Paula White, kaznodziejka Donalda Trumpa, w krótkim czasie stała się gwiazdą polityki Kiedy wchodzi na scenę, występując przed dziesiątkami tysięcy wyznawców, dużo bardziej przypomina popową gwiazdę lat 90. albo prezenterkę telewizyjną niż osobę niosącą słowo boże amerykańskiemu narodowi. Duchowa doradczyni prezydenta Stanów Zjednoczonych, bo taką oficjalnie ma pozycję w strukturach Białego Domu, traktuje Biblię jak najnowszy album muzyki rozrywkowej. Jej występy pod względem logistycznym niczym się nie różnią od wielkich tras koncertowych. Hala widowiskowa, kosztujące kilkadziesiąt dolarów bilety, kilkanaście tysięcy uzbrojonych w transparenty z jej imieniem fanów, gadżety, egzemplarze Pisma Świętego podpisane przez kaznodziejkę. Widowiskowa oprawa muzyczna i wizualna, czasem nawet jakiś młodszy albo mniej znany aktywista religijny wystąpi przed nią, żeby rozgrzać publiczność. A potem pojawia się gwiazda. Blond włosy, mocny makijaż. Garnitur w zdecydowanym kolorze albo odważna sukienka. Szpilki na wysokim obcasie. Biblia w dłoni. I przede wszystkim słowa. Bardzo dużo słów, właściwie o wszystkim – o polityce, Bogu, życiu doczesnym i pozagrobowym, relacjach małżeńskich. A także o pieniądzach. Bo Paula White, 53-letnia, pochodząca z Missisipi tzw. teleewangelistka, czyli kaznodziejka jednego z protestanckich odłamów chrześcijaństwa, uprawiająca działalność misyjną głównie w prywatnych kanałach telewizyjnych, sama siebie nazywa „apostołką ewangelii dobrobytu”. Innymi słowy, doskonale zna wartość pieniądza oraz przeróżne sposoby na jego pomnażanie. Słuchając jej wystąpień, można odnieść wrażenie, że White, która pierwsze lata kariery religijnej spędziła w małych wspólnotach duchowych na Florydzie, ma zapędy wręcz imperialne. Niektóre jej wypowiedzi sugerują, że uznaje się wręcz za przywódczynię światowego chrześcijaństwa, wysłanniczkę namaszczoną przez Boga. Twierdzi, że „kiedy ona spaceruje po terenach Białego Domu, spaceruje po nich sam Pan”. Z Bogiem pozostaje też w bardzo ścisłych relacjach, bo „pobiera zawartość Niebios na swój własny twardy dysk”. White ma odpowiedzi na wszystko, od porad, na kogo głosować w wyborach, po rozwiązywanie problemów małżeńskich. W kazaniach bardzo dużo miejsca poświęca Szatanowi, który według niej obecny jest zawsze i wszędzie w naszym życiu. Nawet w tym nienarodzonym, bo duchowa doradczyni Trumpa w jednym ze styczniowych kazań prosiła Jezusa o „przerwanie szatańskich ciąż”, z których urodzić się mogą ci, którzy później siać będą zniszczenie i grzech. Dała w ten sposób do zrozumienia, że dzięki bożej pomocy jest w stanie przewidzieć całą życiową trajektorię dziecka i wskazać tych ludzi, którzy zejdą na złą drogę. I choć kazanie okazało się internetowym i medialnym hitem, na Paulę White spadła ogromna krytyka ze strony innych konserwatywnych wspólnot religijnych. Dla wielu z nich słowa o „zakończeniu szatańskich ciąż” były bezpośrednim nawoływaniem do aborcji. Czyli najcięższego grzechu, bo za taki usunięcie płodu uważa wiceprezydent Stanów Zjednoczonych Mike Pence, główny łącznik Trumpa z ewangelikalną bazą wyborców, a wraz z nim tysiące zwolenników obecnej administracji rządowej. White i Trump znają się już od 18 lat. Trudno powiedzieć, kto dla kogo był motorem dalszej kariery publicznej. Trafniejsze byłoby stwierdzenie, że szybko stali się współzależni. W 2002 r. byli jednak w zupełnie innych miejscach niż teraz. Obecny prezydent USA był już wprawdzie magnatem nieruchomościowym, ale jego reputacja nie należała do kryształowych. Po całym Wschodnim Wybrzeżu krążyły opowieści o papierowej naturze jego fortuny i monstrualnych długach, które w każdej chwili mogą go pociągnąć na dno. W dodatku obciążała go klęska jego najbardziej krzykliwej inwestycji. Na początku lat 80. zapragnął zamienić Atlantic City, 40-tysięczny nadmorski kurort w stanie New Jersey, w stolicę rozrywki całych Stanów Zjednoczonych. Stworzył więc spółkę Trump Hotels & Casino Resorts, odpowiedzialną za budowę kasyn, hoteli i innych jego kaprysów. Do tych ostatnich należał chociażby stylizowany na indyjski zabytek kompleks Trump Taj Mahal, w który biznesmen wpompował miliard dolarów. Cały projekt okazał się fiaskiem, a obecnego prezydenta przed upadkiem uratowała kreatywna księgowość. Bo Trump Hotels & Casino Resorts, nieposiadająca już żadnego majątku, tylko w pierwszej dekadzie XXI w. dwukrotnie ogłaszała bankructwo. Paula White była wtedy mało rozpoznawalną twarzą programów religijnych na jednym z kanałów dostępnej na Florydzie