandydat mniej lub bardziej mądrze i przekonująco akcentował swoją troskę o człowieka, rodzinę, rozwój miejsc pracy, edukację i bezpieczeństwo. Samorządowcy dobrze więc wiedzą, co ludzi boli. Niebawem okaże się, czy jest to tylko wiedza teoretyczna. Wyciągnięta wyłącznie na użytek kampanii wyborczej i potraktowana jako socjotechniczna trampolina do władzy. A po wyborach zwinie się transparenty, pozrywa ulotki i zacznie się to co przedtem. Prywata i dbałość o interesy swojego otoczenia i zaplecza politycznego.
Nie chcę uogólniać i krzywdzić tych, którzy mają zasłużenie silny mandat społeczny. Liderów z krwi i kości, autentycznych społeczników i profesjonalistów od zarządzania. To jest ta lepsza twarz samorządów. Wizytówka i powód do dumy. Niestety, w wielu miejscach samorząd ma gębę aferzysty i nieudacznika.
Czy sito selekcji było w tym roku wystarczająco szczelne? Zanim to sprawdzimy, będziemy mogli jeszcze coś zrobić 10 listopada. Warto skorzystać z tej możliwości. Choćby po to, by później mniej narzekać.
Polityka, wbrew potocznym opiniom, nie jest zajęciem, które toczy się od wyborów do wyborów. A między wyborami jest czas na to, by sobie spokojnie porządzić. Kto tak myśli, wpada w tarapaty. Za brak refleksu i złą ocenę sytuacji trzeba płacić wysokie rachunki. Ostatnio przekonali się o tym politycy Platformy Obywatelskiej oraz Prawa i Sprawiedliwości. W kiepskim stylu etatowi obrońcy demokracji próbowali destabilizować Sejm, chowając się za plecami Samoobrony i Ligi Polskich Rodzin. Myśleli pewno, że jest to bardzo sprytne. Że wszystko i tak spadnie na tych, którzy blokowali sejmową mównicę. Nic nie osiągnęli poza tym, że zaszokowali własny elektorat. Najwięcej refleksu wykazała przy tym posłanka Zyta Gilowska z PO, która całą sytuację skwitowała słowami: „Jest stare ludowe przysłowie, które mówi: »Lepiej z mądrym zgubić niż z głupim znaleźć«, i upieranie się przy swoim, trwanie przy swoim w okolicznościach, gdy to wygląda na przyłączenie się do Samoobrony, jest po prostu nonsensem”.
Granicę śmieszności przekroczył były marszałek Sejmu Maciej Płażyński, stając na czele tych, którzy chcieli odwołać obecnego marszałka Borowskiego. Najdelikatniej mówiąc – nie uchodzi! Panie marszałku, właśnie Panu takie zachowanie nie uchodzi.

Wydanie: 2002, 43/2002

Kategorie: Felietony, Jerzy Domański

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy