Ucieczka Niemek ze wschodu

Ucieczka Niemek ze wschodu

W nowych landach „nieudacznicy” płci męskiej nie mogą znaleźć partnerek Czy „wschodniaczki” wymrą? Takie pytanie stawia dziennik „Berliner Kurier”. „Kobiety uciekają ze wschodu”, ostrzega tygodnik „Stern”. „Zostają tylko głupi mężczyźni”, stwierdza magazyn „Die Zeit”. „Zostaną młodzi nieudacznicy”, informuje portal internetowy AOL.de. „Bez pracy, bez kobiety, bez przyszłości” – podsumowuje „Stuttgarter Zeitung”. Na terenie nowych landów doszło bowiem do niebezpiecznego fenomenu. Zjawisko to pozornie wydaje się śmieszne, ale mieszkańcom dawnej NRD, zwłaszcza młodym mężczyznom, bynajmniej nie jest wesoło. Coraz trudniej im bowiem znaleźć partnerkę czy żonę. Sytuacja jest dramatyczna. Dowodzi tego studium przygotowane przez niezależny berliński Instytut Populacji i Rozwoju. Dokument ten nosi charakterystyczny tytuł „Not am Mann”, co w wolnym przekładzie oznacza „Mężczyzna w potrzebie”. Dyrektor instytutu, Reiner Klingholz, przeanalizował wraz ze swoimi kolegami dane statystyczne z urzędów meldunkowych, stanu cywilnego oraz urzędów pracy. Naukowcy przeprowadzili też „wizje lokalne” w dwóch wschodnioniemieckich okręgach Elbe-Elster (Brandenburgia) i Löbau-Zittau (Saksonia) – obserwowali uczestników zabaw, festynów ludowych, dyskotek. Zauważyli niepokojący brak młodych kobiet i nadmiar mężczyzn, przy czym ci ostatni bynajmniej nie sprawiali wrażenia intelektualistów czy ludzi sukcesu. Studium podkreśla, że od 1990 r. tereny nowych krajów federalnych opuściło ponad 1,5 mln ludzi, czyli jakieś 10% całej populacji. Mieszkańcy Brandenburgii, Saksonii i Turyngii masowo wyruszyli do zamożnej starej Republiki Federalnej. Wśród tych niemiecko-niemieckich emigrantów znalazło się szczególnie wiele wykształconych, ambitnych, młodych pań. Od 1991 r. nowe landy opuściło 400 tys. kobiet poniżej 30. roku życia i tylko 273 tys. mężczyzn w tym samym przedziale wiekowym. W konsekwencji w niektórych, zwłaszcza oddalonych od dużych miast, „słabych strukturalnie” regionach doszło do zdumiewającej sytuacji, którą komentatorzy nazywają lapidarnie Frauenmangel (brak kobiet). W okręgach Prignitz i Uckermark deficyt młodych przedstawicielek płci pięknej sięga 25%. Współautor studium, Steffen Kröhnert, wyjaśnia: „Jest to sytuacja bez precedensu w Europie. W porównaniu ze wschodem Niemiec nawet mężczyznom z polarnych regionów Szwecji czy Finlandii powodzi się lepiej”. Tylko na niektórych samotnych wyspach greckich niedobór kobiet ma charakter jeszcze dotkliwszy. Po tych hiobowych wieściach z Berlina komentatorzy przypomnieli słynne „kwitnące krajobrazy”, które Helmut Kohl obiecywał obywatelom upadającej NRD. Wizja kanclerza jedności spełniła się tylko częściowo. Frankfurt nad Odrą, Cottbus czy Zwickau zostały pięknie odnowione, tylko że mieszkania w odrestaurowanych kamienicach często stoją puste. Lipsk, Drezno i kilka innych większych miast stało się centrami supernowoczesnych technologii. Ale te ogniska dobrobytu nie promieniują na cały kraj. W wielu okręgach nowych landów doszło do odprzemysłowienia na trudną do wyobrażenia skalę. W takim Prignitz czy Löbau dobrych miejsc pracy jest jak na lekarstwo. Nie dotarł tu rozkwit gospodarczy, z którego niemieccy politycy i menedżerowie są tak dumni. A szczęśliwcy, którzy mają pracę, otrzymują przeciętnie o 20-22% niższe wynagrodzenie niż ich koledzy ze starej Republiki Federalnej, i to 17 lat po zjednoczeniu Niemiec. Jak wynika z przedstawionej na początku czerwca analizy Instytutu Nauk Ekonomicznych i Społecznych przy Fundacji Hansa Böcklera, w niektórych przypadkach te różnice płac sięgają 40%. Trudno więc się dziwić, że wielu mieszkańców Turyngii, Meklemburgii czy Saksonii opuszcza ojczyste strony. Od początku taką decyzję, wymagającą determinacji i odwagi, podejmowało więcej młodych, wykształconych kobiet niż mężczyzn. Już w 2003 r. prof. Ulf Matthiesen z Instytutu Rozwoju Regionalnego i Planowania Strukturalnego zwrócił uwagę na postępujące „głupienie wschodu” i ostrzegał, że miejscowości Brandenburgii poza regionem Berlina już wkrótce będą „zaludnione przede wszystkim przez bezrobotnych miejskich głupków, bez szans na znalezienie partnerki czy założenie rodziny”. Matthiesen powoływał się wtedy na testy psychologiczne rekrutów do Bundeswehry, z których wynikało, że młodzi mężczyźni z wiejskich regionów Brandenburgii „nie są szczególnie lotni”. Prognozy Matthiesena uznano za zbyt pesymistyczne, obecnie jednak w niektórych, zapomnianych przez Boga, inwestorów i rząd regionach wschodu zaczynają się spełniać. Autorzy studium „Mężczyzna w potrzebie” zwracają uwagę na następujący fenomen – dziewczęta ze wschodnich landów są bardziej dynamiczne od chłopców i potrafią zaplanować życie. Przede wszystkim zdobywają wykształcenie. W latach 1999-2004 31% młodych kobiet we wschodnich Niemczech ukończyło szkołę zdanym

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2007, 25/2007

Kategorie: Świat