Z własnego podwórka coraz mniej widać – rozmowa z prof. Jerzym Szackim
To nie idee zamierają, lecz wiara w ich cudotwórczą moc Na naszych oczach zamarły idee, wielkie projekty społeczne. Nie myślę jedynie o komunizmie czy faszyzmie, ale i neoliberalizm słania się na nogach. Można powiedzieć, że znaleźliśmy się w czasach bez idei. Aż się ciśnie pytanie: jak żyć, panie profesorze? – Normalnie, bo nie samą ideologią człowiek żyje. I większość ludzi robi w życiu to, co robi, niekoniecznie dlatego, że ma stale przed oczami jakiś wielki projekt ideologiczny. Zresztą to nie idee zamierają, lecz wiara w ich cudotwórczą moc i możliwość odkrycia sposobu uporania się raz na zawsze z wszystkimi dzisiejszymi problemami i biedami. Jeden prosty lek na wszystkie choroby. Taki był sens klasycznych systemów ideologicznych XIX i XX w., którym towarzyszyło poczucie, że wiadomo, czego po przyszłości się spodziewać i na co można mieć nadzieję. Mało kto obiecuje dziś nadejście jakiegoś „nowego wspaniałego świata”. Kiedy mowa o przyszłości, częściej słyszy się ostrzeżenia niż radosne prognozy. Dominuje niepewność i brak zaufania do wszelkich wielkich obietnic. Znajdujemy się zapewne w kolejnym punkcie krytycznym historii powszechnej, ale tym razem jakoś brak właściwego ludziom „wieku ideologii” przekonania, że udało im się odkryć kierunek i sens dziejów. Czujemy, że czasy są przełomowe, ale coraz trudniej cokolwiek przewidywać i planować znanymi do tej pory metodami i z dawną pewnością siebie. Stare schematy coraz częściej zawodzą, bo świat okazał się większy i bardziej skomplikowany, niż wydawało się w XIX w. i pierwszej połowie XX w., a nawet pod jego koniec. IDEE NA ZAPOTRZEBOWANIE Co jest najwyraźniejszym tego przejawem oraz przyczyną, że tak to się załamało. Czy tylko globalizacja? – Globalizacja jest niewątpliwie bardzo ważna, ponieważ nasze sposoby myślenia o wielkich procesach społecznych ukształtowały się w ogromnym stopniu w czasach, kiedy wielkie przyśpieszenie historyczne w gruncie rzeczy dopiero się zaczynało, polityczna i gospodarcza geografia świata wyglądała zupełnie inaczej niż obecnie, obieg informacji był mizerny, poszczególne kultury dość izolowane, porządek społeczny stosunkowo trwały itd. Teraz wszystko jest od dawna w nieustannym ruchu, którego kierunek bezskutecznie zgadujemy. Kolejne „końce historii” okazują się złudą, niemal każde rozwiązanie szybko okazuje się prowizoryczne. Globalizacja ma na tę sytuację wpływ zgoła zasadniczy, coraz mniej bowiem pozostaje miejsc, gdzie można jak gdyby nigdy nic żyć po swojemu, udając, że nic się nie stało i nic mnie nie obchodzi, co się dzieje gdzieś tam daleko w Chinach czy w Brazylii. A dzieje się – również w sferze idei – mnóstwo rzeczy, o których przeważnie nie mamy i nie chcemy mieć pojęcia, chociaż zapewne bardziej zaważą na naszym losie niż większość lokalnych pyskówek, które z takim upodobaniem komentujemy. Z własnego podwórka coraz mniej widać. Nowe idee były odpowiedzią na zapotrzebowanie społeczne. W takim razie czego dziś oczekują społeczeństwa? – Jest po prostu nieustające ludzkie zapotrzebowanie na poczucie sensu, które wytwórcy idei na rozmaite sposoby usiłują zaspokoić, zwracając się jednak faktycznie zawsze nie tyle do społeczeństw jako takich, ile do jednostek i grup wielorako różniących się od siebie i mających różne, nierzadko sprzeczne oczekiwania i interesy. Społeczeństwa nie są monolitami, są coraz bardziej zróżnicowane i zindywidualizowane, wystawione na wpływy zewnętrzne i falowania mody. Jedność doskonała jest fikcją. Można ją co najwyżej przez pewien czas udawać lub wymuszać. Najważniejsze wydaje się w związku z tym rozpoznanie istniejących różnic i, skoro nie daje się ich usunąć, dbanie o to, aby nie wykluczały możliwości wszelkiego porozumienia i wszelkiej współpracy, jak to się zwykle dzieje, kiedy jedyną wartością staje się triumf własnej monoidei i pognębienie aktualnych przeciwników. Problem zasadniczy dla społeczeństwa nieuchronnie zróżnicowanego to pogodzenie się z faktem, że nie będzie niczyjego zwycięstwa totalnego i ostatecznego. To może od razu trzeba założyć, że nam, światu niepotrzebna jest jedna wielka idea, że zróżnicowanie narodów, społeczeństw, grup społecznych powoduje, że każde z nich ma inne potrzeby i inne zapatrywania. – To oczywiste, że żaden jednolity projekt urządzenia całego świata, niezależnie od tego, jaki ten projekt będzie, polityczny, ekonomiczny czy religijny, zastosować się nie da mimo nieuchronności procesu globalizacji. Świat jest podzielony








