Wnioski

Wnioski

Przedstawię kilka wniosków, jakie narzuciły mi się po moskiewskich uroczystościach 60. rocznicy zakończenia II wojny światowej. Pierwszy wniosek jest pacyfistyczny. Ta wojna nie miała sensu. Mówię o całości, obejmującej wszystkie strony walczące. Dla broniących się, Polaków i Rosjan, dwu po Żydach najbardziej zagrożonych narodów, ona miała oczywiście sens – trzeba się było bronić za wszelką cenę. Miała także sens dla Stanów Zjednoczonych, które włączyły się w późnej fazie wojny i których to stosunkowo mało kosztowało, jeśli zestawić z olbrzymimi korzyściami politycznymi, jakie im przyniosło. Francuzi od początku mieli wątpliwości, czy wojna ma sens, i nie chcieli się bić. Zachowali się bardzo inteligentnie i na początku, kiedy nie chcieli się bić, i pod koniec, gdy zrobili wszystko, co trzeba, żeby znaleźć się w koalicji zwycięzców. Marszałek i generał podzielili się rolami: Petain poświęcił swój prestiż, aby bronić Francji przed wykrwawieniem, de Gaulle działał w imię honoru i sławy Francji. Hitler kalkulował, że Anglia nie zobaczy sensu przystępowania do wojny, ale się przekalkulował. Churchill poderwał Anglików do wojny w imię tradycyjnie rozumianej misji swego państwa jako strażnika międzynarodowej sprawiedliwości, gwarantowanej przez równowagę sił. Motywy Anglii w tej wojnie były najbardziej idealistyczne. Patrząc ze strony agresora, ta wojna także miała sens. Hitler zogniskował w kilku hasłach frustrację Niemców, którzy przegrali I wojnę światową (była w całości tak samo bezsensowna jak druga), nie będąc pobitymi. Wrogów widzieli wokół siebie dużo. Trzeba było ich posegregować według stopnia zagrożenia, jakie nieśli, oraz łatwości, z jaką można ich pokonać. Politykom realistycznym wystarczyłaby wojna z Polską. Na scenie pojawił się jednak wizjoner (z rozumem gońca pułkowego), przywódca charyzmatyczny, artysta i intelektualista więzienny (bo napisał książkę). Szukał takiego wroga, który usprawiedliwiałby maksymalną mobilizację uczuciową i materialną całego narodu niemieckiego. To nie mógł być tylko wróg Niemiec, musiał zagrażać całej Europie. Hitler uprawiał politykę historyczną wstecz i w przód. Poza tym wszystko, co robił, musiało być wielkie. Gdy już został kanclerzem, kazał wznosić budowle wspaniałe nie tylko w oczach współczesnych, ale miały zadziwiać także po tysiącu lat jako ruiny. Zniesienie porządku powersalskiego to był cel dla niego za skromny. Za mało się zwraca uwagi w Polsce i w Niemczech na poglądy panujące w Niemczech w czasie I wojny światowej i po niej w kręgach mędrkujących, ale także poważnych na temat niebezpieczeństwa dla Zachodu, jakie miało przyjść ze wschodu, z obszarów Rosji. Komunizm te poglądy wzmacniał, tym bardziej że był też realnym zagrożeniem wewnętrznym. Od samego początku Hitler planował wojnę z bolszewicką Rosją. Polscy historycy ze szkoły IPN-owskiej głoszą, że gdyby nie pakt Ribbentrop-Mołotow, to wojny by nie było. Czyli: Hitler zbroił Niemcy i stworzył najpotężniejszą w tamtym czasie armię na świecie dla parady. Dla Niemiec hitlerowskich II wojna światowa miała bardzo wyraźny i podwójny sens: odebrać, co straciły w wyniku traktatu wersalskiego, i podbić rosyjski wschód. Wojna była zadziwiającą w swojej skali i natężeniu mobilizacją sił materialnych i duchowych po stronie rosyjskiej i niemieckiej. Ze słowem „duchowych” nie należy łączyć pozytywnej oceny. To, co duchowe, może być tak samo złe jak to, co materialne. Największe zło jest duchowe. Diabeł, jak powszechnie wiadomo, materialny jest tylko w jasełkach, naprawdę jest duchem. Poza tym wojna była zniszczeniem, strachem, brudem, śmiercią milionów nagłą, śmiercią milionów powolną i w męczarniach. Chociaż miała sens dla tych, co atakowali, i dla tych, co się bronili, jako całość była absurdem, nonsensem. Na tym opieram wniosek pacyfistyczny. Nie żadna wspólnota węgla i stali leży u podstaw Unii Europejskiej, lecz pacyfizm. Drugi wniosek brzmi: rację miał Maks Weber, przestrzegając Niemców, swoich rodaków, przed rozliczeniami z historią. Rozliczanie się z I wojną światową doprowadziło Niemców do drugiej. Czy teraz nie dość już rozliczeń z drugą? Prezydent Putin z właściwym sobie rozsądkiem, a także etyką cywilizowanych byłych wojowników powiedział Niemcom w imieniu Rosji: było, co było, teraz jesteśmy sojusznikami, nie przepraszamy się ani nie prosimy o przebaczenie, bo się szanujemy, a także podziwiamy. Podczas gdy Rosja wiarygodnie deklaruje chęć sojuszu z Niemcami i gdy Niemcy przyjmują tę deklarację, narody do niedawna znajdujące się pod mniej

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 20/2005, 2005

Kategorie: Bronisław Łagowski, Felietony