Dieta paleo jest dzisiaj mało realna, ale powinniśmy stawiać na świeże produkty lokalne Prof. Iwona Wawer – pracuje na Wydziale Farmaceutycznym Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Zajmuje się chemią fizyczną, a więc dyscypliną wykorzystującą metody fizyki w badaniach związków chemicznych. Autorka lub współautorka ponad 150 publikacji naukowych, kilku książek m.in. na temat profilaktyki zdrowotnej i suplementów diety; inicjatorka i opiekunka portalu www.naukadlazdrowia.pl. W wolnym czasie żegluje na Mazurach. Moda na dietę paleolityczną działa na wyobraźnię. Wiele osób sądzi, że jedząc to, co człowiek epoki kamiennej, możemy pozbyć się nadmiaru tłuszczu, zyskać siłę i odporność na choroby, a także oczyścić organizm ze złych i sztucznych substancji. Czy nauka to potwierdza? – Na początku trzeba zapytać, co wiemy o sposobie odżywiania się ludzi pierwotnych, którzy żyli 1-2 mln lat temu. Okres paleolitu badali archeolodzy, ale czy udało im się zajrzeć do garnka ówczesnych mieszkańców Ziemi? Można najwyżej domniemywać, że człowiek z epoki kamienia żywił się podobnie jak małpy z rzędu naczelnych albo plemiona mieszkające w dżungli, np. Pigmeje, których jednak niesłusznie uważamy za plemiona prymitywne. Dieta paleolityczna zatem to w sumie tylko domysły. Paleolit czy neolit? Ale dieta została już określona. Wiadomo, co jeść, a czego unikać. – Warto jednak pamiętać, że znacznie więcej wiemy na temat tego, czym żywiono się później, w neolicie, 10-15 tys. lat temu. Wtedy zaczęto hodować udomowione zwierzęta, co uniezależniło człowieka od polowania. Następnie rozwinęło się rolnictwo zastępujące zbieractwo. Obsiewano pola nasionami. Są echa konfliktów, co ważniejsze – hodowla czy uprawa. Ślady tego sporu znajdujemy nawet w Biblii, bo wydaje się, że w uprzywilejowany sposób przedstawia się tam hodowców. Czy jednak nasz organizm, który wykształcił się w toku ewolucji, nie jest najlepiej przystosowany do diety ludzi pierwotnych? – Otóż nie. Wiadomo dziś, że człowiek dosyć szybko przystosowuje się do zmiany pokarmu. Bada te zjawiska nutrigenomika i okazuje się np., że niektóre zmiany w diecie wpływają nawet na zmiany w genach. Jakie będzie potomstwo otyłych Amerykanów? Otyłość przodków wpływa na większą skłonność dzieci do tycia. W takim razie, zmieniając dietę na zdrowszą, możemy odwrócić ten proces. – Tak, ale trzeba by bardzo konsekwentnie stosować zalecenia przez kilka następnych pokoleń. Zapytajmy jednak, czy współczesny człowiek ma szansę żywić się produktami, które występowały tysiące lat temu. Od paleolitu świat bardzo się zmienił, nie ma tych samych roślin jadalnych ani tych samych zwierząt. Można zrozumieć tęsknotę za byciem bliżej natury, jedzeniem mięsa dzikich zwierząt oraz mało zmienionych genetycznie roślin, ale co z realizacją tego postulatu? Dieta paleo eliminuje węglowodany i stawia na białko. Jaskiniowcy z pewnością nie jedli cukru, zboża, soli. Żywili się mięsem zwierząt lądowych i ryb, zbierali jagody, grzyby i orzechy, szukali jadalnych korzeni. – Zobaczmy, co z tego możemy dziś zdobyć. Ile osób ma szansę jeść dziczyznę albo ryby z czystych wód? Gdzie są niczym nieskażone rzeki? Inny aspekt sprawy: przeżyłam kiedyś szok, gdy poszłam na targ w Peru. Zobaczyłam wiele odmian kolorowej papryki, rozmaite pomidory, kukurydzę w różnych kolorach, setki odmian ziemniaków. Sprowadzono je do Europy dopiero po podboju Ameryki. Jeszcze 200 lat temu Polacy ich nie jedli. Czy nasi rodacy stosujący tę dietę wiedzą, skąd wziąć owoce i warzywa o jakości zbliżonej do uzyskiwanych naturalnie, dziko rosnących? W supermarkecie znajdziemy produkty mocno przetworzone. Nawet nasze wspaniałe i chwalone na całym świecie jabłka nie pochodzą z dzikich sadów, tylko z upraw koło Grójca, i są kilkanaście razy pryskane, bo bez ochrony chemicznej nie byłoby tak dorodnych owoców, zniszczyłyby je szkodniki i pleśnie. Co za dużo, to niezdrowo Są sklepy ze zdrową żywnością, w supermarketach też tworzy się takie działy. – To dobrze i warto je popierać. Jednak moim zdaniem powrót do ery jaskiniowca atrakcyjnie wypada tylko na filmach Disneya, a w praktyce ta dieta jest teraz mało realna. Z sympatią odniosłabym się do konsumpcji mięsa – jeśli nie jest nafaszerowane antybiotykami i hormonami wzrostu. Warto jeść drób i jaja od kur, które biegają po dworze, a nie są męczone w klatkach. Lepsza wieprzowina jest od świń, które mogą biegać i ryć w ziemi, a nie tylko stoją w kojcu i nie mogą się










